niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 25

,,Oczami Jade''
Siedziałam teraz na ławce w parku niedaleko od domu. Od śmierci Troy'a, ja i Cassandra ogromnie się od siebie oddaliłyśmy. Od jakiś trzech dni z nikim nie gadam ,ani nikt nie gada ze mną. Jedyny dialog to ,,Cześć'' , ,,Tak'' i ,,Nie'' . Prawie nie ma mnie w domu, przychodzę tam tylko wieczorem i prawie każdy już śpi. Gdzie spędzam tyle czasu ?? Na moście. Nie na tym na którym mam z Zayn'em masę wspomnień. Na takim na który nikt już nie przychodzi. Jak się teraz czuję ?? Zagubiona, zapomniana i nic nie warta. Dziewczyny na pewno wolałyby gdybym się teraz wyniosła i zniknęła z ich życia, ale nie wiem, niczego za wyjątkiem jednego nie jestem pewna. Mam tylko pewność że osobą na którą mogę liczyć jest Zayn.
-Co tu robisz ??- zapytał mnie głos zza pleców i zasłonił mi dłonią oczy
-Zayn ????
-Nie.
-Nie ????
-Nie- powtórzyła ta osoba. Zdjęłam dłoń ze swoich oczu i obróciłam się żeby dostrzec kto za mną stoi.
-Niall ??-byłam na prawdę zaskoczona -Co TY tu robisz ??
-Zayn od wczoraj non stop do ciebie wydzwania, a reszta chłopaków sprawdza miejsca w które mogłaś pójść. Dziewczyny też bardzo się o Ciebie martwią .
-Taa, jasne. Już sobie wyobrażam jak im przykro- parsknęłam -Pewne skaczą z radości że nie muszą mnie prawie w ogóle oglądać.
-Wiesz że to nieprawda.
-Właśnie nie wiem. Po co tu przyszedłeś ??
-Po ciebie
-Czemu ?? Przecież nic dla nikogo nie robię... dla Ciebie też nie
-Tyle że dużo dla nas robisz. A dla mnie szczególnie.
-Niall, proszę ci...
-Ale to prawda. Dzięki Tobie teraz chodzę z Macy.
-Oo, to gratuluję ,ale to nie moja zasługa.
-Jak to nie ?! To ty pomogłaś mi się odważyć..
-Ale to był twój wybór. Sam mogłeś podjąć tą decyzję i prędzej czy później byś to zrozumiał
-Dlaczego jesteś wrogo nastawiona sama do siebie ..??
-Nienawidzę się. Czuję się winna, niepotrzebna i tak jak to niektórzy mówią: nic dla nikogo nie robię.
-Co ty pieprzysz ??! Ja dzięki tobie jestem z Macy, dzięki tobie dziewczyny były szczęśliwe jak przyszłaś na nasz koncert. Dzięki Tobie Zayn rano ma ochotę na cokolwiek, to Twoja zasługa że Cassie chociaż na chwilę odrywała się od myśli że ona i Troy zerwali.... Mam dalej wymieniać ??
-Może ,ale nie czuję że to wszystko dzięki mnie. To też wasza zasługa. Idź już bo się będą o Ciebie niepokoić.
-Czy Ty na prawdę nic nie rozumiesz ?? Przyszedłem tu po Ciebie. Wszyscy się  zamartwiają o Ciebie i mają wyrzuty sumienia że się tak przez nich odsunęłaś. Chcemy Cię przeprosić.
-Muszę jeszcze pobyć sama ,nie jestem gotowa na krok do przodu, tylko mam wrażenie że jeszcze się cofam, i myślę że Troy wciąż jest wśród nas. Daj mi trochę czasu, a reszcie powiedz żeby się nie martwili.
-No skoro tak mówisz.
-Aha i jeszcze jedno.. Nie mów na razie nikomu gdzie jestem
-Zayn mnie chyba za to zabije ,ale dobrze- uśmiechną się  tak jak i ja ,po czym odszedł.
Siedziałam tam i rozmyślałam jeszcze z dobre trzy godziny, ale potem powiedziałam sobie: Pora stawić czoła i iść dalej.  Przez chwilę się wahałam ,ale w końcu postanowiłam że wrócę do innych.
   Kiedy tylko weszłam do domu naskoczyli na mnie z pakietem uścisków Liam ,Niall, Lou i Harry. Potem mocno przytuliły mnie CJ i Macy. Następnie podszedł do mnie Zayn i objął bardzo mocno. Nie chciałam żeby mnie kiedyś puścił, chciałam na zawsze już tak z nim stać ,-nawet łezka zakręciła mi się w oku.
Calutki wieczór świetnie się bawiliśmy i każdy był wesoły.
-A ,,gdzie jest Cassandra ??- zapytałam i zrobiłam usta w dzióbek jednocześnie spuszczając wzrok.
-Chyba u siebie -odpowiedział mi Harry. Wstałam i niepewnie skierowałam się na piętro.
Stojąc przed jej drzwiami lekko się zawahałam ,ale delikatnie zapukałam i weszłam do środka. Cassandra siedziała na balkonie w luźnej bluzce, i krótkich spodenkach.
-Zmarzniesz -powiedziałam i delikatnie ,ale ciepło się do niej uśmiechnęłam
-Hmm.- odwzajemniła uśmiech - Jak tam jest ??- dodała patrząc w szkliste, gwieździste niebo ,i robiąc mi miejsce obok siebie.
-Tego nie wiem, ale pewnie lepiej niż tutaj. -powiedziałam. Nastało jakieś 10 minut ciszy, a potem znowu się odezwałam
-Przepraszam Cię za to co mówiłam ..
-Nie przepraszaj, miałaś rację.. To ja powinnam Cię przeprosić
-Za..?
-Za to że zawsze wszystko Ci rozwalałam...
-Zgoda ??- zapytałam a w odpowiedzi obie się promiennie uśmiechnęłyśmy. Cieszę się że wszystko.... że większość spraw wróciła do normy.
-Jade....
-Tak ?????
-Czy ty naprawdę widziałaś jak twoi rodzice .....
-Umierają ??? Tak, naprawdę. Mama zginęła  podczas strzelaniny, a tata zginął w podczas pożaru. Mam jeszcze Was i dwóch braci : dziewiętnastoletniego Ariana i Fabiana w naszym wieku. Nie widziałam ich już z 10 lat.
-Przykro mi ...-powiedziała do mnie Cas , a ja parsknęłam i odpowiedziałam
-Ta, mnie też, ale nic na to nie poradzę i to jest najbardziej dołujące -wtedy Cas mnie przytuliła. Znowu poczułam jakbym miała sześć lat i  jedyne co się liczy to bezpieczeństwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz