piątek, 7 grudnia 2012

*Rozdział 12

,,Oczami Jade''
-Zaczniemy do rana ??- powiedziałam w końcu, a on odchrząknął i normalnie się ustawił. Po chwili podeszłam do niego  i wykonałam pierwszy ruch. Walnęłam go w brzuch, a on zwinął się z bólu. Biłam się z nim dalej ,a w między czasie zauważyłam jak Zayn śledzi każdy mój i jego ruch. Po kilku minutach ,kiedy już leżał, dałam spokój.
-To koniec ??- zapytał, ze skrzywioną miną.
-Jak to mówią; leżącego się nie kopie-, powiedziałam , po czym podeszłam do niego i podałam mu rękę, a on najzwyczajniej w świecie to wykorzystał i role tak jakby się zamieniły. Zayn w mgnieniu oka zaczął nas rozdzielać ,ale sam nie dał rady bo tamten nie zwracał na niego uwagi, a nie dopuszczali go do mnie jego kumple. Zayn jednak nie dawał za wygraną i cały czas się z nimi szarpał.
Miałam wtedy wrażenie że to wszystko trwa godzinę, a tym czasem minęło tylko kilka minut. Potem koleś dał mi spokój, a ja popatrzyłam mu prosto w oczy, a on odpowiedział:
-Jak to mówią; udawaj znacznie słabszego niż jesteś,a wróg w końcu popełni błąd. Sztuka wojny.- uśmiechnął się debilnie i obrócił się jakby chciał odejść ,ale odpowiedziałam:
-Nie jesteś silniejszy, tylko po prostu wykorzystałeś moją pomoc. Tak się nie robi. Zwycięstwo w takiej walce to nie zwycięstwo. A teraz idź się pochwalić że nie fair mnie pokonałeś . - Teraz sobie uświadomiłam że Zayn miał rację ; jestem szczera, a kiedy na niego popatrzyłam ,klęczał tuż na de mną.
-Nic Ci się nie stało ??- pytał opiekuńczo
-Wszystko OK- odpowiedziałam, a kiedy chciałam wstać ,po prostu nie mogłam
-A jednak coś Ci jest ,prawda ??- mówił podenerwowany chłopak ,gdy zobaczył że nie mogę się podnieść.
-Niee, no co ty.
-Czyli teraz już możesz wstać ?
-Takk, po prostu nie chcę..
-Hmm.. już prędzej bym Ci uwierzył gdybyś powiedziała że to grawitacja tak na Ciebie działa, i że to normalne,.- Nie odpowiedziałam ,bo próbowałam wstać i nawet nie wiedziałam co. W końcu spięłam się i prawie podniosłam ,kiedy na cały głos krzyknęłam z bólu. Łzy zaczęły mi płynąć z oczu.
-Jedziemy do lekarza..- powiedział Zayn i delikatnie wziął mnie na ręce. Bolało mnie to jak diabli ,ale nie dawałam tego po sobie poznać. Ścisnęłam zęby i udawałam że się uśmiecham. Do lekarza dotarliśmy na piechotę, i niedługo po przyjściu byliśmy już w gabinecie.
-Czyli.. mam rozumieć że jest pani w ciąży ??- zapytał lekarz
-Nie, skąd...- zdziwiłam się ,i jednocześnie skrzywiłam
-No więc co pani i pan tutaj robią ??
-Zayn ,zaniosłeś mnie do ginekologa ?!- zaczęłam się z niego śmiać ,stosownie do sytuacji.
-Upss, a to źle, tak ?
-Hmm... no raczej !!- zaczęłam się śmiać ,przeprosiliśmy lekarza, a Zayn znowu wziął mnie na ręce i poszliśmy gdzieś indziej,. Przez drogę nabijałam się z niego ,a on śmiał się razem ze mną. W końcu doszliśmy do odpowiedniego lekarza, a Zayn wszedł ze mną do gabinetu.
Lekarz mnie zbadał. Zdziwił mnie jednak fakt że niemal wszystkie badania robił na plecach. Pod koniec wizyty jak się okazało nie było mi już tak do śmiechu.
-I jak ??- spytał pośpiesznie Zayn, kiedy starszy lekarz zostawił mnie samą w pokoju obok gdzie mnie badał. Dalej już nic nie usłyszałam ,po za:
-Kim pan jest dla pacjentki ??
-Chłopakiem- odpowiedział zdecydowanie
Po dosyć długim czasie przyszedł do mnie i oparł mnie o oparcie.
-I jak ?? -zapytałam zaciekawiona, ale Zayn nie wyglądał na wesołego
-Wiesz... lekarz powiedział że...- nie chciało mu to przejść przez gardło
-Że .... ?- zachęciłam go
-Że w najgorszym wypadku już nie będziesz mogła chodzić
Nie mogłam wydusić ani słowa, myślałam że to koszmarny sen z którego zaraz się obudzę, przetrę twarz i znowu wszystko będzie dobrze. Wiedziałam że wtedy już nigdy nie byłabym taka jak inni.
-Ale jeżeli będziesz silna, samo przejdzie ,i to w przeciągu zaledwie tygodnia.- próbował mnie pocieszyć. Pomyślałam: Zbiorę się i wszystko będzie OK. Dam sobie radę jak zawsze.
-Wszystko dobrze ??- zapytał jeszcze raz Zayn
-Tak, ale... przez ten tydzień albo i dłużej będziesz mnie nosił ??
-Mi tam pasuje - uśmiechnął się
-Dziękuję, za to że się o mnie martwisz
-Przecież tak postąpiłby chyba każdy przyjaciel ..
-A lekarzowi nie powiedziałeś ,, Chłopak'' ??- wyszczerzyłam się ,a on uśmiechnął się i odpowiedział
-Chłopak, przyjaciel; co za różnica..- zaczerwienił się
-Duża
-Dobra chłopak. Zadowolona ?
-I to bardzo.- odpowiedziałam z uśmiechem i znowu wziął mnie na ręce i poszliśmy.
-No dobra.. czyli znowu wraca opcja z nocowaniem na ulicy ??
-O ,mój ...- nie dokończył i wywrócił oczami.
-Co.. ??
-Przecież mamy jeszcze jeden samochód..!
-Teraz sobie przypomniałeś ?!
-Hmmm.. -uśmiechnął się dziwnie,- To nie istotne, i tak nie mam kluczy..
-Ale ja mam wsuwki ...
-To co ?- zdziwił się
-Gdzie ty żyjesz ?! Idziemy do tego samochodu!
-Bo to przecież taki genialny pomysł, jak prawie wszystkie dzisiaj !!- powiedział ironicznie
-Zayn, proszę Cię nie denerwuj mnie
-Nie dość już masz na dzisiaj ?!- wkurzył się
-Czyli teraz to moja wina ??
-A co ,ja chciałem się bić z tym idiotą ??- zapytał z wyrzutem
-Dobra, weź mnie posadź gdzieś na ławkę
-Oj proszę Cię.. i teraz będziesz na mnie obrażona ?
-Naprawdę , z całego serca Cię proszę : daj mi święty spokój !
-Nie drzyj się na mnie ,OK ?!
Wtedy spięłam się i zeskoczyłam z ramion Zayna. Miał zdziwioną minę ,a ja choć z wielkim trudem wyprostowałam się i zrobiłam kroczek na kilka centymetrów.
-Wiesz co ,chodzimy od kilku dni i już dwa razy się kłóciliśmy. Taki związek raczej nie ma ani sensu ,ani przyszłości.
-Zrywasz ze mną ? Naprawdę właśnie tego chcesz ?
-Spójrzmy prawdzie w oczy. Jasne że tego nie...- nie pozwolił mi skończyć , i chociaż nie podnosiliśmy już głosu rozmawialiśmy nerwowo, a słowa jeszcze bardziej do nas trafiały.
-Skoro już możesz chodzić ,to widzę że sobie poradzisz.- powiedział i tak po prostu odszedł. Tak po prostu mnie zostawił. Gdy od kiedy poszedł ,minęło około godziny, Wtedy zastanowiłam się czy to co się stało ,to nie była właśnie moja wina. Moja i tego że jestem uparta jak mało kto. On się o mnie martwił, troszczył, starał się. Nawet za nim nie poszłam kiedy odchodził.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz