poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 72

,,Oczami Macy''
Byłam roztrzęsiona i nie mogłam pozbierać się po słowach które powiedział mi Niall. Ale jaki sens miałoby moje życie gdyby odeszła osoba którą kocham mimo wszystko- mimo wad, błędów, niedoskonałości..kocham go tak czy inaczej. Każdy się potyka, ale jeśli w porę nie staniesz na nogi, w końcu musisz upaść. Mam tu na myśli Jade. Ona ma ciężko cały czas i choć mam do niej żal o to co zrobili, razem trzymałyśmy się od kiedy pamiętam i mimo że różnimy się baaardzo, ja i ona z naszej paczki znamy się najdłużej. Jak na razie podtrzymywałyśmy ją i pomagałyśmy wstać kiedy było już naprawdę źle. Tak czy inaczej- postanowiłam zapomnieć o całej sprawie. Owszem, bardzo mnie zraniła, ale moje życie bez Niall'a.... nawet nie chcę o tym myśleć.
-Niall, dzwoniłeś jak tam zareagował Zayn ??- zapytałam przełykając naleśnika, bo siedzieliśmy teraz razem z Cas i Harrym jedząc śniadanie.
-Nie- odpowiedział krótko nawet na mnie nie patrząc.
-Ja dzwoniłam, ale nie odbiera. -wtrąciła Cassie. -Potem możemy do nich pójść, przecież to naprzeciwko .
-To zjemy i pójdziemy.

,,Oczami Cassandry''
-Kurcze, muszę dzisiaj zacząć ogarniać te projekty na pokaz !- powiedziałam siedząc u mnie w pokoju z Harrym.
-Jeszcze nie zaczęłaś ?-zdziwił się chłopak.
-No ciekawe kiedy. -zironizowałam
-Ooooo, zapomniałem ! Proszę- powiedział i wręczył mi kartkę
-Co to jest ?- zapytałam patrząc na niego i jednocześnie otwierając kartkę
-Listonosz dzisiaj rano przyniósł. CJ i Louis to wysłali
-Zaproszenie ?? OMG, miałam jej pomóc wszystko zorganizować -powiedziałam trochę pokrzywdzona.
-Już niedługo będziesz mogła zorganizować swoje wesele, co ty na to ??- zapytał Hazza, podszedł do mnie i zaczął mnie całować
-Harry, nie teraz -powiedziałam i mimo wszystko się uśmiechnęłam i stojąc tak zaczęłam czytać zaproszenie.
-Kiedy ten ślub ?- zapytał i znowu opadł na łóżko
-27 czerwca
-O, za trochę więcej niż miesiąc
-Noom. A, mieliśmy iść do Jade. -Powiedziałam i powoli ruszyłam do drzwi a za mną loczek. We 4- ja Hazza, Macy i Niall ruszyliśmy do domu Hendersonów.
-O hej- powiedział zataczający się Arian.
-Ej, co ci ??- zapytał Hazza
-Kac kurwa- odpowiedział i zostawiając nas runął na kanapę w salonie. Weszliśmy do domu i poszliśmy na górę do pokoju Jade.
-Trzymasz się ??- zapytałam siadając na łóżku. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc dodałam- Dobrze że Zayn jest wyrozumiały i wszystko będzie dobr..
-Nie będzie dobrze ! On odszedł, rozumiesz, jestem sama !! - powiedziała wynurzając się spod kołdry. Była cała czerwona , zapłakana i rozczochrana.
-Jak to odszedł ?- zapytałam niepewnie
-No kurwa normalnie !!- odpowiedziała i zwinęła się tak że nie można było zobaczyć jej twarzy. 
-Na pewno się zdenerwował i tyle. Zapewne niedługo wróci, tylko musi ochłonąć... daj mu trochę czasu.- powiedziała stojąca przy drzwiach Macy, a Harry potwierdził jej słowa. Jade westchnęła i obróciła się do nas plecami.
-To już i tak nie ma znaczenia
-No chyba sobie żartujesz ! Zayn już nic dla Ciebie nie znaczy ??!!- wykrzykną Niall co nas zdziwiło, no ale ok.
-Nie, Niall, nie żartuję. Muszę pogodzić się z faktem że jestem dla niego nikim. To takie beznadziejne uczucie kiedy jesteś bezsilny i nic nie możesz zrobić, ale co mam poradzić ??! Niech sobie ułoży życie od nowa, z kimś kto nie będzie go ograniczał i da mu wszystko na co naprawdę zasługuje. - odkrzyknęła dziewczyna i znowu odwróciła się twarzą do okna. -Chyba powinniście już iść- powiedziała nie odrywając wzroku od okna w które wpatrywała się bez mrugania. Popatrzyliśmy na siebie trochę zawiedzeni i wyszliśmy. Pożegnaliśmy się z Arianem w dużo lepszym stanie niż przed chwilą.

*Miesiąc później*
-No jedź szybciej !!- powiedziałam do Hazza siedzącego do szpitala.
-No się nie da !!- odpowiedział i mimo to dodał gazu.
-Zanim tam dojedziemy to ona już urodzi !- powiedziałam i niecierpliwie poruszyłam się na siedzeniu
-Możecie się zamknąć ??- zapytał siedzący z tyłu Niall, a my odpowiedzieliśmy ciszą.
-Ja nie mogę, Arian napisał że już ją zabrali na porodówkę -westchnęła Macy nerwowo klepiąc telefonem w kolano. Kiedy tylko dojechaliśmy pod szpital, Harry nawet dobrze się nie zatrzymał, a my już wyskoczyliśmy z auta. Dobiegliśmy do miejsca w którym czekał już Arian, CJ i Lou z Willem. Objaśnili nas co się dzieje i w ciszy staliśmy w miejscu.
-No... trochę niefajnie że Zayn nie przyszedł....- powiedziała CJ
-Trochę ??- parsknęłam
-No, słabo, słabo- dorzucił Harry. Po kilku godzinach podszedł do nas lekarz, a my myśląc że już nam powie w której sali leżą i do nich pójdziemy, skoczyliśmy do niego z pytaniami.
-Niech lepiej państwo idą do domu.- powiedział z rękoma w kieszeni.- Który z panów jest ojcem ??- zapytał jeżdżąc po chłopakach wzrokiem.
-No.... prawdopodobnie żaden ....
-Prawdopodobnie ?- uniósł brwi lekarz
-Prawdopodobnie- powiedział Niall i opowiedział o co chodzi
-A więc taka sytuacja.. Proszę ze mną -powiedział i się odwrócił, ale zapytałam
-To w której sali ona leży ??
-Niech państwo idą do domu- powiedział i ruszył już się ani razu nie odwracając. Oczywiście niczego nie przeczuwając zostaliśmy na korytarzu.
-Macy, to nie on- powiedziałam widząc ją bardzo zdenerwowaną i przytuliłam moją przyjaciółkę, a reszta też zaczęła podnosić ją na duchu.Wtem ponownie wpadł na nas lekarz, tyle że tym razem przez przypadek.
-Naprawdę, nalegam by państwo udali się do domu. I tak już dzisiaj i być może jutro nie będą państwo mogli odwiedzić koleżanki. -Powiedział i poszedł dalej. Zniechęceni poszliśmy do domów, a Niall został jeszcze w szpitalu. Byłam bardzo zła na Zayn'a za to że nawet nie raczył przyjechać do szpitala, no ale co miałam zrobić....?

*Trzy dni później* ,,Oczami Jade''
Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Byłam totalnie załamana i od kilku dni nie zmrużyłam oka. Fajnie że wszyscy mnie tak wspierali, ale brakowało mi bardzo jednej osoby, którą był nikt inny jak Zayn.
-Do Ciebie- powiedział wchodząc do mojego pokoju Fabian, a gdy skończył zawrócił drętwo i zostawił otwarte drzwi.
-Cześć- powiedział ,a właściwie sapnął ....................................... Zayn.
-Zayn ?! -Zdziwiłam się, ale nie okazałam większego entuzjazmu.
-Wiem że wczoraj wróciłaś do domu. Zastanawiałem się nad tym wszystkim i doszedłem do wniosku że nie mogę cię tak zostawić.... przepraszam; was- powiedział i uśmiechnął się ciepło. Czekałam na jego kolejne słowa i sama nic nie mówiłam.
-Nie potrafię żyć tak bez ciebie.... nie potrafię i nie chcę tak żyć. Stwierdziłem że nawet gdyby było to dziecko Niall'a mogę być dla niego jak ojciec.... jeżeli oczywiście ty tego chcesz.- powiedział, a ja nie wytrzymałam i się rozbeczałam.
-Zayn nie ma dziecka- powiedziałam jednym tchem
-Jak to nie ma ?- oniemiał
-Już nie ma. Zmarło godzinę po porodzie. -powiedziałam ze ściśniętym gardłem. Teraz zrozumiałam że mam trochę żalu do Zayn'a mimo wszystko.- To było twoje dziecko.- dorzuciłam bo powinien wiedzieć.
-Moje ?- pytał cały czas Zayn.
-Twoje.
-Powiedz że żartujesz z tym że dziecko nie żyje- mówił na skraju załamania
-O takich rzeczach się nie żartuje- dodałam a Zayn zaczął świrować. Jeździł rękoma po głowie, chodził w kółko, oddychał tak jakby się dusił itp. Zaczynałam się trochę bać, bo jeszcze go takiego nie widziałam. Nigdy.
-Moje ??- zapytał ponownie i ze szklistymi oczami spojrzał na mnie błagalnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jezuuuuu, przepraszam że tyle nic nie dodałam, ale normalnie nie miałam dostępu do kompa !! Mam nadzieję że wybaczycie ;)

1. Jak według Ciebie potoczą się dalej losy Jade i Zayn'a ??
2. Zaskoczyła Cię ostatnia w tym rozdziale sytuacja ??
3. Co czułeś gdy ją czytałeś ??
4. O kim powinnam teraz więcej pisać ??
5. Jak czułabyś się na miejscu Niall'a w przedstawionej powyżej sytuacji  ??

Czekam na linki, pytania i przede wszystkim komentarze ;** Pozdrawiam :>>>> :3

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 71

  ,,Oczami Jade''
-Tak ..?- zapytał lekko schylając głowę, chcą tym zachęcić mnie do mówienia.
-Wiesz że jestem w ciąży ..?- zapytałam odwracając wzrok.
-No wiem, słyszałem....pozdrów tatusia- zażartował a ja z jeszcze poważniejszą miną dodałam:
-Masz pozdrowienia
-Oooo, ta, a od kogo ??.................................................Kurwa- Horan stanął jak wryty i kompletnie osłupiał. -Ale jak ...?- zapytał po upłynięciu około 20 minut nadal nie do końca przyjmując to do wiadomości.
-Może raczej kiedy- parsknęłam nie wierząc że można mieć aż tak pod górkę w życiu. A w dupie miałam złote myśli typu ,,raz na wozie, raz pod wozem''. Żyj chwilą i ,,Carpe diem'' (chwytaj dzień) już bardziej do mnie przemawiało, chociaż i tak tylko wtedy kiedy mój humor pozytywnie sięgał zenitu. Teraz ? Teraz chciało mi się śmiać z tego jak ta cholerna ironia jak byś nie zrobił do ciebie wraca. To wszystko było jak z jakiejś niekończącej się telenoweli, która musi czasem kończyć się dramatem. Ale cóż, takie właśnie jest życie. Jesteś szczęśliwy- ktoś inny ma pecha w zamian. To działa w obie strony, tyle że jeśli chcesz zrozumieć drugiego człowieka, musisz przejść przez to co on przeszedł.
-Wtedy jak byliśmy pijani i każdy się z każdym lizał ?- spytał wpatrując się w wodę którą nurt rwał coraz szybciej, po czym znowu zwalniał i tak w kółko.
-Pamiętasz..?- na jedno mnie to ucieszyło
-Tak... Czekaj... Ale skąd wiesz czy to moje dziecko ?
-No właśnie, tu jest haczyk. Nie wiem, ale biorę to pod uwagę.
-No a... testy na ojcostwo ??
-Je można zrobić dopiero po narodzinach dziecka, a jak mam niby wytłumaczyć Zayn'owi że potrzebna mi jego ślina ??
-Czekaj.. Nie zamierzasz powiedzieć Zayn'owi ??
-A ty zamierzasz powiedzieć Macy ??
-No... raczej tak... jakby nie było i nie bierz tego do siebie ale ja kocham tylko ją...
-Horan, ja też kocham tylko Zayn'a i właśnie dlatego boję się mu powiedzieć !
-Aha. Czekaj..
-Skończ z tym 'czekaj' !- zdenerwowałam się bo każde jego 'czekaj' było wstępem do kolejnego trudnego pytania, na które nie znałam odpowiedzi... a nawet trochę nie chciałam znać.
-Dobra, spokojnie- uniósł w geście obronnym ręce do góry.
-Jak mam być spokojna, rozumiesz w ogóle powagę sytuacji ?- oburzyłam się
-Jade, mi też nie jest to na rękę, ale nic na to nie poradzimy. Co ma być to będzie !-powiedział kładą rękę na moim ramieniu .
-Ale to jest takie skomplikowane- powiedziałam i schowałam twarz w dłoniach, bo nie chciałam żeby Niall widział jak płaczę. Nie potrzebne mi teraz było jeszcze użalanie się nad sobą, to nie w moim stylu, a po za tym nie znosiłam takiego czegoś.
-Może to jednak dziecko Zayn'a- chciał mnie i siebie podnieść na duchu. Zdawałam sobie sprawę że jemu też jest ciężko i sprawy pokomplikowały by się i w jego związku.... w związku z moją przyjaciółką. Nie no po prostu genialnie ! Lepiej to już chyba kurwa być nie może !
-Dobra, muszę powiedzieć Zayn'owi. - westchnęłam, machnęłam niechętnie ręką i odeszłam a Niall odprowadził mnie wzrokiem.

-Zayn, widzę że masz dobry humor..- powiedziałam bo czekałam na niego od dwóch godzin. Zayn oczywiście wróciłby wcześniej, ale mój braciszek musiał zabalować jak zwykle na maxa. Kiedy wrócili obaj walili fajkami itp.
-Oj chłopie -westchnął Zayn sadzając go na kanapie.. a właściwie kładąc bo Arian nie mógł nawet siedzieć.
-Tak, faktycznie mam dobry humor. Arian potrafiłby rozkręcić nawet pogrzeb- zażartował a ja odpowiedziałam sztucznym, wymuszonym uśmiechem.
-A ty dlaczego nie jesteś w takim stanie ?- zapytałam ruchem głowy wskazując na mojego starszego brata.
-Arian wypił 20 piw i jednego drinka ! Nawet nie wiedziałem że to w ogóle możliwe !! Znaczy nie wiedziałem że to możliwe jeśli nie chcesz umrzeć albo chociaż stracić przytomności- uśmiechnął się -Pewnie macie polskie korzenie- zaśmiał się.
-Tak, tak.. ponoć nasz... nie, nie w tą stronę -przerwałam
-Co nie w tą stronę ?
-Nie w tą stronę biegnie ta rozmowa. Chciałam ci powiedzieć coś ważnego.. ale lepiej usiądź i proszę; choćbyś nie wiem jak bardzo się wkurzył, błagam panuj nad sobą
-Co ci się dzieje ?- zapytał wskakując na wysoki stołek nadal się śmiejąc. Aż było mi żal że muszę mu spieprzyć ten humor od którego samemu można było się zarazić radością.
-Jestem w ciąży- zaczęłam starając się tego nie odwlekać
-No przecież wiem... przeszkadza ci pewnie to że palę ? Bo wiesz, ja mogę to rzucić, będę się starał i...- zaczął wymieniać i miałam teraz ochotę strzelić sobie kulkę w łeb i zasnąć już na amen.
-Nie, nie przeszkadza mi to ... chociaż nie jestem za tym żebyś palił choćby dla własnego zdrowia
-No to o co chodzi ??
-O ojca
-No wiem, ja ciebie też kocham najbardziej na świecie i oddałbym za ciebie wszystko !- powiedział i rzucił się mocno mnie przytulając. Nie wytrzymałam. Rozbeczałam się i z pełną świadomością że za chwilę pewnie wszystko stracę... nie, nawet nie chodzi o to że mogę stracić wszystko. Chodzi o to że mogę stracić właśnie jego, a tego bym nie wytrzymała.
-Nawet nie wiesz jak cię kocham....i dlatego czegokolwiek teraz nie zrobisz, musisz znać prawdę bo nie chcę cię okłamywać. Zasługujesz na to żeby znać prawdę, ale nie wiem czy ja zasługuję na twoją miłość- mówiłam zachodząc się od płaczu i tuląc się do niego mocno jak chyba nigdy wcześniej. -Niall
-Co Niall ??- pytał głaszcząc moje włosy
-On też może być ojcem
-Chyba nie mówisz poważnie- powiedział
-Ale może, a nie na pewno- chciałam się obronić, ale w takiej sytuacji to było zwyczajnie nie możliwe.
-To gratuluję- odsunął się czego zresztą się spodziewałam- Na pewno się wam ułoży. Szczęścia na nowej drodze- powiedział już odwrócony tyłem do mnie i chciał pójść na górę.
-Ale ja nie chcę z nim być, tylko z tobą- powiedziałam załamując głos
-Jemu też tak mówiłaś ??! Chyba nawet nie oczekujesz że teraz jeszcze będziemy razem- parsknął Zayn co okropnie mnie zabolało, bo wydawał się być niepokojąco obojętny.
-A co jeśli to jednak będzie twoje dziecko ?- zapytałam próbując okiełznać łzy.
-Ha, poradzisz sobie. Nie potrzebujesz mnie... o, a jeśli nawet to przecież jest jeszcze Niall !!- ironizował olewając fakt że serce mi pęka.
-Ale ja nie chcę Niall'a !- podeszłam do niego chcąc go przytulić, ale chłopak odepchnął mnie od siebie i krzyczał
-Może trzeba było o tym pomyśleć kilka miesięcy wcześniej !! Nawet nie wiesz co się dla mnie właśnie stało...
-Ale Zayn..
-Nie ! Nie chcę Cię znać ! Patrz !- szybko wyjął telefon i wszedł w kontakty tak żebym ja również widziała co robi. Kliknął na kontakt ze mną, a potem nie wahając się ani chwili usunął go. -Naprawdę aż tak bardzo zależało ci na tym żeby tak mnie zranić ?? Aż tak mnie nienawidzisz ?? Śmierć byłaby lepsza ! Nie rozumiesz.. niczego nie rozumiałaś, więc teraz ja nie rozumiem po co cały czas tak udawałaś ?- zapytał ze ściśniętym gardłem również ze łzami w oczach.
-Zayn ja cię naprawdę kocham !- powiedziałam szczerze. On uniósł głowę do sufitu i pokiwał głową na znak że mi nie wierzy. Chciał ukryć że zaraz się rozpłacze, więc zwyczajnie z otwartą buzią i łzami w oczach wyszedł.
-Zayn jest ciemno !- powiedziałam bo była już 1 w nocy. Nie zareagował tylko zwyczajnie, wolno i drętwie szedł przed siebie. ''Nie ma to jak spieprzenie humoru do końca życia''- pomyślałam i opadłam na podłogę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Smutny ;'[

1. Co czułaś czytając ten rozdział ??
2. Zaskoczyły Cię słowa Jade zwrócone do Niall'a ??
3. Myślisz że skoro niedługo ( :'[ ) koniec opowiadania, mimo to w życiu Zayn'a i Jade jako pary znowu zapanuje miłość itd. ??
  

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 70

,,Oczami Cassandry''
-CJ !!!!- obudziłam się o 3 w nocy z wrzaskiem, budząc Harrego.
-Co CJ ?- zapytał przecierając oczy jedną ręką, bo drugą podpierał się z tyłu.
-Śniła mi się że zostawiliśmy ją w tym lesie..- powiedziałam uważnie rozglądając się po pokoju.
-My ?? Owszem, zostawiliśmy ich w tym lesie- powiedział Hazza podpierając się już obiema rękami.
-Co ?!- zerwałam się z łóżka
-Spokojnie, siadaj. My ich zostawiliśmy, ale z odsieczą przybyli im Liam i Emma- wytłumaczył.
-A Jade...?- zapytałam cicho nie mrugając.
-Jade przecież z nami wtedy nie było- powiedział i znów opadł na łóżko, ale że podsunął się za wysoko, kiedy leciał walnął głową o oparcie. Syknął i trochę bardziej rozbudzony znowu wrócił do pozycji siedzącej pocierając miejsce w które się walnął i patrząc z goryczą na oparcie.
-Wtedy nie, ale była w moim śnie- powiedziałam
-To tylko sen- westchnął
-Ale u mnie sny się sprawdzają- mówiłam z poważną miną
-Czyli sugerujesz że Jade i Zayn przyjechali sami do lasu i nie chcieli nam o tym powiedzieć. Chcieli być niezauważeni, chociaż byli z kilometr od naszej ósemki, a kiedy hasali sobie po lesie przez przypadek natrafili na jeżdżących jak nawaleni CJ i Louisa. Chwila ! We czwórkę zgubili się w lesie, ale zanim Emma i Liam przyszli, Jade i Zayn sami znaleźli drogę i sobie poszli, zostawiają w lesie CJ i Louis'a. Tak ?!- odpowiedział z każdym słowem podnosząc ton głosu.
-Weź -powiedziałam i szybkim krokiem, jak nabuzowana wyszłam ze swojego pokoju. Poszłam do salonu. Nie wiem czemu- po prostu tam poszłam. Harry nawet się nie podniósł z łóżka nie mówiąc już o tym żeby za mną poszedł.Przesiedziałam w kuchni aż do 9 rano.Naprawdę źle się czułam i miałam ochotę ciągle jeść... coś jak Niall.
*Dzień później*
Nadal nie do końca pogodziliśmy się z Harrym... to znaczy chyba się nawet nie pokłóciliśmy, ale atmosfera była napięta. Dzisiaj jednak byliśmy w wesołym miasteczku i dla mnie Hazza odważył się wsiąść do kolejki. Byłam naprawdę szczęśliwa i miałam dla niego niespodziankę i mam nadzieję że mu się spodoba, bo jak nie to... to będzie trochę słabo.
*W domu*
-Jestem taki szczęśliwy że mógłbym posadzić drzewo, wybudować dom i spłodzić syna !- powiedział Hazza, a kiedy otworzyłam buzię żeby mu powiedzieć to co tak mnie nurtowało, ale on tak jakby wszedł mi w słowo... tak jakby, dlatego że jeszcze nic nie powiedziałam.-Hahahaha, pamiętam jak Niall powiedział mniej więcej to samo tyle że po pijaku. Wyszło mu takie coś: Jestem taki szczęśliwy że mógłbym posadzić dom, wybudować syna i spłodzić drzewo.... Hahahahahaha- śmiał się chłopak trzymając się za brzuch.
-A pro po spłodzenia syna... Harry ja jestem w ciąży- powiedziałam, a Hazza powoli przestawał się śmiać.
-Coś ty ?!- mówił, ale naprawdę odetchnęłam z ulgą bo wyglądał na zadowolonego i nadzwyczaj radosnego.
-Yhym- wymamrotałam i mocno się w niego wtuliłam, a on z uśmiechem patrząc za okno pocierał ręką moje plecy.
-Nawet nie masz pojęcia co się teraz ze mną dzieje we środku. -mówił rozbudzony nie mogąc przestać się uśmiechać z niedowierzaniem.- Czekaj- powiedział i wyciągnął telefon, a ja śledziłam każdy jego ruch.
-Niall ?- zapytał trzymając telefon poziomo w dłoni, bo włączył głośno-mówiący.
-No co jest szekszi tarzanie ??- zapytał Niall z zapchaną buzią, który razem z Macy poszedł do CJ i Lou gdzie wszyscy mieli się dzisiaj spotkać, ale my mieliśmy inne plany więc nie poszliśmy.
-Ty nie uwierzysz, będę miał dziecko !!- mówił Harry z zapartym tchem.
-CO ??!!- powiedział Niall
-No serio !!- odpowiedział Harry śmiejąc się w głos.
-Ale nie, weź powtórz bo jem i mi coś w uszach chrupie- powiedział Niall a ja parsknęłam śmiechem.
-Ej weź nie żryj jak do Ciebie mówię !- zdenerwował się Harry, ale w niezamierzonym efekcie zmarszczył brwi tak że zamiast groźnie wyglądały śmiesznie i słodko.
-Ta dobra, nawijaj bo mi kurczak stygnie- powiedział mlaskając i na koniec przełykając jedzenie.
-Dziecko będę miał !- Harry już zapomniał o fochu z przed kilku sekund.
-Bejbi Born sobie wreszcie kupujesz ??- zapytał tym razem coś pijąc
-Kurwa, odłóż to żarcie i picie i wszystko co masz w rękach oprócz telefonu !! Cassie jest w ciąży !- Hazza tracił cierpliwość, ale bardzo chciał się dogadać z Niallem. Tym razem w słuchawce słychać było siorbanie.-Niall, kurwa chyba mówiłem żebyś to odłożył !!
-Ja tego nie trzymam, tylko elegancko delektuję się moim piciem, sącząc je przez słomkę- mówił w przeciwieństwie do Harrego, najspokojniej w świecie Horan. -A po za tym już powiedziałeś, więc czemu mam to odkładać ?
-Czyli jednak to trzymasz ?!- zatriumfował Harry
-Chłopie, do rzeczy- powiedział jak jakiś ojciec chrzestny mafii.- Wiem co mi powiedziałeś, nie mogę Ci za bardzo w tym pomóc, więc chyba koniec rozmowy, co ?- mówił cały czas tym samym, powolnym, spokojnym tonem.
-Pomóc..?- szepnął do siebie Hazza i po chwili dorzucił- To w takim razie powtórz co ci powiedziałem
-Że Cassie ma wągry- odpowiedział jednym tchem przybierając normalny głos.
-No chyba ty- wyrwałam Haroldowi słuchawkę, podczas gdy on zaczął się śmiać. 
-Niall, Cas nie ma żadnych wągrów, w ciąży jest- wytłumaczył radośnie Harry odbierając mu telefon który przed chwilą 'zdobyłam'.
-Ale że na serio ?!?!?!?!?!?!-zdziwił się Horan
-Na serio- westchnął Hazza, pożegnali się z Horanem po czym rozłączyli.
-Co mi strzeliło do głowy żeby najpierw zadzwonić do Niall'a ?!- skrzywił się Harry, a ja zaśmiałam się i oplotłam sobie jego ręce wokół mojej szyi.

,,Oczami Jade''
-Musimy poważnie pogadać- sapnęłam do telefonu
-Teraz ? Właśnie w tym momencie ??- pytał zrezygnowany Niall
-Przez całe spotkanie u CJ ledwie się powstrzymywałam ! Tak, teraz !- wrzasnęłam mu do słuchawki.
-Dobrze, to gdzie ??
-Jest ktoś u ciebie ??- zapytałam trochę nerwowo.
-Mieszkam u dziewczyn, ci przypomnę... naprzeciwko ciebie !
-Coś ty się taki nerwowy zrobił ??- lekko się zirytowałam.
-A ty co , napad na bank planujesz ??
-Piszesz książkę że zadajesz tyle pytań ??
-To przyjdę za godzinę- powiedział i się zaśmiał... słodko się zaśmiał.
-Nie !! U mnie jest Fabian..- powiedziałam ściszając głos.
-No to co, może nie będzie stał i podsłuchiwał pod twoim pokojem, hmm..?
-Za godzinę nad rzeczką. Wiesz gdzie, tam gdzie kiedyś mnie znalazłeś..
-Tak, tak, pamiętam. Ok, papa- powiedział i poczekał aż i ja się pożegnam.
-Cześć- odpowiedziałam i się rozłączyłam, po czym rzuciłam telefon na łóżko.... do którego praaawie doleciał. Łaziłam w tę i we w tę po pokoju obgryzając paznokcie i nawet nie chciało mi się podnieść tego telefonu. Zayn i Arian postanowili wyskoczyć sobie na mecz czy coś, a Fabian został bo ktoś miał do niego przyjść i nie mógł czy tam nie chciał tego odwoływać. W końcu minęło 50 minut i postanowiłam wyjść w umówione miejsce. Westchnęłam i zorientowałam się że trzęsą mi się ręce. Stanęłam obok schodów, patrzyłam na nie chwilę, przełknęłam ślinę i ze ściśniętym gardłem zbiegłam na dół i nawet się nie zatrzymując, wybiegłam z domu. Na miejsce dotarłam dwie minuty przed czasem, i cały czas biłam się z myślami że jeszcze mam szansę się wycofać.
-Ykhym- powiedział głos z tyłu. Tak, głos Niall'a. Od razu go poznałam
-Cześć- powiedziałam te same słowa, a właściwie słowo, którym zakończyłam swoją ostatnią rozmowę.
-O czym chciałaś porozmawiać ??- zapytał Niall i podobnie jak ja oparł się o barierkę.
Wzięłam głęboki oddech i chwilę stałam w ciszy, której on ewidentnie ... że tak powiem nie rozumiał.
-Niall...- zaczęłam i już na samym początku załamał mi się głos.
-Jade, wszystko w porządku ??- spytał z troską i położył swoją rękę na moich plecach. Po tej akcji z próbą samobójstwa ustalili że kiedy tylko coś zauważą albo na ich oko coś będzie nie tak od razu mają reagować.
-Niall....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uhu, co za emocje xd może u was jeszcze nie bo nie wiecie co chce mu powiedzieć, ale już jutro ( bądź w jakimś wypadku pojutrze (chyba że umrę xd)) się dowiecie.

1. Jak myślisz, co Jade ma chce wyznać Niall'owi ?? Czy to będzie raczej dobre, czy też złe ??
2. Spodziewałaś się ciąży Cas ??
3. Podobała Ci się telefoniczna rozmowa Niall'a z Harrym ?? :D

No, to trochę się w okół Niall'a zrobiło zamieszania :> Jeśli chcecie poznać ciąg dalszy, komentujcie, komentujcie i jeszcze raz komentujcie !! :D

  Pozdrawiam i życzę dobrej nocki !!!!!!!! :*****

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 69 ! ^^

,,Oczami Cassandry''
Napisałam sms'a do Jade, pytając w nim co tam u niej. Kiedy kliknęłam ''wyślij'' w tej samej chwili do vana w którym siedziałam wszedł Harry.
-Namioty już rozstawione- uśmiechnął się.
-Dobrze- odwzajemniłam uśmiech i znowu zaczęłam przeglądać coś w telefonie.
-Przytulisz mnie ??- zapytał robiąc minkę słodkiego szczeniaczka.
-Nie- odpowiedziałam robiąc mniej więcej identyczną minkę. Oboje się zaśmialiśmy, ale Hazza postanowił nakłonić mnie do zmiany zdania. Przestał się śmiać i podszedł do mnie, po czym zaczął lekko mnie łaskotać, cały czas utrzymując mnie w takiej pozycji żebym nie mogła się ruszyć. Zaczęłam się śmiać, wtedy Harry delikatnie mnie pocałował, na co przeszedł mnie dreszczyk. Całowaliśmy się coraz namiętniej i coraz czulej. Zanim się obejrzeliśmy leżeliśmy na kocu, rozłożonym na podłodze- przypominam że byliśmy w vanie.
-Przestań- powiedziałam kiedy zaczął jeździć ręką po całym moim ciele, ale prócz tego słowa nie zrobiłam nic więcej. Mało tego ! Sama zdjęłam mu koszulkę i powoli nasze oddechy zaczęły przyspieszać.
-Nie mogę- odpowiedział i zdjął mi bluzkę przez przypadek zahaczając o stanik, a ten przesuną się prawie pod samą szyję ujawniając moje piersi.  Nawet nie wiem kiedy klęczał już nade mną kompletnie nagi i lizał moje ciało.  Zsuną się do moich nóg i zaczął całować moje uda od wewnętrznej strony dochodząc później do pochwy którą też lizał i się bawił. Jęczałam przy tym a on słysząc to zaczął przygryzać moje wargi sromowe. W pewnej chwili podniecona do granic możliwości, usiadłam na nim w taki sposób, że przy jego głowie znajdowała się moja pupa, a przy mojej buzi jego 'kolega', którym zaczęłam się bawić i pogrywać, a Harry w reakcji na to cały czas się wyginał i ściskał, jak podejrzewam odruchowo, ręce które trzymał na moich pośladkach trochę je przy tym drapiąc. Pieściliśmy się jeszcze trochę, a potem Harry wszedł we mnie ...... tak samo jak Niall, tyle że do samochodu.
-Niall !!- krzyknął na niego wstając szybko i zapominając o tym że jest kompletnie goły, a jego 'kumpel' stał na baczność. Niall widać się wystraszył, a ja skuliłam się trzymając się za kostki i przyglądając tej sytuacji.
-Ups.. - wydukał Niall i patrząc wcześniej to na mnie to na Styles'a, zatrzymał spojrzenie na Harrym.
-Ta, ups !.. Nie gap się na mojego kutasa !!- krzyknął Harry, nawet nie próbując się zasłonić, tylko wciąż stojąc w lekkim rozkroku.
-Ja..- zaczął i patrzył już na jego twarz. -...po śledzie...- mówił niepewnie Horan, bo wiedział że stąpa po cienkim lodzie.
-Ty cały czas tylko o jedzeniu !!- zaczął wrzeszczeć na niego Hazza, a blondyn zaczął się bronić, co sprawiło że ta sytuacja stała się jeszcze bardziej zabawna.
-Po śledzie potrzebne do ustawienia namiotu- wytłumaczył i zrobił wyraz twarzy który można było odczytać dwuznacznie.
-A -speszył się Harry, a Niall parsknął, wziął śledzie leżące zaraz koło niego i odszedł zostawiając nas znowu samych.
-To na czym skończyliśmy..?- zapytał Harry i obrócił się przodem w moją stronę.
-Louis napisał że zgubili się z CJ w lesie- powiedziałam i wyskoczyłam z wozu już ubrana.
-Ej nooo, to nie fair !- powiedział Hazza, a ja z zadowolonym uśmiechem, nie oglądając się szłam przed siebie a wiatr lekko rozwiewał moje długie blond włosy.

*dwa dni później- już w domu*      
 -Lubisz Swedish House Mafia ??- zapytał mnie Harry siedząc u mnie w pokoju, kiedy skończyliśmy do naszego domu wnosić jego rzeczy; przypominam że się tu wprowadza.
-Lubię ich, szkoda że niedługo będzie ich ostatni koncert- powiedziałam trochę smutna- Chciałam się kiedyś na niego wybrać, ale nie ma biletów..
-No nie ma fakt, ale czemu nie ma biletów ?- zapytał Hazza, a ja się na niego popatrzyłam jak na debila.
-No bo wykupili, nie ? Chyba logiczne- odburknęłam sama nie wiem czemu, takim tonem jakbym była na niego zła. No ale co, Harry lubi bezczelne dziewczyny.
-A kto ??- pytał radośnie
-No ludzie, chyba, nie ?-ponownie odburknęłam już nawet na niego nie patrzeć. Miałam jakiś dziwny humor, ogólnie się źle czułam.
-Ja tez jestem człowiekiem- powiedział i pomachał mi przed nosem biletami na koncert SHM.
-Harry...
-Hmm..?
-Uszczęśliwiasz mnie !- powiedziałam i wypuściłam rzeczy które trzymałam w ręce, po to by rzucić się Harremu na szyję.
-Przecież wiem- rzucił nonszalancko i oboje zaczęliśmy się śmiać.
-To kiedy jest ten koncert ??- zapytałam z radością
-Jutro, o 19- odpowiedział wyczytując to na bilecie i po chwili dodał- Nie ! Nie, nie czekaj, dzisiaj czwartek ?- zapytał
-Piątek, Harry, piątek- rozśmieszyłam się
-Aha, to w takim razie koncert jest za dwie godziny- powiedział, a ja oniemiałam
-Nawet sobie tak nie żartuj- powiedziałam kiedy zorientowałam się że na pewno mnie wkręca.
-Ale to nie żart ! Zobacz- powiedział i podsunął mi pod nos bilety. Faktycznie, była na nich dzisiejsza data. Uniosłam ręce i potargałam włosy Harrego- To za karę- powiedziałam i wystawiłam mu język.
-Czy ty musisz mnie torturować ?- udał że płacze i zaczął poprawiać swoje loczki do ekranu w telefonie. Parsknęłam i uświadomiłam sobie że mam dwie godziny na przygotowanie. Jak się zerwałam, to aż Hazza podskoczył.
-Idź się szykuj !- wygoniłam go z pokoju i zatrzasnęłam drzwi, po czym sama stanęłam przed szafą. Pójść na koncert SHM było moim drugim marzeniem, zaraz po spotkaniu One Direction. Zaczęłam szperać w ciuchach i połowę wywaliłam na łóżko, a drugą połowę na podłogę. Kilkukrotnie zmieniając zdanie, ostatecznie zdecydowałam się na to <KLIKNIJ> .

-OMG, ale jestem podekscytowana !!- rzucała mną energia
-A wiesz że ja też ?!- dodał równie entuzjastycznie Harry. Koncert miał się rozpocząć za 5 minut, ale SWH wyszli na scenę już w momencie gdy Hazza kończył tamto zdanie. Byłam zdziwiona i w niebo wzięta. To drugie to się możecie domyślić czemu, a to pierwsze, bo gwiazdy nie dość że nie przychodzą na czas, to jeszcze dosyć sporo się spóźniają, a ty proszę !

Darliśmy się i skakaliśmy trochę przy tym śpiewając tak samo jak inni ludzie. Było po prostu mega. Jak taka ogoooooooomna impreza na której prawie nikogo nie znasz. W pewnej chwili Harry wziął mnie na barana, a ja trochę piszcząc starałam się utrzymać równowagę.
Jako ostatnią piosenkę zagrali ,,Don't you worry child'' przy której szaleliśmy jak jakieś ułomy, ale nawet jeśli, to cały plac ludzi którzy przyszli na ten koncert razem z nami musieli by być ułomami.

-To było coś pięknego- powiedziałam opadając na łóżko.
-Taaak. Szkoda że rozwiązują grupę.
-Nic nie trwa wiecznie Harry. Ale szkoda, szkoda. -powiedziałam gapiąc się na sufit.
-Nic nie trwa wiecznie, bo widocznie nie chcemy albo się za mało staramy żeby to zatrzymać- odparł chłopak i chwilę przemyśliwując jego słowa, odpowiedziałam.
-No ale czasami nawet gdybyś bardzo chciał nie możesz czegoś zatrzymać i to nie zależy od Ciebie.
-Na przykład ?- dodał zdejmując koszulkę i założył piżamę.
-Na przykład kogoś. Czy to chłopak czy dziewczyna; nie możesz wpłynąć na jego myśli i decyzje.
-Ale jak się będziesz starał to możesz wpłynąć na jego zdanie i nawet jak odejdzie potem będzie myślami wracał i zastanawiał się czy dobrze postąpił skoro tak bardzo ci zależało.
-No racja- odparłam zastanawiając się nad kolejnym pytaniem.- Ale czasami mamy farta i wszystko samo dobrze się układa
-Cassie, moja droga. Szczęście czy pech nie istnieje. Wymyśliliśmy to żeby jak coś nam nie wyjdzie zwalić to na pecha, a jak nie robiliśmy nic choć i tak osiągamy sukces to mówimy że po prostu los nam sprzyja, czyż nie ?
-Niee. Czyli jednak szczęście istnieje, skoro mówisz że nie robimy nic w tym kierunku a i tak osiągamy to co chcieliśmy.
-Niee- powtórzył takim samym tonem jak ja wcześniej- To zbieg okoliczności. Takie życie Cas. Na wszystko musisz zapracować, a jeśli mówisz że masz szczęście to widocznie pracowałeś tylko wydaje ci się że za mało aby coś czego pragnąłeś mogło się udać.
-Śpij ty już lepiej filozofie- odrzekłam przekręcając się na bok, tyłem do niego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
OMOMOMOMOM 69 rozdzialik !!!!
Na życzenie co niektórych, rozwinięta scenka +18 ! :D Tak szczerze to rozwiniętą pisałam chyba pierwszy raz, więc pewnie beznadziejna :D

1. Co myślisz o ''wejściu smoka'' Niall'a ?? :D
2. Zastanawiałam się czy w 69 rozdziale nie umieścić fragmentu +18 z Larrym, ale nie wiedziałam wasza reakcja będzie pozytywna :D Tak więc- Jakbyś zareagowała na scenkę z Larrym ??
3. Spodziewałaś się w 69 rozdziale czegoś powalającego, a był do niczego, prawda ??

Okej, a więc ja czekam na linki, pytania i oczywiście komentarze, a Harry-filozof i Niall-śledzioman pozdrawiają ;* ;3

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 68

,,Oczami Cassandry''
-Jesteście już gotowi ??- spytałam kiedy tylko ktoś odebrał telefon Jade.
-Nie jedziemy -powiedział Zayn.
-Co ?? No dlaczego ??- zasmuciłam się.
-Muszę się dowiedzieć co się dzieje z Jade. Tutaj te ciuchy, a teraz ma jeszcze kilka innych pomysłów, i nie ukrywam że mnie trochę martwią.... a może ty coś wiesz ??- zapytał podejrzliwie.
-Muszę kończyć- powiedziałam wzdychając, co mogło nie być najlepszym rozwiązaniem, bo teraz pewnie Zayn myśli że coś ukrywam.
-Jedziemy ??- zapytał stojący w drzwiach Hazza który właśnie przybiegł z dołu.
-Tak, ale bez Jade i Zayn'a; zresztą znowu. Oni nigdy nie chcą gdzieś z nami jeździć. Kiedyś wszystko było inaczej. -byłam trochę urażona zachowaniem Jade i Malika.
-To ich sprawa, ale faktycznie trochę szkoda. Jednak mam niespodziankę na poprawę humoru, nadal będą cztery dziewczyny. -powiedział entuzjastycznie a ja spojrzałam na niego pytająco.
-Kto ??
-Emma- dokończył i cała radość mi przeszła. Lubiłam ją i jeszcze trochę mnie wzruszało to jakie ma życie i w ogóle, jednak nie bardziej niż Jade. Ale co tam, może uda nam się ją lepiej poznać i będzie równie dobrze; pomyślałam optymistycznie, co nie za bardzo do mnie pasowało.
-Jedziemy !!- z zamyślenia wyrwał mnie głos Louis'a. Zebraliśmy się na dole i wzięliśmy rzeczy które przygotowaliśmy na wyjazd. Po drodze mieliśmy dość długi postój, bo skończyło się nam paliwo, a stacja była 12 km od nas, więc trochę chłopakom zeszło zanim tam doszli. Dopiero kiedy wrócili wpadli na pomysł że można było zadzwonić po pomoc drogową. Prędzej czy później w końcu dojechaliśmy do celu.
-Ładnie tu- uznał Niall, a reszta przytaknęła.
Rozprostowaliśmy kości, a chłopcy zajęli się rozstawieniem namiotów.
-Macy ?? -zawołałam kiedy dostrzegłam że wokół mnie są tylko CJ i Emma. -Widziałyście Macy ??- zwróciłam się do nich, a one już chciały coś powiedzieć, ale rozległ się głos Macy.
-Tu jestem !- krzyknęła, a my spojrzałyśmy w kierunku skąd dobiegało wołanie.
-Coś ty odwaliła ??- zapytała CJ a wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. Macy leżała na dachu vana którym przyjechaliśmy.
-Jak ty tam w ogóle wlazłaś ??- zapytałam gdy wszystkie doszłyśmy do samochodu i stanęłyśmy w miejscu gapiąc się na leżącą przodem do nieba Macy.
-Wiecie jak tu fajnie ?! -powiedziała z entuzjazmem i dodała- Wchodźcie.
-Nie wierzę że to zrobiłyśmy -powiedziałam nie mogąc się opanować kiedy we cztery leżałyśmy już na dachu; Macy najbliżej kierownicy, obok niej CJ, potem Emma a ja na końcu.
-Gdzie chłopaki ??- zapytałam kiedy zrobiło się zbyt cicho.. podejrzanie cicho. Lekko odurzone zapachem benzyny, wydzielającym się z otwartego kanistra stojącego obok bagażnika, zeskoczyłyśmy z dachu.
-Dziewczyny... gdzie ci debile poszli ??- zapytałam z uniesionymi brwiami.
-Hmm... coś mi mówi że tam...- powiedziała stojąca za nami Emma, a my oczywiście się szybko i z ciekawością odwróciłyśmy. Emma patrzyła się na trochę ukryte w zaroślach schodki, posypane różowymi płatkami róż.  Wszystkie porozumiewawczo na siebie spojrzałyśmy i ruszyłyśmy różaną ścieżką. Pierwsza poszła CJ potem ja, za mną Em a na końcu Macy, która- chociaż nie wiem czemu- chyba miała cykora. Po dotarciu na sam szczyt wyszłyśmy na polankę, gdzie chłopcy....nawet nie zwrócili na nas uwagi. Grali tam w piłkę ! Pomyślałam że te płatki róż były tylko tak dla zmyły, a oni po prostu chcieli mieć ubaw kiedy zobaczą nasze miny. Moje przemyślenie chyba jednak nie do końca było realistyczne, bo gdyby chcieli zobaczyć nasze miny to mogli by chociaż na nas spojrzeć !! No ale co, męska solidarność drogie panie. Razem z dziewczynami, zażenowane usiadłyśmy na małej, podstarzałej ławce, a podobnych było tam może jeszcze ze trzy. Z czasem dowiedziałyśmy się że wynikiem tego zajścia był spór chłopaków o to, ykhym, cytuję ,,Który ma lepszy wykop i trafi w żołędzia za jeden punkt, a w ptaka (tyle że nie było tam absolutnie żadnego ) za dwa'' Jako pierwszy miał szansę zabłysnąć Niall. Chłopak zaczął zabawiać nas, chociaż o tym nie wiedział- śliniąc palca i tym samym sprawdzając skąd wieje wiatr itd. Po pewnym czasie chłopak odszedł kilka kroków do tyłu i z rozbiegu kopnął piłkę. Zdziwiłyśmy się- jak to my, dziewczyny- że tak wysoko wykopał piłkę.

  To co zdarzyło się jeszcze chwilę po tym doprowadziło nas już do łez.... za śmiechu, oczywiście :) Piłka spadła, ale nie na ziemię, tylko odpiła się od ściętego pnia drzewa i.... leciała prosto na nas !! My czekając nie wiadomo na co oczywiście nawet się nie poruszyłyśmy, a piłka była coraz bliżej. Hejjj, jednak plus był taki że chłopcy podążając wzrokiem za piłką dostrzegli i nas- sukces. Po kilku sekundach, siedząca druga od lewej Emma zeszła piłce z drogi, wstając i stając obok ławki. Piłka walnęła prosto w miejsce Emmy, ale z taką siłą że podstarzała ławka..... załamała się !! Znalazłyśmy się na ziemi chwilowo nie wiedząc co się właśnie stało, a potem dopadł nas ten niekontrolowany śmiech. Chłopcy równie rozbawieni podbiegli do nas i chcieli nam pomóc wstać, ale rezultat tego był taki że i oni leżeli na ziemi.

,,Oczami CJ''
*pół godziny później*
Usiadłam zamyślona na ławce- innej niż poprzednio, chociaż z wyglądu takiej samej, bo wiecie co się stało z tamtą. W ręce miałam kubek gorącej herbaty. Wpatrywałam się w piękny, rozciągający się przede mną widok i myślałam jak to jest z tym życiem. Oczywiście pomyślałam też o Willu który został w domu pod opieką jakiejś koleżanki Emmy- Evy o ile dobrze pamiętam, która dorabiała sobie jako opiekunka do dzieci.
-To nie do końca miało tak wyglądać- westchnął głos obok, a ja uśmiechnęłam się i spuściłam głowę jakbym się czymś speszyła na słowa wypowiedziane przed chwilą przez Lou.

-Stało się tak jak się stać miało, widocznie tak było zapisane- powiedziałam i dopiero wtedy spojrzałam w jego stronę nadal z ciepłym uśmiechem na twarzy. - Czy to ..... skąd ty tu...- zaczęłam rozbawiona, ale w słowo wszedł mi Louis.
-No chyba pasowało by zrobić coś co wywoła uśmieszek na twojej twarzyczce- zaśmiał się i podobnie jak ja przed chwilą, opuścił głowę tyle że na bok tak żeby cały czas mógł na mnie  patrzeć.
-Ty wywołujesz uśmiech na mojej twarzyczce- zrobiłam słodką minkę z zamiarem pocałowania go, ale nagle się odsuną i wstał.
-Cieszę się z tego bardzo, ale nie zmienia to faktu że człowiek potrzebuje czegoś dla odmiany. -położył ręce na biodra i jedną nogę lekko wysunął do przodu.
-Zawsze doszukujesz się drugiego dna.. ?- zachichotałam
-Chyba mnie znasz i wiesz że jak już to bardziej ty- puścił mi oczko i po chwili dodał- No, to wsiadaj na ten rower i jedziemy !- sam zaczął usadawiać się za kierownicą.
-Na bagażniku ??- zrobiłam lekko zawiedzioną minę.
-Zabawniej będzie jak oboje usiądziemy na siodełku- powiedział i oboje się wyszczerzyliśmy. Z masą śmiechu udało nam się wsiąść na rower tak żeby móc w ogóle ruszyć z miejsca,  i z uśmiechem który nawet nie wiem kiedy, sam się pojawił ruszyliśmy wydeptaną dróżką w głąb lasu. Na każdym dołku podskakiwaliśmy, kilka razy wjechaliśmy w drzewo, parę razu spadliśmy i to wszystko robiliśmy z uśmiechem na ustach.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Naprawdę przepraszam że przez dwa dni nic nie dodałam, ale miałam kompletnego doła, którego zresztą mam i teraz, a w takich chwilach nic się nie chce po za słuchaniem ''muzyki do smutania''. Nawet nie wiem jak udało mi się w takim stanie napisać chyba w ogóle NIE dołujący rozdział xx

1. Co w rozdziale podobało Ci się najbardziej ??
2. Przeszkadza Ci fakt że Jade mimo że jest w ciąży z Zaynem, jako jedynie jeszcze się nie zaręczyli ??
3. Który fragment tego rozdziału spowodował że się uśmiechnęłaś ??- oczywiście o ile w ogóle się uśmiechnęłaś :)

Pozdrowionka i dobranoc ;* P.S.: Czekam na komy, linki i pytania ^^
Mój nowy ask którego założyłam sobie wczoraj :D- Ask.fm

środa, 13 lutego 2013

Rozdział 67

,,Oczami Jade''
Właśnie Zayn odprowadzał mnie do domu moich braci. 
-Jade !- zawołał trochę pytającym tonem kiedy już miałam przekroczyć próg, a on został przed domem i się we mnie wpatrywał jakby chciał się upewnić że na 100 % wejdę do środka. 
-Tak ??- odwróciłam się, stając w miejscu
-A buziak na pożegnanie ?- zapytał i nadstawił usta. Zaśmiałam się delikatnie i  wróciłam do niego. Szybko podarowałam mu gorącego buziaka, ale kiedy chciałam się oderwać i znowu podreptać po cichu do domu, chłopak położył swoje ręce na moich biodrach i mocno mnie do siebie przyciągnął. Na początku chciałam się uwolnić, ale po chwili stwierdziłam że dam się ponieść. Nie odrywając się od siebie jakimś cudem dotarliśmy do mojego pokoju. Już chcieliśmy się położyć, ale w pewnym momencie odruchowo odskoczyłam i od Zayn'a i od łóżka. 
-Boże to ty ..!- położyłam dłonie na ustach bo nie mało się wystraszyłam. W moim łóżku leżał Fabian ubrany tylko od pasa w dół. 
-Co .. Nie, mamo ja wcale nie tego kota nie kupiłem go ,nie ten ...- zaczął mamrotać z zamkniętymi oczami, ale opierając się z tyłu na łokciach ,tak jakby chciał usiąść.  
-Fabian, co ty tu do jasnej cholery robisz ?!-moje serce znowu biło w spokojnym rytmie, ale musiałam wrzasnąć na Fabiana.
-Jade ?!- rozbudził się nagle, a ja dopiero dostrzegłam leżącego obok mojego brata, rudego kota. Z tego co widziałam, wcześniej Zayn miał równie wystraszony wyraz twarzy, a teraz zmienił go na rozbawiony.
-Co ty tutaj robisz ??- sparaliżowałam go wzrokiem, a on zrobił dokładnie taką samą minę jak Zayn. Oboje zaczęli się śmiać, a ja stałam jak kołek z założonymi rękoma. -No nie śmiejcie się !- mówiłam, ale już po chwili sama nie wytrzymałam i się roześmiałam. Po 15 minutach rozbudzony Fabian robiąc z Zayn'em jakiś ,chłopacki' gest tym samym się z nim żegnając, wyszedł z mojego pokoju.
-Zapomniałeś kota !!- krzyknęłam za nim, ale już zatrzasnął drzwi. Ja i Zayn po tych słowach spojrzeliśmy na siebie i raz jeszcze wybuchnęliśmy głośnym śmiechem, którego nie potrafiliśmy okiełznać. Na pewno znacie ten stan kiedy wasza głupawka przekracza jakiekolwiek granice zdrowego rozsądku. Tak właśnie Zayn i ja się teraz czuliśmy... o ile można to nazwać uczuciem.

,,Oczami Zayn'a''
Kiedy zdołaliśmy się ogarnąć, powiedziałem:
-Ja już będę szedł- i już złapałem za klamkę.
-Nigdzie nie pójdziesz ! Chyba śnisz, że myślisz, że pozwolę Ci samemu się włóczyć po Londynie o 3 w nocy- powiedziała i złapała mnie za rękę, tym samym prowadząc w głąb pokoju.- Dzisiaj nocujesz u mnie- dodała, a po niecałych 5 minutach leżeliśmy na łóżku.

-Śpisz ??- zapytałem kiedy przebudziłem się o 5 rano, bo wydawało mi się że coś mnie połaskotało. Rozglądnąłem się dookoła i nigdzie nie dostrzegłem Jade. Raz jeszcze rozejrzałem się dokładnie. Jade leżała na podłodze obok łóżka ! Pewnie ją zwaliłem... ale ze mnie wymarzony chłopak- pomyślałem i wstałem żeby położyć ją z powrotem na łóżko. Nawet nie wiem kiedy zahaczyłem o jej torebkę leżącą na podłodze i wylądowałem głową w otwartej szafie Jade. Chciało mi się śmiać i jednocześnie zapaść się pod ziemię, bo narobiłem tyle hałasu że z pokoju obok wpadł do nas Arian z wałkiem w ręku.


-Sorry, ale myślałem że to jakiś napad...-powiedział do mnie jej starszy brat.
-Nie szkodzi. Ja też bym tak pomyślał..-powiedziałem i uśmiechnąłem się przepraszająco, potem pomogłem Jade wstać, a w między czasie Arian wyszedł z pokoju. Popatrzyłem na zamykające się drzwi, a później na Jade i zobaczyłem jak się śmieje. Przez chwilę nie wiedziałem o co chodzi, ale szybko odzyskałem orientację.

-Czy to ty mnie połaskotałaś i to wszystko uknułaś ?!- zacząłem z zapartym tchem powstrzymując śmiech. Jade jednak nie próbowała zamaskować tego jak bardzo jest rozśmieszona i znowu usiadła na podłodze, tyle że tym razem dlatego że nie mogła wytrzymać ze śmiechu.
-O ty- powiedziałem , a Jade wstała chociaż kołysała się na boki nie mogąc się opanować. W charakterze zemsty popchnąłem ją na łóżko z czego jeszcze bardziej- o ile to możliwe- się roześmiała i zacząłem ją łaskotać. Dziewczyna mało nie płakała ze śmiechu i nie mogła złapać oddechu. Śmialiśmy się dość długo, a potem byliśmy już rozbudzeni i nie mogliśmy zasnąć, więc aż do 7 rano rozmawialiśmy o.... o nas.
-Jade -powiedziałem, chociaż miało to być pytanie.
-Co tam ?- odpowiedziała.
-Idziemy gdzieś dzisiaj ?? Dawno nie wychodziliśmy gdzieś tylko we dwoje- powiedziałem z lekko przechyloną głową siedząc na łóżku.
-Możemy, ale mi tam to nie przeszkadza- odrzekła i wstała z łóżka.
-Jasne- znowu uniosłem głowę tak  by była równo. -To ubieraj się, a ja pójdę wziąć prysznic...mogę ??- zapytałem wskazując palcem na drzwi prowadzące do łazienki.
-Tak, tak- powiedziała szybko. Poszedłem do łazienki, najpierw mijając korytarz.
-No gdzie mi tu !!- w łazience był Fabian. Był ode mnie młodszy, ale mimo to i tak się speszyłem i lekko rozbawiony, wykrztusiłem tylko ,,Ups'' i wróciłem do Jade.
-Nie zapukałeś ??- zapytała śmiejąc się Jade. -Słabo -uśmiechnęła się szeroko. Parsknąłem ze śmiechem i poczekałem w jej pokoju aż skończy się szykować, a Fabian wyjdzie z łazienki.

-Zayn !!- zawołała mnie z pokoju Jade kiedy wychodziłem z pod prysznica.
-Już idę !- odkrzyknąłem. -Co jest ??- zapytałem będąc już w pokoju wycierając jednocześnie włosy ręcznikiem.
-Wymyślili coś że jakiś las- mówiła zakładając bluzkę; żeby nie było stała tyłem do mnie.
-Kto ? Jaki las ?- zmarszczyłem brwi. Po chwili już ubrana w <KLIKNIJ> Jade odwróciła się do mnie przodem, a ja aż otworzyłem ze zdziwienia buzię.
-Ledwo Cię poznałem -odrzekłem bez mrugania, stojąc jak debil. -W coś ty się ubrała ??- zapytałem dwuznacznym tonem.
-Nie podoba Ci się ??-spytała i spojrzała na swoją bluzę, po czym znowu na mnie.
-To zupełnie nie w twoim stylu...- miałem mieszane uczucia.
-A może to mój nowy styl ??
-Kolory może i są w miarę na miejscu, ale skąd pomysł żeby ubrać na siebie taką tandetną bluzę ?- zdziwiłem się i w ogóle nie bałem się że ją urażę. Nie dlatego że nie liczę się z jej uczuciami, ale po prostu wiem że to nie mógł być jej pomysł.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zaskoczenie na koniec rozdziału ! :D  Ciekawe co stoi za tą nagłą przemianą ... tego będzie się można dowiedzieć w kolejnych rozdziałach ^^

1. Chciałabyś aby Jade zmieniła styl ??
2. Co sądzisz o reakcji Zayn'a na nowy image Jade ??
3. Podobała Ci się część tego rozdziału w której brał udział Fabian / Arian ??

Pamiętajcie że czekam na komentarze, ale najpierw...
Życzę Wam udanych Walentynek !!!!!
żebyście mieli tego swojego jedynego który odwzajemnia wasze uczucie, itp. itd.   
Może zauważyliście, ale nie umiem pisać życzeń :) 
Tak czy inaczej- co do Walentynek ,,w moim stylu'' że to tak pięknie ujmę :] Niby ich nie obchodzę, ale jak ktoś mi wysyła walentynkę ( u nas w szkole już były ) to i ja tak komuś wyśle, i wiecie- takie jedno, wielkie , błędne koło : / W tym roku dostałam 6, wysłałam 4, a mimo to mówię: ,,Walentynki to: głupie, irytujące, denerwujące, niepotrzebne, tandetne, beznadziejne święto i nie mówię tego tylko dlatego że jestem forever alone'' :D No więc taka to historia- nieprawdopodobne, a jednak... :P ( kto wie z jakiego to serialu ?? )