niedziela, 20 października 2013

Rozdział 108

,,Oczami Jade''
-Przeprosić?- byłam poirytowana- A co to zmieni?!- wykrzyknęłam mu prosto w twarz. Zayn widać nie umiał odpowiedzieć na to pytanie.
-Rozumiem że masz do mnie żal, ale chciałbym to naprawić...
-Naprawić.. co?
-Nas.- odrzekł po chwili.
-Nie układa ci się z Carą i przyleciałeś do mnie? Zayn, jesteś żałosny. Nie będę twoim pocieszeniem.
-Nie, z Carą jest w porządku. Zrozumiałem, że tak naprawdę kocham ciebie. Tylko o to mi chodzi.- odparł.
-To bez sensu. A poza tym ty masz z nią dziecko, a ja jestem z Eddiem. Chyba nie powinniśmy komplikować tego jeszcze bardziej.- spojrzałam na niego z uwagą, po czym wyminęłam i ruszyłam na górę. Zamknęłam za sobą drzwi i zapaliłam światełka nad łóżkiem. Głęboko wzdychając usiadłam na łóżku i z pustką w głowie wpatrywałam się w ścianę. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć; najchętniej odcięłabym się od świata i już do niego nie wracała. Po chwili wstałam i wzięłam stojącą w kącie gitarę. Ponownie usiadłam na łóżku i przymierzając się do zagrania piosenki, którą dawno temu wymyśliłam, starałam się przypomnieć do niej akordy.

,,Oczami Cassandry''
Mam wielką ochotę TO zrobić.- pomyślałam przygryzając dolną wargę.
-O czym myślisz?- zapytał siedzący naprzeciwko Ryan.
-O moim pożyciu seksualnym.- odparłam lekko kołysząc się na boki, jednak dalej wpatrując gdzieś w podłogę. Ryan parsknął śmiechem na te słowa i trochę spuszczając wzrok i również przygryzając wargę, zaczął się nad czymś zastanawiać.
-Wiesz co odciąga człowieka od problemów, prócz alkoholu i różnych używek?- zapytał, patrząc już na mnie.
-Sex?- odparłam bez zastanowienia.
-Yhym.- mruknął niedbale i puszczając mi oczko, kiwnął głową w bok. Doskonale wiedziałam co ma na myśli. Nie byłam jednak pewna czy powinnam to zrobić...

,,Oczami Cary''
A myślałam, że już wszystko będzie dobrze, że poukładałam już sobie życie. Myliłam się. Zresztą nie pierwszy raz. Przetarłam grzbietem dłoni oczy i wzięłam głęboki oddech.
-Kochanie, masz zaraz sesję zdjęciową.- powiedział wchodząc do pokoju Zayn. Nie miałam ochoty na niego nawet patrzeć. Leżałam, więc całą swoją uwagę poświęciłam sufitowi w salonie Hendersonów.
-Odwołali.- odpowiedziałam krótko.
-Eeeej, co jest?- zapytał pocieszająco Zayn i nachylając się ściągnął koszulkę. Zaczął całować mnie po szyi, ale odepchnęłam go.
-No co jest?- powtórzył pytanie, kiedy zrozumiał, że naprawdę jestem na niego zła.
-Słyszałam całą twoją rozmowę z Jade. Którą z nas kochasz bardziej?- zapytałam.
Zayn nie odpowiedział.
-No odpowiedz!!- krzyknęłam na niego. Po tych słowach chłopak bez słowa wyszedł z pokoju. W oczach zakręciły mi się łzy mimo, że się tego spodziewałam. Nie powinnam była dawać drugiej szansy Zaynowi. On zawsze będzie taki sam, a ja tylko straciłam czas na te jego gierki. Tym razem to był ewidentnie koniec.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że taki krótki, a długo musieliście na niego czekać, ale ostatnio byłam strasznie zabiegana- rano wychodzę do szkoły a wracam koło 20, a czasem jak pójdę gdzieś ze znajomymi to i sporo później. Mam nadzieję, że jak zawsze wybaczycie :)

1. Sądzisz, że Cas zrobiła to z Ryanem??

sobota, 5 października 2013

Rozdział 107

,,Oczami CJ''
Kiedy weszłam do pokoju w którym była Megan, zastałam ją stojącą przed otwartą szafą i szukającą czegoś spośród moich rzeczy.
-Co robisz ?- zapytałam delikatnie, podchodząc bliżej.
-Oglądam jakie masz ciuchy.- odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc.
-Przecież wczoraj wybrałaś sobie co chcesz żebym ci pożyczyła.
-Tak, koszula w kratę z jakiegoś poliestru, rurki i oczojebne martensy..
-Powinno wystarczyć.- spojrzałam na nią stanowczo. Dziewczyna wywróciła oczami i usiadła na łóżko.-Wiem dlaczego nie chcesz wrócić do Irlandii.- dodałam po chwili. Meg widać zupełnie nie spodziewała się tego co przed chwilą usłyszała.
-Jade ci powiedziała?- zapytała.
-Dała wskazówkę. Wiem, że to na pewno wyda ci się kompletną bzdurą, ale Taylor to nie jest chłopak dla ciebie..- odparłam kładąc swoją dłoń na jej, jednak Megan szybko ją zabrała:
-Tak masz rację; to co mówisz jest dla mnie kompletną bzdurą. Czemu nie tolerujesz tego że jestem z nim szczęśliwa, a on nie jest kimś kto oleje mnie dla pierwszej lepszej.
-Rozumiem że jesteś zakochana, ale zrozum, że później możesz przez niego cierpieć.
-Pff.- Meg parsknęła.-Jeśli już to on przeze mnie.- na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.-Nie mam zamiaru płakać nawet jeśli już się rozstaniemy. Będzie co ma być, a jak na tą chwilę, to mam gdzieś to co wydarzy się za miesiąc, dwa czy rok.
Nie wiedziałam jak mam do niej dotrzeć.

,,Oczami Fabiana''
Od jakiś 15 minut stałem nieopodal London Eye oparty łokciami o barierki i jednocześnie zamyślony, a także zniecierpliwiony. Wpatrywałem się w falującą taflę wody, w której odbijał się blask wschodzącego jeszcze słońca.
-Fabian! -usłyszałem głos Jane i szybko się odwróciłem.
-Jannette!- na mojej twarzy uśmiech sam zaczął się malować. Jane wpadła mi w ramiona, a ja wziąłem ją na ręce i czule się pocałowaliśmy.
-Tak bardzo cię przepraszam.- powiedziała dziewczyna przytulając mnie.
-Nie umiem się na ciebie gniewać.- powiedziałem z uśmiechem i dodałem- Chodźmy gdzieś, jest zimno, a poza tym pewnie jesteś głodna.

-Wiem, że korci cię żeby spytać czemu wyjechałam.- powiedziała Jane po tym jak zamówiliśmy sobie jedzenie.
-Szczerze mówiąc to tak, ale nie chcę cię zadręczać pytaniami, bo sam tego nie lubię.
-Wyjechałam na prawie miesiąc, nic nie powiedziałam, ani nawet nie dałam żadnego znaku życia. Należą ci się te wyjaśnienia.- odpowiedziała, po czym zaczęła opowiadać.- Musiałam wyjechać, bo chciałam pomóc rodzicom...
Jane opowiedziała mi całą historię, a ja tym bardziej nie mogłem być na nią zły.
-Wiesz co, chodźmy do mnie. Trzeba jakoś nadrobić ten miesiąc.- uśmiechnąłem się łobuzersko i dziewczyna od razu załapała o co mi chodzi, więc odwzajemniła uśmiech.
-Kuszące, ale mam lepszy pomysł.- odparła, tym samym mnie zaskakując.- Chodźmy nad jezioro.- posłała mi urocze spojrzenie.
-Ale to spory kawałek stąd.- rzekłem niechętnie.
-Nie szkodzi. Za rogiem jest wypożyczalnia.
-Czego, samochodów?- zapytałem.
-Też.- odpowiedziała mi i wstała, więc ruszyłem za nią.
-Cześć Ben.- przywitała się z mężczyzną stojącym za ladą w wypożyczalni.
-Jannette, cześć! Co cię tu sprowadza?- dodał kładąc ręce na biodra, z szerokim uśmiechem.
-To jest Fabian.- przedstawiła mnie facetowi.
-Dobry.- wydukałem podając mu rękę.
-Chcieliśmy wypożyczyć rower.- stwierdziła Jane, poświęcając mu niemal całą swoją uwagę.
-Jeden na dwie osoby?.
-Poradzimy sobie.- Jannette promiennie się uśmiechnęła.
-No dobrze, jak wolicie, Jeff was obsłuży.- powiedział, wskazując trochę młodszego od niego gościa, przeglądającego za ladą jakieś faktury.

*Godzinę później* ,,Oczami Jannette''
Jechaliśmy że tak powiem, przez jakieś pola.
-Przerwa.- stwierdził Fabian zatrzymując się.
-Już się zmęczyłeś?- zapytałam z uśmieszkiem.
-To może ty prowadź.- odparł i oboje prychnęliśmy.
-Wiesz co...- powiedziałam przekładając jedną nogę nad ramą roweru, tak, że znalazłam się twarzą do niego.- Kocham cię.-dokończyłam.
-Wiem.- uśmiechnął się ciepło.- ja ciebie też.- stwierdził.

,,Oczami Jade''
-Jestem!- krzyknęłam wchodząc do domu. Ani Arian, ani Fabian mi nie odpowiedział. Nie przejmując się tym zdjęłam buty i już miałam pójść na górę, ale kiedy się podniosłam znikąd wyrósł przede mną Eddie.
-O matko!- wystraszyłam się jego.
-Jestem chyba pierwszą osobą która kiedykolwiek cię wystraszyła.- uśmiechnął się.
-Bardzo prawdopodobne.- odwzajemniłam uśmiech.-Co tu robisz?- zapytałam, a on nagle spoważniał.
-Chciałem cię przeprosić za ten cyrk związany z moim ojcem. Cassie i pewnie ty też macie mnie za wariata, widząc że ten wyciąga do mnie rękę, a ja nie chcę się z nim pogodzić mimo to i.. no wiesz co chcę powiedzieć. Ale ja wiem, że on się nie zmieni i już zawsze taki będzie. Cas powinna zerwać z nim jakikolwiek kontakt, bo na pewno nie wyniknie z tego nic dobrego.
-Eddie, nie mam do ciebie żalu i nie chcę żebyś mi się tłumaczył czy przepraszał. Nie masz za co, a ja nie chcę się w to mieszać.- wzruszyłam ramionami.
-W porządku, ale wolałem żebyś wiedziała jak ja na to patrzę.- odparł.-Wiesz, ja właśnie miałem wychodzić, także ten...-stwierdził i wyszedł, żegnając się ze mną.
-Jade!- po wejściu do mojego pokoju stanęłam jak wryta. Stałam oko w oko z Zaynem.
-Wyjdź stąd.- odrzekłam po chwili, omijając go wzrokiem.
-Jade, porozmawiajmy, proszę.
-Nie Zayn, wszystko jest jasne. Nie ma o czym gadać.
-Chciałem cię przeprosić...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1.Sądzisz, że Jade wysłucha Zayn'a ??

Dzisiaj tylko jedno pytanie, a tak w ogóle to przepraszam że musieliście tyle czekać na ten rozdział, ale przez kilka dni nie miałam neta ;o Aha, no i jeszcze jedno: ja już powoli się gubię w tych wszystkich wydarzeniach z opowiadania, mimo że jestem jego sprawczynią tak więc wy, pewnie kompletnie się w tym pogubiliście. Wiem że życie bohaterów się pokomplikowało, ale teraz będę już wyprowadzać ich na prostą, także dobrej nocki i czekam na komentarze ;*