Cierpiałam jak mało kiedy musiałam razem z moim kolegą udawać parę. Lubiłam go ale tylko jako kolegę. On chyba czuł to samo, ale nawet zbliżyliśmy się do siebie bo cały czas mnie wspierał. Nie mogłam patrzeć jak Zayn śmieje się z innymi dziewczynami chociaż to tylko koleżanki i nie mówię o Cassie, Macy, CJ czy Emmie. Siedziałam teraz z Cassie w kuchni bez słowa. Kilka dni temu się pogodziłyśmy a wczoraj powiedziałam jej całą prawdę o moim udawanym chłopaku i chorobie.
,,Oczami Cassandry''
Nie chciało mi się wierzyć że to już ostatnie dni Jade. Z każdym dniem widziałam jak cierpi.
-Dość- powiedziałam patrząc jak siedzi w kuchni i bez mrugania, zamyślona pije sok.
-Hmm..?- popatrzyła na mnie.
-Musisz powiedzieć Zaynowi prawdę, to tylko kwestia czasu zanim się dowie.
-Za kilka dni będziesz mu mogła sama powiedzieć.- odrzekła znowu wpadając w zamyślenie.
-Był tu wczoraj. Nie mówiłam ci bo już spałaś. Rozmawiałam z nim i mówił że bardzo za tobą tęskni i już nie wie co ma robić. Napisał nawet piosenkę.. Poczekaj nagrałam go- powiedziałam i włączyłam nagranie które miałam w telefonie:
- Jestem załamany,
Słyszysz mnie?
Jestem ślepy, bo jesteś wszystkim co widzę,
Tańczę sam,
Modlę się, by Twoje serce odwróciło się,
Kiedy przychodzę pod Twoje drzwi,
Spuszczam, głowę, by zmierzyć się z podłogą,
Bo nie mogę spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć ...
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
To po prostu nie jest w porządku,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy układa Cię do snu, umieram od wewnątrz,
To po prostu nie jest w porządku,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on,
Mogę Cię kochać bardziej niż on.
Jeśli będę głośniejszy, zobaczysz mnie ?
Ułożysz się w mych ramionach i uratujesz?
Jesteśmy tacy sami
Możesz mnie uratować
Gdy odejdziesz to uczucie znów zniknie
I potem widzę Cię na ulicy w jego ramionach,
Słabnę,
Ciało mnie zawodzi, upadam na kolana, modląc się,
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
To po prostu nie jest w porządku,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy układa Cię do snu, umieram od wewnątrz,
To po prostu nie jest w porządku,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on.
Nigdy nie miałem nic do powiedzenia ,
A teraz pytam się czy zostaniesz?
Choć na chwilę w mych ramionach,
A gdy będziesz dziś wieczorem zamykać oczy,
Modlę się, byś zobaczyła światło błyszczących gwiazd nad nami.
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
To nie jest w porządku,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on.
Słyszysz mnie?
Jestem ślepy, bo jesteś wszystkim co widzę,
Tańczę sam,
Modlę się, by Twoje serce odwróciło się,
Kiedy przychodzę pod Twoje drzwi,
Spuszczam, głowę, by zmierzyć się z podłogą,
Bo nie mogę spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć ...
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
To po prostu nie jest w porządku,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy układa Cię do snu, umieram od wewnątrz,
To po prostu nie jest w porządku,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on,
Mogę Cię kochać bardziej niż on.
Jeśli będę głośniejszy, zobaczysz mnie ?
Ułożysz się w mych ramionach i uratujesz?
Jesteśmy tacy sami
Możesz mnie uratować
Gdy odejdziesz to uczucie znów zniknie
I potem widzę Cię na ulicy w jego ramionach,
Słabnę,
Ciało mnie zawodzi, upadam na kolana, modląc się,
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
To po prostu nie jest w porządku,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy układa Cię do snu, umieram od wewnątrz,
To po prostu nie jest w porządku,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on.
Nigdy nie miałem nic do powiedzenia ,
A teraz pytam się czy zostaniesz?
Choć na chwilę w mych ramionach,
A gdy będziesz dziś wieczorem zamykać oczy,
Modlę się, byś zobaczyła światło błyszczących gwiazd nad nami.
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
To nie jest w porządku,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on.
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on, yeah
Kiedy układa Cię do snu, umieram od wewnątrz,
To po prostu nie jest w porządku ,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
To nie jest w porządku ,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy układa Cię do snu, umieram od wewnątrz,
To po prostu nie jest w porządku,
Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on,
Mogę Cię kochać bardziej niż on...
-Kocham go i właśnie dlatego nie mogę mu powiedzieć. -odrzekła po wysłuchaniu i wydawała się być bardzo przygnębiona i wzruszona.
-Dobra, nie rozumiem twojego toku myślenia, wychodzę- powiedziałam nie mając już do niej siły. Ubrałam się w <KLIKNIJ> i wyszłam. Szłam do chłopaków odwiedzić Hazzę bo miałam mu dać notatki ,a przy okazji olśnić Zayn'a.
-Cassie ?- zdziwił się Zayn.
-Musisz o czymś wiedzieć- powiedziałam i weszłam do środka nie czekając na zaproszenie. -Jade wcale nie chodzi z tym chłopakiem.. znaczy chodzi tylko że na niby.
-Co ?! Jak to ?! Po co..?-był bardzo zdziwiony
-Jest poważnie chora i w najbliższych dniach ma już umrzeć. Powiedziała ci że ma kogoś innego bo nie chciała żebyś cierpiał kiedy wiesz... no jak ona umrze. -powiedziałam ,a Zayn wydawał się być zły i przestraszony. -No już, idź do niej- zachęciłam go gdy zauważyłam że się waha.
,,Oczami Zayn'a''
Leciałem do domu dziewczyn jak głupi. Ludzie których mijałem gapili się na mnie jak na debila... albo Zayn'a Malika -członka 1D.
-Jade !!- wleciałem do domu dziewczyn nawet nie pukając. Jade raptownie wstała z miejsca na którym siedziała. - Już o wszystkim wiem- powiedziałem zdyszany i mimo to podbiegłem do niej i objąłem mocno jakby to miał być nasz ostatni uścisk.
-Ale.. ale skąd ?- jąkała się i również mocno się we mnie wtuliła.
-A czy to ważne ?? Boże, to niemożliwe że to twoje ostatnie dni.- powiedziałem i po policzku spłynęła łza.
-Jest jeszcze coś... -powiedziała podciągając nosem -Byłbyś tatą -dodała i zaczęła płakać. Z wrażenia otworzyłem buzię i usiadłem na kanapie. Nie, to niemożliwe. Nie mogę stracić aż tyle.
***
Minęły dwa tygodnie, które w całości spędziłem razem z Jade. Działo się coś czego bardzo się bałem. Jade powinna była umrzeć już tydzień temu, a tym czasem nie tylko nie umarła- może normalnie chodzić. Byłem świadom że mogę stracić ją i dziecko w każdej chwili,dlatego korzystałem z życia z nią w 100 "% . Zastanawiałem się jedynie co mam zrobić potem. Chyba wybiorę opcję że odejdziemy we trójkę, ale staram się teraz o tym nie myśleć.
-Może powinniśmy iść do tego lekarza ?? W końcu od 5 miesięcy u niego nie byłam- powiedziała do mnie zmartwiona Jade.
-Niezły pomysł, chodźmy.- powiedziałem i oboje wsiedliśmy do mojego samochodu.
*Na miejscu*
-Pani przypadek jest najdziwniejszym w całej mojej karierze ! Wygląda na to że choroba całkowicie zniknęła....Tyle że to nie możliwe !- dziwił się lekarz, a my nie mogliśmy uwierzyć w to co przed chwilą usłyszeliśmy. Byłem chyba bardziej szczęśliwy niż Jade. Posiedzieliśmy w gabinecie jeszcze jakieś pół godziny, a mnie chciało się płakać ze szczęścia.
ONA ŻYJE ! *.* Kobieto ryczałam ! ohhh umiesz dobrowadzić człowieka do łez.. rozdział świetny , a ta piosenka boska ! *.* kocham tą parę, czyli Jade i Zayn będą mieli dziecko o kurde podwójne szczęśćie ;) musze odtańczyć taniec szczęścia;) hahaha czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńJak masz czas, to u mnie pojawił się kolejny rozdział <3
http://onedirectionismypassion.blogspot.com/
Hahaha nagraj mi ten taniec :D Potem wpadnę na tego bloga, bo muszę jeszcze doczytać dwa rozdziały na Belive in Dreams :*
UsuńSUPER!!!
UsuńSiemka <3 chciałabym Cię zaprosić na mojego nowego bloga , gdzie pojawił się już prolog :> http://trrembles.blogspot.com/2013/01/prologue.html , przepraszam za spam :c
OdpowiedzUsuń