niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 110

,,Oczami Cassandry''
-Co teraz?- zapytałam Ryan'a jednocześnie siedząc na łóżku i się malując.  Ryan spojrzał na mnie zapinając pasek i po chwili odparł:
-Nic. Wracam do domu.
-Kiedy zobaczymy się znowu?- zapytałam i mimowolnie posłałam mu niegrzeczny uśmieszek.
-Cassie...nauczyłaś mnie wielu rzeczy. Bardzo ci za wszystko dziękuję, ale tu nasze drogi się rozchodzą. Jak dalej sobie to wyobrażasz?- odparł, a ja myślałam że się przesłyszałam.
-Słucham?- wydusiłam cicho.
-Uwierz mi, na początku myślałem że coś do ciebie czuję. Ale nie, nie było między nami tego czegoś, co sprawia, że czujesz tą miłość nawet wtedy kiedy druga osoba jest setki kilometrów od nas. Nie chcę cię ranić, ale to uczucie z mojej strony było bardziej wymuszone niż naturalne. Ale wiem, że ty też mnie nie kochasz.- Ryan mówił to do mnie, trzymając mnie za dłonie.
-Nie wiesz co czuję.- odparłam w zamyśleniu przyglądając się rozmazanej przestrzeni przede mną.
-Nie możesz mnie kochać. Jestem zły, cierpiałabyś przeze mnie. Tak będzie lepiej.- dodał i zacisnął usta.
-Nie będzie lepiej.- szepnęłam cicho sama do siebie.
-Mówiłaś coś?- Ryan odwrócił się, gdyż zbliżał się już do drzwi.
-Nie będzie lepiej. Będzie tylko łatwiej.- powiedziałam i łzy spłynęły mi po twarzy. Poczułam ukłucie w sercu, podobnie jak wtedy gdy znalazłam ten list od Troy'a. Na samą myśl o nim rozpłakałam się jeszcze bardziej. Nie wiedziałam jak mam teraz spojrzeć w lustro. Ryan westchnął i nie bardzo wiedział co ma teraz zrobić, więc po prostu wyszedł. Kiedy drzwi się zamknęły rzuciłam w nie z całej siły poduszką i pogrążona w złości na siebie i rozpaczy, nie wiedziałam co mam teraz ze sobą zrobić.
Godzinę po tym zajściu do pokoju wparował Harry.
-Hej, jak leci?- zapytał.
-Możemy porozmawiać?- odparłam po chwili.
-Jasne.
-No więc.. jesteśmy z sobą od dość dawna. Dlatego myślę że powinnam ci teraz o wszystkim powiedzieć. Nie chcę mieć przed tobą żadnych tajemnic bez względu na to czy wyjawienie ich będzie mnie sporo kosztowało. Zrobię to bo cię kocham i.. i wiem że wolałbyś znać prawdę i wiedzieć na czym stoisz, a właściwie stoimy, niż abym cię oszukiwała.
-Cassie, o czym ty mówisz?- dla Harrego moje słowa były absurdalne, dlatego tym trudniej było mi mu o wszystkim powiedzieć.
-Zdradziłam cię.
-Niee, nie wierzę.
-To prawda. Tak bardzo chcę cię przeprosić...
-Cassie...- Harry nie wydawał się zbyt zaskoczony tym o czym mu powiedziałam.
-Nie jestem też w ciąży...- dodałam żeby mieć to już za sobą. Harry wbrew moim oczekiwaniom, spojrzał na mnie ze smutkiem i jednocześnie radością w oczach  i po prostu wyszedł. Otworzyłam dwukrotnie buzię, aby coś za nim powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Postanowiłam dać mu czas. Zrozumiem jeśli po tym wszystkim nie będzie chciał już ze mną być.

,,Oczami CJ''
Przez ponad tydzień musiałam pocieszać Megan. Nie chciała jeść i chodziła przygnębiona, ponieważ widziała jak Eddie przytulał się z jakąś inną dziewczyną.
-Megan, widocznie nie byliście sobie pisani...- nie mogłam już patrzeć na jej smutek. Meg podniosła na mnie wzrok i posłała mi pytające spojrzenie.
-Jesteś jeszcze bardzo młoda, znajdziesz sobie kogoś z kim naprawdę będziesz szczęśliwa.- dodałam. Po tych słowach Megan zaczęła się śmiać i odparła.
-Serio myślisz że to przez Ed'a? Mówiłam ci przecież że nie będę przez niego płakać. A poza tym kieruję się w życiu zasadą: ,,Nie żałuj niczego co choć przez chwilę dawało ci szczęście''. Postanowiliśmy zostać tylko przyjaciółmi.
-Więc o co chodzi?
-Martwię się o tatę.- uśmiech w tym momencie zszedł jej z twarzy.
-Heeej, będzie dobrze; nie martw się.- starałam się dodać jej otuchy.
-Jutro wracam do Irlandii.- oznajmiła.
-Lecieć z tobą?- zapytałam z delikatnym uśmiechem. Wreszcie zaczęła podejmować słuszne decyzje.
-Nie trzeba. Dam radę.- ona również się uśmiechnęła.
-Wiem o tym.- powiedziałam i z ciepłymi uśmiechami na twarzach, siedziałyśmy dalej przy kominku z gorącym kakaem.

,,Oczami Jade''
Dowiedziałam się że Zayn i Cara zerwali. Nie wiem co teraz będzie; ogólnie. Mam mętlik w głowie, ale wiem też że mogę liczyć na Eddiego, moich braci i dziewczyny. Ostatnimi czasy dużo zastanawiałam się nad moją przeszłością. Myśli typu ''co by było gdyby..?'' nachodziły mnie regularnie. Nie umiałam się ich pozbyć i przez to uszła mi cała radość z życia. Zaczęłam żałować decyzji które podjęłam kilka lat wstecz.
-Halo?- powiedziałam ponuro, pozbawiona jakichkolwiek emocji w głosie.
-Jade...- w telefonie usłyszałam głos Ariana.-Fabian jest w szpitalu.
-Co.. co się stało? Dlaczego?- pytałam niespokojnie. Jeszcze tylko tego brakowało.
-Wiesz że odstawił jakiś czas temu narkotyki.... niedawno musiał do nich wrócić i to wywołało gwałtowne zmiany w jego organizmie. Przynajmniej tak mówi lekarz, a według mnie to dosyć prawdopodobne.
-Jak się czuje?
-Jest nieprzytomny.
-Ale wyjdzie z tego... będzie dobrze.- powiedziałam chcąc przekonać samą siebie.- Zaraz do ciebie przyjadę.- dodałam.
-Nie, lepiej nie. Zadzwonię jeśli coś się zmieni, a poza tym jest ze mną Jannette.- odparł i właściwie na tym rozmowa się skończyła.

-Jak to, co się stało?!- Macy była bardziej przerażona ode mnie kiedy powiedziałam jej o Fabianie.
-Nie mogę uwierzyć, że do tego wrócił... tak dobrze mu szło.- odparła Cassie ze smutkiem. Nie odpowiedziałam na ich słowa. Jedynie w głowie zadawałam sobie pytania na które potem odpowiadałam. Zapadła cisza, ale nie taka niezręczna; taka, podczas której rozumie się drugą osobę bez słów. Wszystkie martwiłyśmy się o mojego brata, ale każda miała nadzieję, że to nic poważnego. Nie wiem czego oczekuję. Cassie powiedziała mi że muszę czuć się strasznie zagubiona.
-Bo jestem.- odpowiedziałam.- Tęsknię, a nawet nie wiem za czym. Czuję... pustkę.- rzekłam w zamyśleniu.
-Kiedyś będzie lepiej.- powiedziała Macy a ja jej uwierzyłam. Chyba kiedyś musi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1. Myślisz, że Harry i Cassandra nadal będą razem??
2. Co według ciebie stanie się z Fabianem, czy  zaistniała sytuacja wpłynie na jego związek z Jane??

Czekam na wasze komentarze, linki do blogów itp., ale zanim jeszcze się pożegnamy, chciałam Wam coś jeszcze powiedzieć :)

Z racji takiej, że ten czas tak szybko płynie i zanim się obejrzymy będzie 2014 rok, z okazji zbliżających się wielkimi krokami świąt Bożego Narodzenia, chciałam życzyć Wam wszystkim: 
spełnienia wszystkich, nawet tych najskrytszych marzeń, 
czerpania szczęścia i radości z każdej chwili
dużo zdrowia,
aby uśmiech nigdy nie znikał z waszych twarzy
i żeby kolejny rok był jeszcze lepszy niż ten.
Wesołych świąt! :) :*


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 109

,,Oczami Janette''
Siedzieliśmy w pokoju Fabiana.
-Przestań!- zaśmiałam się. Chłopak zaczął łaskotać mnie i całować. Nawet nie wiem kiedy oboje byliśmy już bez koszulek. Fabian był napalony jak nigdy. W pewnym momencie zaczął pokaszliwać i musiał przez to przerwać pocałunki.
-Wszystko ok?- zapytałam patrząc na niego z niepokojem. Nie otrzymałam odpowiedzi, ale za to chłopak zaczął zwijać się z bólu i każdy oddech łapał z coraz większym trudem.
-Dzwonię po karetkę.- rzuciłam już wybierając numer. Byłam tak przestraszona, że ręce zaczęły mi się trząść, a w oczach pojawiła się mgła od łez.
-Ni...e- wyjąkał Fabian i z każdą chwilą było z nim coraz gorzej. Nie zwróciłam uwagi na to co mówi i jak tylko się dodzwoniłam na pogotowie, podałam im wszystkie potrzebne informacje. Zanim przyjechali na miejsce, Fabian leżał nieprzytomny na łóżku, a ja siedziałam obok i płakałam. Miałam poczucie winy i to ogromne. Szybko założyłam na siebie jakąś koszulkę.
-Czy on jest pełnoletni, albo na coś uczulony?- zapytał lekarz jednocześnie go badając.
-Nie jest pełnoletni, uczulony chyba też nie.- odpowiedziałam i zmartwiona zaczęłam obgryzać paznokcie.
-Zabieramy go na oddział.- poinformował mnie lekarz i zanim skończył mówić, Fabian leżał już na noszach.
-Czy mogę jechać z nim? -zapytałam z nadzieją. Doktor kiwnął tylko twierdząco głową, gdyż był zajęty moim chłopakiem. Droga do szpitala wydawała się minutą, ale jednocześnie całą wiecznością. Gdy tylko dotarliśmy pod szpital, lekarze w pośpiechu zawieźli go do środka. Powiedzieli, że tam zajmie się nim lekarz prowadzący, a mężczyzna, który pozwolił mi jechać z Fabianem rzucił do mnie:
-Czy w przeciągu ostatniego tygodnia zażywał jakieś leki lub inne środki?
-Nie.. to znaczy nie wiem, wczoraj wróciłam do Londynu, nie wiem, może..- teraz poczucie winy było wręcz przytłaczające, nawet nie mogłam pomóc odpowiadając na jakieś głupie pytania, bo nie było mnie przy nim wtedy kiedy tego potrzebował. Po zakończeniu tak zwanego wywiadu, lekarz dodał jeszcze:
-Proszę poinformować jego rodziców.- i odszedł wtedy kiedy już chciałam powiedzieć, że on nie ma rodziców. Pewnie m.in. dlatego nie chciał żebym dzwoniła po pogotowie- bał się że jeśli wyda się, że jest niepełnoletni i nie ma prawnych opiekunów będzie miał problemy dotyczące jakiejś rodziny zastępczej... a może był jeszcze jakiś powód?? Wiedziałam, że brał kiedyś narkotyki, ale nie chciałam uwierzyć w to że znowu do nich wrócił, więc szybko odrzuciłam od siebie tę myśl. Kolejna fala łez zaczęła podchodzić mi do oczu. Starając się ją powstrzymać, szybkim krokiem poszłam do łazienki, jednocześnie wycierając oczy.
Przetarłam twarz zimną wodą i oparłam się na zlewie. To jednak nie przyniosło oczekiwanego efektu i w gardle poczułam jeszcze większy ścisk. Wtedy rozpłakałam się na dobre. Stałam tam i przyglądałam się swojemu odbiciu. Makijaż spływał mi po policzkach. Dopiero po upłynięciu z 15 minut starałam się ogarnąć. Zadzwoniłam do Ariana.
-Cześć, tu Jannette.- powiedziałam.- Fabian jest w szpitalu.
-Co się stało?
-Przyjedź szybko. Muszę kończyć.- rozłączyłam się, gdyż znowu zaczął załamywać mi się głos. Wyszłam na korytarz.
-Wiadomo już coś?- zapytałam z nadzieją lekarza, który właśnie wyszedł z sali.- Chodzi mi o chłopaka... młody, przyjechał tu ze 20 minut temu, nieprzytomny. Nazywa się Fabian Henderson. 
-Jest pani z nim spokrewniona?- zapytał przyglądając mi się.
-To mój chłopak.
-Przykro mi, nie mogę udzielić pani informacji o nim.- odrzekł. Wtedy poczułam, że za chwilę wybuchnę. Muszę wiedzieć co z nim. 
-Proszę mi chociaż powiedzieć czy żyje.- powiedziałam za nim z nadzieją i rozpaczą w głosie. Mężczyzna zatrzymał się na chwilę i obrócił w moją stronę. Z ledwie widocznym uśmiechem kiwną twierdząco głową, po czym odszedł. Ta wiadomość sprawiła, że poczułam ulgę i wiarę choć sama nie wiem w co. Tuż po tym w szpitalu pojawił się wystraszony Arian, który rozglądał się za mną. Podeszłam do niego i powiedziałam o tym co zaszło. Odetchnął z ulgą kiedy dowiedział się, że jego młodszy brat żyje. Widać było że bardzo to przeżywa. 
-Poszukam lekarza może powie mi coś więcej.
-Tam jest.- powiedziałam widzą doktora, z którym rozmawiałam wcześniej. Podeszliśmy do niego.
-Nazywam się Arian Henderson. Mój brat jest pod pana opieką...
-Tak, witam. Jego stan jest stabilny i choć się poprawił, nadal nie jest najlepszy. Wciąż nie wiemy co mu dolega, możemy jednak  wykluczyć choroby przewlekłe, genetyczne, wirusowe i bakteryjne. 
-Co to oznacza?- zapytał Arian zaniepokojony.
-Musiał coś zażyć. Dopóki nie dowiemy się co to takiego, nie możemy podać mu żadnych środków, aby go z tego wyciągnąć. 
-A jak się teraz czuje?- wtrąciłam się.
-Wciąż jest nieprzytomny. Na pewno nie wiecie co takiego mógł zażyć? To mogłoby bardzo nam pomóc.
Arian zmarszczył czoło i jakby bił się z myślami. Od razy pomyślałam, że chodzi mu o prochy. Może lepiej będzie o tym powiedzieć dla bezpieczeństwa Fabiana? Chociaż jeśli to okaże się prawdą, pewnie będzie miał policję na głowie. Z drugiej strony jeśli to prawda to prędzej czy później do tego dojdą...
-Myślę że mogła to być kokaina, amfetamina albo jakieś dragi.- powiedział bez wahania Arian. Spojrzałam na niego, lecz chyba tego nie dostrzegł. 
 *Godzinę później*
-Może zadzwoń do Jade.- zaproponowałam bez większych emocji.  
-Może lepiej nie. Zadzwonię do niej jak już się wybudzi.- oparł głowę o ścianę. Między nami zapadła cisza, którą po chwili przerwałam słowami:
-Nie boisz się że jeśli to faktycznie przez narkotyki, Fabian będzie miał poważne kłopoty?- zapytałam. Arian spojrzał na mnie i odpowiedział:
-To nie on tylko ja mogę mieć problemy i mimo to zrobiłbym to jeszcze raz gdyby tylko zaszła taka potrzeba. Tu chodzi o jego życie.
-Jak to? Przecież to on sprzedawał i sam brał..
-Jest niepełnoletni więc nie pójdzie do paki. Ja też kiedyś brałem w tym udział.... rozumiesz. Obaj w tym siedzimy.
-Mam straszne wyrzuty sumienia. Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby coś mu się stało.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No witam Was po tak długiej przerwie!! :D Nie obiecuję że będę regularnie pisać, ale postaram się od czasu do czasu coś dodać, gdyż niektórzy mnie o to proszą, a ja tęsknię za pisaniem :)
Tak więc do następnego rozdziału, a tymczasem zachęcam was bardzo do komentowania ;*

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 108

,,Oczami Jade''
-Przeprosić?- byłam poirytowana- A co to zmieni?!- wykrzyknęłam mu prosto w twarz. Zayn widać nie umiał odpowiedzieć na to pytanie.
-Rozumiem że masz do mnie żal, ale chciałbym to naprawić...
-Naprawić.. co?
-Nas.- odrzekł po chwili.
-Nie układa ci się z Carą i przyleciałeś do mnie? Zayn, jesteś żałosny. Nie będę twoim pocieszeniem.
-Nie, z Carą jest w porządku. Zrozumiałem, że tak naprawdę kocham ciebie. Tylko o to mi chodzi.- odparł.
-To bez sensu. A poza tym ty masz z nią dziecko, a ja jestem z Eddiem. Chyba nie powinniśmy komplikować tego jeszcze bardziej.- spojrzałam na niego z uwagą, po czym wyminęłam i ruszyłam na górę. Zamknęłam za sobą drzwi i zapaliłam światełka nad łóżkiem. Głęboko wzdychając usiadłam na łóżku i z pustką w głowie wpatrywałam się w ścianę. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć; najchętniej odcięłabym się od świata i już do niego nie wracała. Po chwili wstałam i wzięłam stojącą w kącie gitarę. Ponownie usiadłam na łóżku i przymierzając się do zagrania piosenki, którą dawno temu wymyśliłam, starałam się przypomnieć do niej akordy.

,,Oczami Cassandry''
Mam wielką ochotę TO zrobić.- pomyślałam przygryzając dolną wargę.
-O czym myślisz?- zapytał siedzący naprzeciwko Ryan.
-O moim pożyciu seksualnym.- odparłam lekko kołysząc się na boki, jednak dalej wpatrując gdzieś w podłogę. Ryan parsknął śmiechem na te słowa i trochę spuszczając wzrok i również przygryzając wargę, zaczął się nad czymś zastanawiać.
-Wiesz co odciąga człowieka od problemów, prócz alkoholu i różnych używek?- zapytał, patrząc już na mnie.
-Sex?- odparłam bez zastanowienia.
-Yhym.- mruknął niedbale i puszczając mi oczko, kiwnął głową w bok. Doskonale wiedziałam co ma na myśli. Nie byłam jednak pewna czy powinnam to zrobić...

,,Oczami Cary''
A myślałam, że już wszystko będzie dobrze, że poukładałam już sobie życie. Myliłam się. Zresztą nie pierwszy raz. Przetarłam grzbietem dłoni oczy i wzięłam głęboki oddech.
-Kochanie, masz zaraz sesję zdjęciową.- powiedział wchodząc do pokoju Zayn. Nie miałam ochoty na niego nawet patrzeć. Leżałam, więc całą swoją uwagę poświęciłam sufitowi w salonie Hendersonów.
-Odwołali.- odpowiedziałam krótko.
-Eeeej, co jest?- zapytał pocieszająco Zayn i nachylając się ściągnął koszulkę. Zaczął całować mnie po szyi, ale odepchnęłam go.
-No co jest?- powtórzył pytanie, kiedy zrozumiał, że naprawdę jestem na niego zła.
-Słyszałam całą twoją rozmowę z Jade. Którą z nas kochasz bardziej?- zapytałam.
Zayn nie odpowiedział.
-No odpowiedz!!- krzyknęłam na niego. Po tych słowach chłopak bez słowa wyszedł z pokoju. W oczach zakręciły mi się łzy mimo, że się tego spodziewałam. Nie powinnam była dawać drugiej szansy Zaynowi. On zawsze będzie taki sam, a ja tylko straciłam czas na te jego gierki. Tym razem to był ewidentnie koniec.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że taki krótki, a długo musieliście na niego czekać, ale ostatnio byłam strasznie zabiegana- rano wychodzę do szkoły a wracam koło 20, a czasem jak pójdę gdzieś ze znajomymi to i sporo później. Mam nadzieję, że jak zawsze wybaczycie :)

1. Sądzisz, że Cas zrobiła to z Ryanem??

sobota, 5 października 2013

Rozdział 107

,,Oczami CJ''
Kiedy weszłam do pokoju w którym była Megan, zastałam ją stojącą przed otwartą szafą i szukającą czegoś spośród moich rzeczy.
-Co robisz ?- zapytałam delikatnie, podchodząc bliżej.
-Oglądam jakie masz ciuchy.- odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc.
-Przecież wczoraj wybrałaś sobie co chcesz żebym ci pożyczyła.
-Tak, koszula w kratę z jakiegoś poliestru, rurki i oczojebne martensy..
-Powinno wystarczyć.- spojrzałam na nią stanowczo. Dziewczyna wywróciła oczami i usiadła na łóżko.-Wiem dlaczego nie chcesz wrócić do Irlandii.- dodałam po chwili. Meg widać zupełnie nie spodziewała się tego co przed chwilą usłyszała.
-Jade ci powiedziała?- zapytała.
-Dała wskazówkę. Wiem, że to na pewno wyda ci się kompletną bzdurą, ale Taylor to nie jest chłopak dla ciebie..- odparłam kładąc swoją dłoń na jej, jednak Megan szybko ją zabrała:
-Tak masz rację; to co mówisz jest dla mnie kompletną bzdurą. Czemu nie tolerujesz tego że jestem z nim szczęśliwa, a on nie jest kimś kto oleje mnie dla pierwszej lepszej.
-Rozumiem że jesteś zakochana, ale zrozum, że później możesz przez niego cierpieć.
-Pff.- Meg parsknęła.-Jeśli już to on przeze mnie.- na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.-Nie mam zamiaru płakać nawet jeśli już się rozstaniemy. Będzie co ma być, a jak na tą chwilę, to mam gdzieś to co wydarzy się za miesiąc, dwa czy rok.
Nie wiedziałam jak mam do niej dotrzeć.

,,Oczami Fabiana''
Od jakiś 15 minut stałem nieopodal London Eye oparty łokciami o barierki i jednocześnie zamyślony, a także zniecierpliwiony. Wpatrywałem się w falującą taflę wody, w której odbijał się blask wschodzącego jeszcze słońca.
-Fabian! -usłyszałem głos Jane i szybko się odwróciłem.
-Jannette!- na mojej twarzy uśmiech sam zaczął się malować. Jane wpadła mi w ramiona, a ja wziąłem ją na ręce i czule się pocałowaliśmy.
-Tak bardzo cię przepraszam.- powiedziała dziewczyna przytulając mnie.
-Nie umiem się na ciebie gniewać.- powiedziałem z uśmiechem i dodałem- Chodźmy gdzieś, jest zimno, a poza tym pewnie jesteś głodna.

-Wiem, że korci cię żeby spytać czemu wyjechałam.- powiedziała Jane po tym jak zamówiliśmy sobie jedzenie.
-Szczerze mówiąc to tak, ale nie chcę cię zadręczać pytaniami, bo sam tego nie lubię.
-Wyjechałam na prawie miesiąc, nic nie powiedziałam, ani nawet nie dałam żadnego znaku życia. Należą ci się te wyjaśnienia.- odpowiedziała, po czym zaczęła opowiadać.- Musiałam wyjechać, bo chciałam pomóc rodzicom...
Jane opowiedziała mi całą historię, a ja tym bardziej nie mogłem być na nią zły.
-Wiesz co, chodźmy do mnie. Trzeba jakoś nadrobić ten miesiąc.- uśmiechnąłem się łobuzersko i dziewczyna od razu załapała o co mi chodzi, więc odwzajemniła uśmiech.
-Kuszące, ale mam lepszy pomysł.- odparła, tym samym mnie zaskakując.- Chodźmy nad jezioro.- posłała mi urocze spojrzenie.
-Ale to spory kawałek stąd.- rzekłem niechętnie.
-Nie szkodzi. Za rogiem jest wypożyczalnia.
-Czego, samochodów?- zapytałem.
-Też.- odpowiedziała mi i wstała, więc ruszyłem za nią.
-Cześć Ben.- przywitała się z mężczyzną stojącym za ladą w wypożyczalni.
-Jannette, cześć! Co cię tu sprowadza?- dodał kładąc ręce na biodra, z szerokim uśmiechem.
-To jest Fabian.- przedstawiła mnie facetowi.
-Dobry.- wydukałem podając mu rękę.
-Chcieliśmy wypożyczyć rower.- stwierdziła Jane, poświęcając mu niemal całą swoją uwagę.
-Jeden na dwie osoby?.
-Poradzimy sobie.- Jannette promiennie się uśmiechnęła.
-No dobrze, jak wolicie, Jeff was obsłuży.- powiedział, wskazując trochę młodszego od niego gościa, przeglądającego za ladą jakieś faktury.

*Godzinę później* ,,Oczami Jannette''
Jechaliśmy że tak powiem, przez jakieś pola.
-Przerwa.- stwierdził Fabian zatrzymując się.
-Już się zmęczyłeś?- zapytałam z uśmieszkiem.
-To może ty prowadź.- odparł i oboje prychnęliśmy.
-Wiesz co...- powiedziałam przekładając jedną nogę nad ramą roweru, tak, że znalazłam się twarzą do niego.- Kocham cię.-dokończyłam.
-Wiem.- uśmiechnął się ciepło.- ja ciebie też.- stwierdził.

,,Oczami Jade''
-Jestem!- krzyknęłam wchodząc do domu. Ani Arian, ani Fabian mi nie odpowiedział. Nie przejmując się tym zdjęłam buty i już miałam pójść na górę, ale kiedy się podniosłam znikąd wyrósł przede mną Eddie.
-O matko!- wystraszyłam się jego.
-Jestem chyba pierwszą osobą która kiedykolwiek cię wystraszyła.- uśmiechnął się.
-Bardzo prawdopodobne.- odwzajemniłam uśmiech.-Co tu robisz?- zapytałam, a on nagle spoważniał.
-Chciałem cię przeprosić za ten cyrk związany z moim ojcem. Cassie i pewnie ty też macie mnie za wariata, widząc że ten wyciąga do mnie rękę, a ja nie chcę się z nim pogodzić mimo to i.. no wiesz co chcę powiedzieć. Ale ja wiem, że on się nie zmieni i już zawsze taki będzie. Cas powinna zerwać z nim jakikolwiek kontakt, bo na pewno nie wyniknie z tego nic dobrego.
-Eddie, nie mam do ciebie żalu i nie chcę żebyś mi się tłumaczył czy przepraszał. Nie masz za co, a ja nie chcę się w to mieszać.- wzruszyłam ramionami.
-W porządku, ale wolałem żebyś wiedziała jak ja na to patrzę.- odparł.-Wiesz, ja właśnie miałem wychodzić, także ten...-stwierdził i wyszedł, żegnając się ze mną.
-Jade!- po wejściu do mojego pokoju stanęłam jak wryta. Stałam oko w oko z Zaynem.
-Wyjdź stąd.- odrzekłam po chwili, omijając go wzrokiem.
-Jade, porozmawiajmy, proszę.
-Nie Zayn, wszystko jest jasne. Nie ma o czym gadać.
-Chciałem cię przeprosić...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1.Sądzisz, że Jade wysłucha Zayn'a ??

Dzisiaj tylko jedno pytanie, a tak w ogóle to przepraszam że musieliście tyle czekać na ten rozdział, ale przez kilka dni nie miałam neta ;o Aha, no i jeszcze jedno: ja już powoli się gubię w tych wszystkich wydarzeniach z opowiadania, mimo że jestem jego sprawczynią tak więc wy, pewnie kompletnie się w tym pogubiliście. Wiem że życie bohaterów się pokomplikowało, ale teraz będę już wyprowadzać ich na prostą, także dobrej nocki i czekam na komentarze ;*




sobota, 21 września 2013

Rozdział 106

,,Oczami Jade''
-Jade... nawet nie masz pojęcia jak ci dziękuję !!- CJ zaraz po wysłuchaniu historii rzuciła mi się na szyję.
-Spoko. Każdy postąpił by tak na moim miejscu.- odparłam obojętnie. Dziewczyna chwilę wpatrywała się we mnie z uśmiechem i odezwała się Megan:
-Mogłaś wspomnieć że twój chłopak to Louis Tomlinson !!
Na te słowa Lou parsknął śmiechem i odpowiedział:
-Chyba coś więcej niż  chłopak, to raz, a dwa, byliśmy u waszych rodziców, ale pewnie byłaś w tym czasie u dziadków.
-Pewnie tak.
-Louis, nakarmisz Will'a ?- zapytała CJ podając mu butelkę z kaszą. Chłopak przejął ją i całą swoją uwagę poświęcił małemu.
-Ile on już ma ??- zapytała Meg odprowadzając ich wzrokiem.
-Pół roku.- odpowiedziała CJ.-Powiesz mi teraz dlaczego uciekłaś z domu ??- nagle atmosfera stała się nieprzyjemna i nikt specjalnie nie tryskał energią.
-Może kiedyś. Nie chce mi się o tym gadać.- odparła czternastolatka.
-Nie męcz jej, najważniejsze że jest cała i zdrowa. I że już teraz spokojnie będzie mogła wrócić do domu.- powiedziałam i spojrzałam na nią znacząco podkreślając ostatnie zdanie.
-Nie chcę tam wracać !- dziewczynie bardzo nie spodobał się ten pomysł mimo że wiedziała, że w każdej chwili mogę powiedzieć jej starszej siostrze o Tay'u.
-Chyba nie liczysz że będziesz mogła tu zostać. -powiedziała podobnie oburzonym tonem CJ. Tak, one na pewno były siostrami.
-Dlaczego nie ? Nie chcę na razie tam wracać, nie czuję się u nich dobrze.- odparła.
-Megan, nie możesz tu zostać.- powiedziała stanowczo CJ.
-Dlaczego nie ?? Ty jakoś mogłaś się wyprowadzić !- rzuciła wściekła Megan, a ja tylko przysłuchiwałam się tej kłótni, którą w sumie sama wywołałam.
-Ale ja po pierwsze miałam 16 lat, po drugie, byłam rozsądniejsza i nie uciekłam z domu tak jak ty, a było to uzgodnione no i po trzecie chyba nie myślisz że się tu wprowadzisz !!- CJ rzucała argumentami, które były w pełni uzasadnione, a ja nieświadomie potakiwałam jej głową.
-Zastaniesz tu jeszcze kilka dni, a potem wracasz do domu, jasne ?- rzuciła CJ po chwili napiętej ciszy. Megan nie miała wyboru, musiała na to pójść. Zamiast cokolwiek powiedzieć, obraziła się na nas i poszła na górę do pokoju który tymczasowo został jej ''przydzielony''.
-Nie jesteś dla niej trochę za ostra ??- spytałam kiedy już wyszła.
-Wiem, może trochę przesadziłam.- powiedziała zrezygnowana CJ i klapnęła na kanapę obok mnie ze skwaszoną miną.
-Może powinnyśmy postawić się w jej sytuacji i zrozumieć czy naprawdę ma powód by nie chciała wrócić do domu.- zaproponowałam.
-Tylko że aby postawić się w jej sytuacji musiałabym wiedzieć co ją tu trzyma, a jak sama słyszałaś, nie chce nic powiedzieć.
-A może nie co, tylko kto ...- powiedziałam z lekkim uśmiechem i posłałam jej znaczące spojrzenie.
-Czy ja przypadkiem nie wiem o czymś o czym ty wiesz ??
-Może tak, a może nie. Tak czy inaczej ja ci niczego nie powiem, nie jestem kablem.- zrobiłam zabawną minę, którą chciałam pokazać że jestem nieugięta.
-Jade, ale teraz na poważnie. Proszę, powiedz mi o co chodzi, wiesz że chcę jej dobra i się o nią martwię.
-Nie. Jeśli zechce to sama ci powie.- wzruszyłam ramionami.
-Pamiętasz jak mnie zirytowałaś jak załatwiłam wtedy te bilety na koncert chłopaków, a ty nie chciałaś iść ?? Widać historia lubi się powtarzać.- odparła.
-A teraz Zayn jest z Carą, a mnie ma kompletnie w dupie, także nie podziękuję Wam za to.- powiedziałam, ale nie złym tonem pełnym zarzutów, tylko takim normalnym. CJ westchnęła.
-Chodzi o chłopaka ??- powiedziała po chwili zastanowienia.
-Doobrze, zgadłaś.- powiedziałam z udawanym entuzjazmem.
-Czy to ktoś znajomy ?- zapytała.
-A bo ja wiem czy go znasz..- powiedziałam obojętnie przyglądając się swoim paznokciom.
-Eddie ??
-Ed jest moim chłopakiem.- oburzyłam się.- To Ttttttttt.....
-Tttt...?? Ttttaa.... Taylor ?!- CJ rozwikłała zagadkę bardzo szybko.
-Brawo.
-Coo?! Ale przecież on jest o 5 lat starszy..- dziewczyna się zmartwiła.
-Meg miała racje. Mówiła że dokładnie tak zareagujesz... Co się martwisz, między moimi rodzicami była różnica 6 lat, a między Twoimi jest aż 8 !! Nie możesz mieć do niej o to pretensji.

,,Oczami Fabiana''
-Jannette..- zacząłem wpatrzony w nią z uśmiechem.- kocham cię.- Dziewczyna odpowiedziała -jeszcze szerzej się uśmiechając- że ona mnie też.- Dziękuję, za to że jesteś.- dodałem i pocałowałem ją czule.

-Ja pierdolę, Arian, rozumiesz że jeszcze tydzień temu wszystko było idealnie, a teraz co, rozpłynęła się ??- powiedziałem zdenerwowany do brata, który razem ze mną zastanawiał się gdzie mogła się podziać Jane.

-A dzwoniłeś do jakiś jej znajomych, rodziny..?- zapytał.
-Nie ,nie wpadłem na to, wiesz.- zironizowałem.
*Miesiąc później*
Policja nie znalazła Jane, a ja powoli zaczynałem tracić nadzieję, choć jakaś cząstka mnie mówiła mi że to nie może być prawda i że jeszcze wróci.Dzień w dzień myślałem tylko o niej. Dziwię się, że jeszcze nie zrobiłem czegoś głupiego, ale to pewnie dlatego że Arian, Jade, Eddie- Arian i Ed pogodzili się w końcu- oraz cała reszta bardzo mi pomagają w tej sytuacji.
6.00 rano; jak zawsze od jej zniknięcia wstałem po nieprzespanej nocy. Ubrałem jeansy i T-shirt po czym nie mogąc znaleźć sobie zajęcia usiadłem na łóżku i ze splecionymi rękoma opartymi na kolanach myślałem co jeszcze mogę zrobić. Wiedziałem że to jej zawdzięczam swoje obecne życie i że gdyby nie ona wciąż faszerowałbym się tymi prochami. Ona sprawiła, że opamiętałem się i zrezygnowałem z życia które całkiem sprowadziłoby mnie na dno. Ale teraz jej nie ma. Wszelkie nadzieje, oczekiwania zniknęły, Teraz już nie mam powodu żeby nie zacząć od nowa.. od nowa z narkotykami. Z nimi wszystko było jakieś łatwiejsze. Przestałem brać ze względu na nią, ale jakie to ma teraz znaczenie ? Kolejna ważna osoba w moim życiu odeszła. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Jane zawsze mówiła że dużo rzeczy sprawia jej ból, ale że nie ma go dosyć i lubi go otrzymywać, bo woli czuć ból niż kompletnie nic. Często nie rozumiałem jej wyboru, ale szanowałem go, ponieważ to była trudniejsza droga, którą mimo wszystko wybrała. Nie brałem już chyba od jakiegoś miesiąca, ale to nie oznaczało że głód zniknął. Działo się dokładnie na odwrót i wiem że nie chciałaby żebym znowu zaczął się w to wszystko plątać, ale ja już dłużej nie wytrzymam. Przepraszam.- pomyślałem i sięgnąłem do szuflady biurka w której miałem kilka woreczków z kokainą. Reszta oczywiście nie wie że są w moim posiadaniu i lepiej niech tak zostanie. Chwilę po tym jak opróżniłem zawartość jednego z woreczków, niespodziewanie zadzwonił telefon. Przez moment się wahając sięgnąłem po niego i odebrałem. Myślałem, że to pewnie jakaś pomyłka ponieważ nie wyświetlił mi się żaden numer.
-Halo ?-odparłem odkaszlując.
-Fabian, to ty ?- zapytał żeński głos, a mnie chyba na moment zatrzymało się serce.
-Jannette ?!- z radości prawie krzyknąłem.
-Tak, to ja.- usłyszałem w telefonie ciepły głos dziewczyny.- Nawet nie wiesz jak bardzo chcę cię przeprosić za to że tak nagle zniknęłam. Wierz mi, gdybym tylko mogła, najpierw o wszystkim bym ci powiedziała.. wybaczysz mi ?
-Jane, nawet nie masz pojęcia jak się o ciebie martwiłem !! Nic ci nie jest ??
-Nie, wszystko w porządku, zresztą potem wszystko ci wyjaśnię.
-No dobrze, a gdzie jesteś i co to za numer ?
-W Liverpoolu. Za jakieś 3 i pół godziny powinnam być w Londynie. Dzwonię z budki telefonicznej, bo zgubiłam telefon...
-Wyjdę po ciebie, tylko nie wiem gdzie będziesz jak dotrzesz do Londynu..
-Możemy spotkać się przy London Eye.
-W porządku.
-Do zobaczenia, kocham cię.- powiedziała i odłożyła słuchawkę zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Byłem taki szczęśliwy, choć wciąż nie mogłem uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Wtem jednak odezwało się sumienie- po jaką cholerę brałem znowu te prochy ?? Teraz będę musiał wszystko zaczynać od początku. Niby będzie łatwiej bo już umiem mniej więcej nad sobą zapanować, ale i tak jestem na siebie zły. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1. Jak myślisz, dlaczego Jannette tak nagle zniknęła ??
2. Sądzisz że Megan wytłumaczy wszystko CJ ??
3. Czy będą jakieś większe problemy przez to że Fabian znowu wziął narkotyki ??

Czekam na komentarze :) Pozdrawiam ;*

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 105

,,Oczami Macy''
Zeszłam na palcach po schodach i co chwila oglądając się przez ramię, cicho i bezszelestnie wymknęłam się z domu. Ujęłam w dłonie kierownicę roweru i już miałam na niego wsiąść, ale nagle tak się wystraszyłam że aż cofnęłam się do tyłu i wypuściłam rower.
-Niall, co ty tutaj robisz ? Śledzisz mnie ?- zapytałam nieco się uspokajając.
-Mówiłaś że wszystko w porządku, co się dzieje ? Powiesz mi wreszcie ?- zapytał stojąc oparty o futrynę drzwi z założonymi rękoma.
-Niall.. nie myśl sobie że chodzi o ciebie czy coś. Naprawdę wszystko ok.
-To co to ma znaczyć ? Czemu mnie okłamujesz ?!- uniósł się.
-Ja cię nie okłamuję.- odparłam cicho.
-Ja... przepraszam.- powiedział i znów stał się łagodny i ciepły.- Ale proszę, wyjaśnij mi to.- odrzekł co prawda niezbyt stanowczo, ale stwierdziłam że najwyższa pora komuś o tym powiedzieć.
-No dobrze.- westchnęłam.- Od jakiegoś czasu ze szczególną uwagą przyglądałam się rachunkom, opłatom i takim tam. Odkąd Jade i CJ się wyprowadziły nasza sytuacja finansowa stanowczo się pogorszyła. To co wysyłają rodzice moi i Cas już nie będzie starczać na to żeby to wszystko pospłacać. Podjęłam pracę, to ta cała ''tajemnica''. Nic wielkiego.- wzruszyłam ramionami.
-No dobrze, ale czemu nie powiesz Cassie i nie zamierzałaś powiedzieć mi i Harremu ?? Ostatecznie my też tu mieszkamy.
-Cas i Harry mają teraz własne problemy, ciebie nie chciałam martwić bo stwierdziłam że dam radę. I daję.- stwierdziłam.
-Rzuć tą pracę, ja i Harry wszystko pokryjemy.- Niall szybko znalazł rozwiązanie.
-Nie, nie, nie i nie.Nie będziecie za wszystko płacić. Nic mi nie będzie jak trochę popracuję.
-Jeszcze przyjedzie na to czas, Macy, jak Cas i Hazza się dowiedzą, na pewno staną po mojej stronie...
-Nieee, Cas i Harry nie mogą się dowiedzieć. Nie teraz, wiesz jaka jest ich sytuacja..- odrzekłam. Niall przez chwilę mi się przyglądał, a potem powiedział:
-No ok, nie powiem im o niczym, jeśli ja będę mógł się więcej dołożyć, a ty zrezygnujesz z tej roboty.
-Nie, nie ma opcji.- pokiwałam zdecydowanie głową.
-Nie ?? No to ja jestem ciekaw co na to Cassie i Harry...
-Nawet o tym nie myśl...- spojrzałam na niego twardo i jednocześnie prosząco.
-Chyba nie mam wyboru.- odrzekł i już chciał wyjść, ale zatrzymałam go mówiąc:
-No dobrze.- poddałam się bardzo niechętnie.- Ale pozwól mi przynajmniej sprzedawać swoje prace.
-No niech będzie.- uśmiechnął się słodko i oboje wróciliśmy na górę.

,,Oczami Jade''
Nie chciałam mieszać się w to co zaszło wczoraj wieczorem między Eddiem i jego ojcem. Widać w przeciwieństwie do Cassandry- słyszałam jak rozmawiała z Ryanem. To nie fair że buntuje go przeciwko Eddiemu, ale jak mówiłam- nie chcę się w to mieszać.
Przez to że rozmyślałam o tym wszystkim, nawet nie czułam jak bardzo zimno jest dookoła. Otuliłam się rękoma i z lekkim dreszczykiem na ciele szłam dalej przed siebie. Na ulicy nie było absolutnie nikogo. Przez unoszącą się mgłę wydawało mi się jakbym szła we śnie. Nie docierały do mnie żadne dźwięki i ogólnie wszystko było takie... aż nienaturalne.
Włożyłam ręce do kieszeni i sprowadziłam się na ziemię. Przyspieszyłam kroku i skręciłam w prawo o 90 stopni. Za zakrętem dostrzegłam kilka pojedynczych osób, które najwyraźniej pochłonęło życie w monotonnej codzienności. Wszystko to było jakieś takie ponure. Idąc tym nierównym chodnikiem, tuż pod koronami drzew które wiły się po prawej stronie równolegle z ogrodzeniem cmentarza, przeszłam jeszcze jakieś 5 metrów i znalazłam się za bramą cmentarza. Na nim nie było już ani jednej żywej duszy.. i to chyba dosłownie. Ruszyłam przed siebie z rękami w kieszeniach. Mijałam alejki- te wąskie, boczne, jak i zarówno te szerokie, czyli główne. Nie pamiętam kiedy ostatnio tu byłam. Od jego śmierci chyba ze 2 razy góra. Ale jeśli Troy by żył, raczej nie miałby mi tego za złe. Po prostu już taki był.
Gwałtownie zwolniłam, ponieważ usłyszałam jakby rozmowę od strony mniej więcej grobu Troy'a. Nie zastanawiając się ani chwili podeszłam bliżej i zobaczyłam... Tylora. Myślałam że wyjechał do Stanów i to dlatego tak nagle zniknął. Ale nie był tam sam... nad nim stała jakaś osoba z którą trzymał się za ręce. Przyspieszyłam i moment później stałam tuż obok nich.
-Jade ?!- zdziwił się chłopak i puścił ręce dziewczyny. Już otworzyłam buzię żeby coś powiedzieć, ale przeniosłam wzrok na dziewczynę.
-Megan...- powiedziałam w lekkim osłupieniu. Dziewczyna widać przestraszyła się, a ja zwróciłam się do Tylora:
-Co ty kurwa robisz ?-parsknęłam. Nie miałam zamiaru prawić im kazań, sama nie lubię jeśli ktoś mi je robi.
-To jest Megan..- powiedział Tay przedstawiając mi dziewczynę.
-Wiem że to Megan, znam ją.- odpowiedziałam.
-Znasz... skąd ..?- Tayler nie wiedział o co chodzi.
-To siostra CJ.. a właśnie.. wiesz że wszyscy cię szukają ?- zwróciłam się do dziewczyny.
-Niepotrzebnie.- rzuciła po chwili.
-A ty, wiesz co ty robisz ?- rzuciłam do Taylor'a.- Ona ma 14 lat. To dla niego uciekłaś z domu, prawda ?- zapytałam.
-To nie ma znaczenia przez co uciekłam. Dam sobie radę, tym bardziej że mam Taylora.- Odparła Megan.
-Dobra, nie będę Was rozliczać, ale reszta zwyczajnie mnie zabije jeśli się dowiedzą że byłam z tobą i tak po prostu zostawiłam.- Także zwijaj się i idziemy.- odparłam do dziewczyny.
-Nie będziesz mi rozkazywać.- Meg zmarszczyła brwi.
-Ej, dobra, wiem; masz 14 lat myślisz że dasz sobie sama ze wszystkim radę, ale nie mam zamiaru ci tego wszystkiego wyjaśniać, więc nie komplikuj życia ani mi ani sobie i po prostu chodź, okej ?- wyrzuciłam jednym tchem.
-Ona chyba ma rację... - odezwał się po chwili Taylor. Obie spojrzałyśmy na niego, więc dodał- Twoja rodzina na pewno się o ciebie martwi, powinnaś z nią pójść. 
-Taylor..!- Megan pewnie poczuła się trochę zdradzona. 
-Dobra, zróbmy tak: ja i ty pójdziemy teraz do CJ, on niech robi co chce, a później najwyżej niech przyjdzie. 
-Nie, lepiej nie.- odparli jednocześnie. 
-Oni nie mogą się dowiedzieć o Taylorze.- zaprotestowała dziewczyna. 
-Tak, lepiej im nie mówić. Zaraz zaczęłoby się że ona ma 14 lat, a ja prawie 20 i takie pierdoły. 
Westchnęłam i stwierdziłam:
-Czyli zamierzacie wszystkich okłamywać ?? A jak zapytają dlaczego uciekłaś, to też nie powiesz że dla niego ??
-Powiem że znudziło mi się siedzenie u dziadków. 
-Dobra, nie wnikam. Chodź już.- powiedziałam i zawróciłam. 

-Przecież do waszego domu idzie się w tamtą stronę.- Megan zatrzymała się. 
-Teraz tam mieszka tylko Cassandra i Macy.
-Tak we dwie ? W takim dużym domu ?
-Z Niallem i Harrym.
-Z kim ??- zdziwiła się. 
-Harry to chłopak Cas, a Niall Macy.- odpowiedziałam beznamiętnie. Resztę drogi przeszłyśmy w ciszy. 
-CJ tu mieszka ?!- dziewczyna była pod wrażeniem okazałej posesji swojej siostry. Podeszłam bliżej i zadzwoniłam do domofonu przy furtce. 
-CJ to ja, przyprowadziłam ci gościa.- powiedziałam.
-Jade, kto jest z tobą ?- zapytała dziewczyna. 
-Zaraz zobaczysz, otwieraj.- zaśmiałam się. CJ otworzyła furtkę i ja z Megan weszłyśmy na kostkę ułożoną przed domem w ścieżkę. CJ stała już przed drzwiami frontowymi, a gdy zobaczyła kto idzie obok mnie aż otworzyła buzię. 
-Megan... ?- zapytała cicho nadal nie dowierzając. 
-CJ wejdź do środka, bo się przeziębisz.- z wnętrza domu dobiegał głos Louis'a, którego najwyraźniej zainteresowała mina CJ i również wyszedł na kilkustopniowe schody z Willem na ręce. 

wtorek, 3 września 2013

Rozdział 104

,,Oczami CJ''
Kompletnie z niczym sobie nie radzę !! Nie mam już na to wszystko siły i jeszcze teraz tata zachorował..
-Louis, co ja mam teraz zrobić ? Wrócić do rodziców, do Irlandii ?- mówiłam zrozpaczona. Lou objął mnie ramieniem i dłonią pogładził włosy, po czym odparł:
-Nie wiem co mam ci powiedzieć, sama musisz zdecydować, ale chcę żebyś wiedziała że jakiejkolwiek decyzji nie podejmiesz, będę Cię wspierał.
-Kochany jesteś, dziękuję.- powiedziałam i mocniej się w niego wtuliłam.- Zadzwonię do mamy, może stan  taty się poprawił..- powiedziałam, już szukając w telefonie numeru mamy.
-Halo? Mamo ?
-Tak, tak to ja.- odrzekła smutnym głosem moja mama.
-Jak tam się czuje tato ?? Lekarze wiedzą jak mu pomóc ??- spytałam z niepokojem.
-Jeszcze nie, niczego się nie dowiedzieli. Tato ma nadal bardzo ciężki, ale przynajmniej stabilny stan.- odpowiedziała mama.
-A wiadomo coś w sprawie z Megan ?- dodałam po chwili ciszy.
-Nie.
-..No ale przecież się nie rozpłynęła w powietrzu !!- nagle się zezłościłam.
-Robią co mogą...
-Widocznie to nie wystarczy !! ....Przepraszam mamo...- westchnęłam w końcu.- Nie wiem co mam teraz zrobić, czy przyjechać do Was, czy zostać tutaj.- odparłam spokojnie, ale ze zmartwieniem.
-Nie, to że tu przyjedziesz niczego nie zmieni. Zostań w Londynie i zajmij się Williamkiem. 
-No nie wiem...- westchnęłam.
-Lepiej będzie jeśli zostaniesz... Może Megan faktycznie jest w Londynie i przyjdzie do Was.
-Do mnie na pewno nie trafi, przecież się przeprowadziliśmy... ewentualnie do dziewczyn.- powiedziałam pocieszająco.
-No dobrze, tak czy inaczej, proszę zostań tam. Nie chcę żebyś jeszcze ty się tym wszystkim denerwowała. Zadzwonię jak już coś będzie wiadomo, trzymaj się, papa.
-Pa.- odpowiedziałam i mama chwilkę zwlekając, rozłączyła się. 

,,Oczami Jade''
Mój chłopak po słowach wypowiedzianych przez Cassie, podszedł do swojego ojca i zaczęli się szarpać. Doszło do bójki, która jednak nie trwała długo, ponieważ Ryan powalił Eddiego na ziemię. Ed nie potrafił kontrolować swojego gniewu i pokazał to po raz kolejny. Ryan wycofał się z tego wszystkiego, pomimo że miał przewagę- Cas zaprowadziła go na górę, do swojego pokoju. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. To był jakiś koszmar, a w dodatku Zayn zamieszkał u Cary. Mam nadzieję że nie zrobią sobie kolejnego dziecka.. znaczy niech robią co chcą, ale... no.. nie ważne.

,,Oczami Cassandry''
-W porządku ?- zapytałam wsuwając dłonie do tylnych kieszeni.- Pewnie źle się z tym wszystkim czujesz.. -odparłam po upłynięciu chwili.
-Chyba już pójdę.- westchną, unikając mojego spojrzenia.
-Jeśli chcesz możemy porozmawiać, nie powinieneś tłumić tego w sobie.- zaproponowałam z nadzieją.
-Nie będę nikogo obciążał własnymi problemami.- odrzekł jednocześnie wstając z łóżka na którym dotychczas siedział. 
-Chodziło o to...- zaczęłam tłumaczyć, ale mi przerwał:
-Cassie, proszę Cię nie mieszaj się w to wszystko. Nasza znajomość to chyba jednak zły pomysł.- zacisnął zęby i na moment utkwił we mnie spojrzenie. 
-Wiesz że postępując w taki sposób mu ustępujesz ? Nie pozwalaj na to żeby robił co chce, tym bardziej że on w ogóle tego nie docenia.- odparłam kiedy położył rękę na klamkę, a sama w tym czasie złożyłam ręce na klatce piersiowej. 
-No to co niby mam zrobić ?- zapytał opuszczając bezwładnie ręce.
-Mieć nadzieję ..?- sama nie byłam pewna.

 
-Nadzieja....- przerwał i zastanowił się chwilę nad tym co ma dalej powiedzieć-... jest suką.- odparł moment później unosząc brwi do góry, nie patrząc na mnie. 
-Ale bez niej życie nie miałoby sensu.- odrzekłam podchodząc do niego te dwa kroki o które byliśmy oddaleni i powolnie złapałam jego dłonie i stanęliśmy twarzą w twarz. Nie pamiętam kiedy poczułam się tak jak w tym momencie. Widziałam że Ryan chce, ale nie może i wie że nie powinien. 
-No uśmiechnij się !!- odparłam wesoło.- Życie takie jest, nie zmienisz go wiecznym zamartwianiem się. Jakoś to będzie.- odparłam z uśmiechem na twarzy i radością w oczach.
-Cassie... no cóż nie sądzę żebym jak dotąd był w jakiejś depresji... można powiedzieć że czasami może ciut przeginałem, ale powiem ci że masz rację.- rzucił i posłał mi neutralny uśmiech. Byłam z tego zadowolona więc lekko wzniosłam się na palce po czym znów opadłam na pięty. 
Ryan spojrzał mi głęboko w oczy, a ja jemu. Z mojej twarzy zniknął nagle uśmiech. Obydwoje zbliżaliśmy się do siebie coraz bardziej. W końcu byliśmy tak blisko że po prostu się pocałowaliśmy. W tym momencie nie myślałam kompletnie o niczym. Liczyła się tylko ta chwila. -Może zaczniemy od nowa ??- zaproponowałam. 
-Wiesz... w sumie to nie wiem czy to dobry pomysł.- odrzekł a mnie trochę zatkało. Mógł to powiedzieć zanim się pocałowaliśmy.- Przecież ty masz chłopaka.- dodał widząc moją minę.  Ogólnie to miał rację... no nie wiem co ja sobie wyobrażałam. Chociaż chyba nie żałuję i właśnie to mnie martwi... jak ja teraz spojrzę w oczy Harremu ?

,,Oczami Macy''
-Co się dzieje ?- zapytał nagle Niall patrząc na mnie uważnie. 
-Nic.- odrzekłam unikając jego wzroku. 
-Macy- powiedział lekko się uśmiechając.- Nie jestem ślepy, a po za tym nie trzeba filozofa żeby zauważyć że zawsze jesteś uśmiechnięta, a od kilku dni chodzisz jakaś przygnębiona. 
-Niall, nic się nie dzieje. Wszystko w porządku.- Zapewniłam go. Chłopak westchnął po czym odpuścił. Zerknęłam jeszcze na niego kiedy wychodził i wróciłam do przeglądania tych wszystkich papierów. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że tak długo nie dodawałam niczego, ale serio nie mam weny :o Siadałam do tego rozdziału wielokrotnie i nic. Wyszedł jaki wyszedł- tak, wiem że bardzo krótki, ale postaram się jakoś Wam to wynagrodzić, mimo że zaczyna się rok szkolny ;) Chcę doprowadzić to opowiadanie do końca, bez względu na wszystko :) 

1. Czy według Ciebie Cassie będzie z Harrym czy z Ryanem ??
2. Czy między Jade i Cas dojdzie do konfliktu przez Eddiego i jego ojca ??
3. Sądzisz że Macy faktycznie ukrywa coś przed Niallem ??  

Zachęcam do komentowania ! :*

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 103

,,Oczami Cassandry''
W głowie miałam tylko jedną myśl- iść czy nie iść. Wiem że Ryan tak czy inaczej przyjedzie po mnie o 19, ale zawsze mogę powiedzieć że coś się stało i nie mogę się z nim spotkać. Owszem, mogłabym to powiedzieć, ale ja chcę iść na to spotkanie.
Stanęłam na środku pokoju i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Postanowiłam że zadzwonię do CJ i zapytam co u niej i u Louis'a. Dziewczyna odebrała po dwóch sygnałach.
-Cześć Cas, co tam ?- odparła, ale w jej głosie dostrzegłam nutę smutku.
-Właściwie to nic, ale coś mnie korci żeby iść na to spotkanie... co się stało ?- zapytałam.
-Hmm ..?- CJ nie zrozumiała o co mi chodzi. Widać wyrwałam ją z zamyślenia.
-Co się stało.- powtórzyłam. CJ na początku nie odpowiadała, ale po chwili odparła:
-Wczoraj wieczorem dzwoniła moja mama. Powiedziała że Megan uciekła z domu i być może jest w Londynie.- powiedziała, a ja nagle zaczęłam podzielać jej smutek.
-To przykre...pamiętam jeszcze jak była u nas ze 3 lata temu, jak jeszcze wszystkie mieszkałyśmy razem.- powiedziałam i w mojej głowie pojawiła się fala radosnych wspomnień. CJ nie odezwała się na to, ale w sumie to rozumiałam co musi czuć.- Mogę jakoś pomóc ??- zapytałam jeszcze.
-Raczej nie, masz własne problemy.- odparła, a ja od razu zorientowałam się że miała na myśli Harrego i Ryan'a. Przez moment zastanawiałam się co odpowiedzieć.
-Będzie dobrze, na pewno się znajdzie. Swoją drogą też będę się za nią rozglądać.- powiedziałam. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, po czym rozłączyłyśmy się.
Tak, pójdę na to spotkanie. Chociażby dlatego, że to ja na nie tak nalegałam.- pomyślałam. Dochodziło w pół do 6, wieczorem oczywiście, więc postanowiłam zacząć się szykować. Harrego, zresztą tak samo jak pozostałych członków 1D, nie było dzisiaj od rana, ponieważ musieli iść do studia- nagrywają nową piosenkę. Wyłączyłam telewizję, w której właśnie zaczynał się serial ''CSI kryminalne zagadki Miami'' i poszłam przygotować sobie rzeczy w których pójdę na spotkanie. Wybrałam czarny, krótki, obcisły top z szerokimi rękawami, białe szorty, a do tego marynarkę z kwiatowym wzorem i czarną torebkę a la Chanel.
Ubrania rozłożyłam na łóżku i sama zeszłam na dół po coś do picia. Wchodząc do kuchni, usłyszałam jak ktoś pojawił się w domu. Rozpoznałam głos Jade i Eddiego, którzy zaraz zatrzymali się w polu mojego widzenia.
-Cześć Cas.- odparła Jade wesoło, ale obojętnie.
-Cześć- dodał Eddie. Odpowiedziałam na ich powitanie, po czym zapytałam czy chcą coś do picia.
-Nie dzięki.- odparli jednocześnie.
-Jade, widzę że znowu jesteś... sobą.- odparłam patrząc na jej czarne jak smoła, rockowe ciuchy.
-No cóż, w tym przynajmniej potrafię się odnaleźć i zrozumieć samą siebie. Nie lubię udawać.- powiedziała i spojrzała Eddiemu prosto w oczy i na ich twarzach pojawił się uśmiech, który udzielił się również mi.
-A Fabiana i Ariana nie ma ??- zapytałam.
-Są.- odpowiedziała Jade, ale jak to Jade, ona nie wytłumaczy czegoś sama z siebie, tylko musisz ją ciągnąć za język.
-To dlaczego tu przyszliście ?
-Arian ma jakieś wąty do Eddiego i do mnie zresztą też, za to że chodzimy ze sobą.- wyjaśniła.
-To stąd te szwy ?-zapytałam ruchem głowy wskazując na twarz Eddiego, a dokładnie to na jego usta.
-Tak.- odrzekł chłopak. Chwilę później we trójkę poszliśmy do salonu i tam zaczęliśmy dyskutować na różne tematy.
-Jade, wiesz że siostra CJ uciekła z domu i chyba jest tu w Londynie ?- powtórzyłam jej mniej więcej to co powiedziała mi mama Will'a.
-Tak ? No to gratuluję pomysłowości. -odrzekła dziewczyna, a mi przypomniało się że historia Jade jest niemal identyczna, tyle że Jade kiedy wyjechała z Francji była młodsza od Megan i miała inną sytuację rodzinną.
-Nie mów tak, wszyscy w domu się o nią martwią.- skarciłam ją.
-Nauczy się samodzielności, czy to źle ? A może po prostu nie lubiła swojego życia i postanowiła je zmienić. Co się martwisz, da sobie radę. To była jej decyzja.- odpowiedziała mi. Rozmawialiśmy na ten temat jeszcze jakiś czas, aż w końcu powiedziałam:
-Już w pół do siódmej ?!- zdziwiłam się, bo naprawdę szybko minęła mi ta godzina.
-Tak, właśnie minęło.
-To wiecie co, ja się idę przebrać, bo się umówiłam o 19.
-Ooo a z kim ?!- na twarzy Jade pojawił się uśmieszek.
-Z niedawno poznaną mi osobą.- odparłam tajemniczo i uśmiechnęłam się do nich. Szybko się przebrałam i poszłam tylko do łazienki po to by rozczesać włosy przed wyjściem. Spojrzałam na zegar wiszący w holu. 18.55. Głęboko wciągnęłam powietrze i trochę spięta sięgnęłam po buty w których miałam iść. Zakładając drugiego buta, przez okno dostrzegłam, że pod dom właśnie podjeżdża Ryan. Nie wiem czemu, na ten widok rozluźniłam się i po raz ostatni spojrzałam w lustro przed którym stałam. Musnęłam usta szminką o niezbyt intensywnym kolorze i w tym momencie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Cassie, my jeszcze trochę zostaniemy, a jak coś to później zamknę dom, ma klucze, także...- zaczęła Jade pojawiając się obok mnie z Eddiem, podczas czego otworzyłam drzwi. Staną w nich Ryan w czarnej koszuli z niezapiętymi dwoma lub trzema guzikami u góry i podwiniętymi rękawami, z rękoma w kieszeniach w swoich również czarnych spodniach. W tym momencie Jade przerwała, a Eddie otworzył buzię ze zdziwienia, po czym wybuchnął:
-.. Co ty tu robisz ?!- odparł nerwowo patrząc na Ryan'a. Ten tylko uśmiechnął się do niego unosząc kącik ust
i nie odpowiedział, choć był równie zdziwiony kiedy ujrzał Ed'a. Jade tylko przenosiła na początku utkwione w Ryanie spojrzenie, to na jednego, to na drugiego. Tylko ja nie wiedziałam o co chodzi.
-Wy się znacie ??- zapytałam.
-To mój ojciec.- odpowiedział Eddie i spojrzał na mnie z dezaprobatą. Teraz to ja nie wiedziałam co powiedzieć i spojrzałam na Ryan'a.

-Chyba powinniście porozmawiać..- zasugerowała Jade, chociaż nie do końca wiedziała do kogo konkretnie się zwraca; czy do Ed'a i Ryan'a, do mnie i ojca Eddiego czy też do Eddiego i do mnie. 
-To nie pora na rozmowę, nawet nie chcę z nim rozmawiać...- zaczął Ed. W tym momencie zachowywał się jak jakiś rozkapryszony dzieciak. 
-Jeśli nie teraz to kiedy ?- zwróciła się do niego Jade z lekko zmarszczonymi brwiami. 
-Najlepiej nigdy.- dorzucił i przełknął ślinę. Jade odpuściła, więc ja wkroczyłam do akcji. 
-No i co teraz ? Będziemy tu tak stali ? Żadnego z Was nie znam ani zbyt długo, ani zbyt dobrze, ale...- zaczęłam, ale przerwał mi Ryan.
-Nie powinnaś się w to wtrącać. To tylko i wyłącznie jego decyzja.- odezwał się w końcu Ryan, nadal patrząc w prosto w oczy swojego syna. Dopiero teraz zrozumiałam. Eddie to jego syn.. a więc Ryan musi mieć też żonę, ale to by oznaczało że umówiłam się z żonatym mężczyzną.. nie chciałam rozbijać czyjegoś małżeństwa. 
-Ryan... 
-Ooo i mówicie do siebie po imieniu, wow, no po prostu zajebiście, oh tato, czy przespałeś się już z przyjaciółką mojej dziewczyny, czy dopiero zamierzasz ??- zapytał go z wyrzutem Eddie, coraz bardziej zbliżając się do ojca mrużąc przy tym wrogo oczy. Ryan spuścił głowę i uśmiechnął się pod nosem, po czym powiedział: 
-Wcale nie miałem tego w planach, ale widzę że ty nadal jesteś tylko rozchwianym emocjonalnie gówniarzem, który myśli że jest najważniejszy na świecie i nie dorósł jeszcze do niektórych rzeczy.
-Dorosłem wcześniej niż powinienem, ale nie zamierzam tolerować tego że sprowadzasz do domu jakieś dziwki !!
Ryana najwyraźniej troszkę to zabolało, podobnie jak każde słowa Ed'a kierowane do niego w ten sposób, ale nie okazywał tego, a reagował tak jakby już się do tego przyzwyczaił. 
-Myślałeś że co ?! Że jeśli masz kupę szmalu to cały świat kręci się wokół Ciebie ?? Że jesteś lepszy od innych ?? Od śmierci mamy, po prostu nienawidzę tego kim się stałeś !!- Krzyczał Eddie, a mnie zamurował fakt że jego żona nie żyje. Tyle że w przeciwieństwie do Eddiego, który najwyraźniej od lat był skłócony z ojcem, ja od razu zrozumiałam jego zachowanie. Nie wiem czy miałam rację, ale coś podpowiadało mi że chyba jednak tak. 
-Eddie....- zaczęłam mówić na głos to co podpowiadała mi intuicja.- Eddie, on w taki sposób przeżywa śmierć Twojej matki. Chce zapomnieć, bo tak mogłoby być łatwiej.- odparłam niepewnie i cicho, ale stanowczo. Eddie spojrzał najpierw na mnie, a potem na Ryan'a, którego twarz jakby złagodniała, a on sam patrzył na syna z magicznym błyskiem w oku.. z błyskiem nadziei. Teraz tylko i wyłącznie Eddie musiał zadecydować o wszystkim tym, co za chwilę się wydarzy. Ma szansę żeby wykorzystać tą sytuację i zacząć wszystko od nowa. Oby tylko nie dała mu się we znaki jego męska duma i honor... Oby zrozumiał że ma zbyt wiele do stracenia... Ryan po prostu nie potrafił sobie z tym poradzić, a Ed zamiast się na niego wypiąć, powinien go wspierać. Wtedy nie doszłoby to tego wszystkiego. 
-Nawet gdybym chciał, nie umiem mu wybaczyć. Nie potrafię Cassie. Więc odpuść. Nie znasz go na tyle dobrze, żeby wiedzieć co mu siedzi w głowie, czego chce, co powinien a czego nie powinien robić. On sam tego nie wie, a to że moja matka umarła nie upoważnia go do tego by mógł użalać się nad sobą, mając wszystko w dupie i imprezując. To egoista. Ale widzę że się dobraliście. Bo nie ma to jak trójkącik pełen wrażeń, co nie Cassie ??- odparł Eddie, a mnie bardzo zabolały jego słowa. Wiedziałam że mówiąc o trójkącie, miał też na myśli Harrego, który nie był niczego świadomy. Miałam do niego o to żal. Niczego nie rozumiał. To on był egoistą i to wszystko mnie strasznie rozdrażniło. 
-A ty twoim zdaniem znalazłeś lepszy sposób na to by pogodzić się ze śmiercią mamy ? Tym sposobem był według Ciebie handel narkotykami, tak ? Jesteś kompletnym kretynem, myślisz że postępujesz dobrze, i dzięki temu jesteś lepszy niż Ryan, a w rzeczywistości jest zupełnie inaczej !! I to nigdy się nie zmieni, a wyżywasz się na ojcu dlatego że jesteś taki sam, tylko nie chcesz tego przyznać i okłamujesz samego siebie !!- wykrzyczałam mu prosto w twarz. Sama nie wiem skąd we mnie tyle agresji i odwagi, ale to był impuls, którego nie kontrolowałam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jestem ! :) Podoba się rozdział ?? Jakoś tak nie miałam weny :<

1. Spodziewałaś się że Ryan jest ojcem Eddiego ??
2. Sądzisz że Cas będzie z Ryanem czy może jednak zostanie z Harrym ??
3. Czy Ryan i Ed, staną pomiędzy przyjaźnią Jade i Cassie ?? 

Czekam na komy !!! :* + W zakładce ''Wasze Imaginy'' pojawił się nowy imagin, tym razem z Niallem ^.^