sobota, 26 stycznia 2013
Rozdział 52
,,Oczami Jade''
Usłyszałam z dołu śmiech Macy i Niall'a, ale mnie samej nie było do śmiechu.
-Zayn.. -powiedziałam i chociaż miałam złamane serce nie chciałam tego okazywać. Zobaczyłam jak Zayn śpi i obejmuje Cassie. Zayn rozbudził się, podobnie jak moja ,,przyjaciółka'', ale kiedy zorientowali się o co chodzi było już za późno bo zbiegłam na dół po schodach i trzaskając przy tym drzwiami wybiegłam z domu chłopaków. Leciałam na oślep bo przez łzy wszystko było jak za mgłą. Słyszałam za sobą wołanie Zayn'a i Cassandry, którzy wybiegli za mną, ale wtedy miałam już ich głęboko gdzieś. Kiedy spojrzałam przez ramię zobaczyłam że zmęczona i zdyszana dziewczyna zatrzymała się ale za to Mulat dalej biegł za mną. Po minięciu szosy zyskałam dużą przewagę, chociaż mogło to mnie kosztować zdecydowanie więcej niż kilka sekund bo o mało nie potrącił by mnie samochód. W końcu lekko zdyszana wpadłam do domu moich braciszków, którzy jeszcze nie wrócili po imprezie. Oparłam się plecami o drzwi wejściowe i sama nie wierząc w to co niedawno zobaczyłam zaczęłam płakać mając jednocześnie ściśnięte gardło.
-Jade, otwieraj !!- zaczął walić w drzwi Zayn. Żeby mu odpowiedzieć na myśl przychodziły mi setki myśli, ale nie powiedziałam nic. Na pewno znacie to uczucie. Rozpłakałam się jeszcze bardziej i pobiegłam na górę. Po tym jak zabarykadowałam się w pokoju, usłyszałam huk na dole, a po chwili pukanie do drzwi mojego pokoju.
-Wyważyłem drzwi, a jeśli będzie trzeba zrobię to też tutaj- powiedział. Był gotowy zrobić dla mnie wszystko co bardzo mi imponowało, ale to teraz było bez znaczenia. I tym razem chciałam mu odpowiedzieć i na myśl przychodziło mi bardzo dużo słów które mogłabym użyć, lecz nie odpowiedziałam nic. Zayn -chociaż z trudem -wyważył drzwi do mojego pokoju.
-A nie pomyślałeś żeby otworzyć klamką ?? Było otwarte- burknęłam.
-Chyba sama w to nie wierzysz że między mną a Cassie mogło cokolwiek być
-Nie wiem w co mam wierzyć, już raz mi to zrobiła, więc czemu miałaby powstrzymać się za drugim razem ?
-No proszę, będzie wszystko ok ?? Jak dawniej ??
-Nie, nie tym razem -powiedziałam pod wpływem impulsu i odwróciłam się do niego plecami.
-Zależy mi na tobie i dobrze o tym wiesz ..
-Owszem, wiem. Ale nasz związek powoli staje się codziennością i przyzwyczailiśmy się do niego, a to właśnie bardzo niedobrze..- spojrzałam na niego ; a jego spojrzenie mówiło jakby to był jakiś absurd i na dodatek gapił się na mnie z uniesionymi brwiami.
-Dobra ,ta rozmowa nie ma sensu. Wyjdź.- powiedziałam stanowczo i nie dałam mu dojść do słowa.
-Nie wyjdę- sprzeciwił się Zayn
-Wiesz jak to jest kiedy od samego początku jesteś przegrany i nie ma dla ciebie jakichkolwiek szans ? Wtedy po prostu idziesz dalej i nie czujesz nic. Masz tylko nadzieję że los się nad tobą zlituje. W życiu nie ma happy-endów ;nie dla wszystkich. Zawsze ktoś przegrywa i to jest ta druga strona. Wszyscy idziemy w jednym kierunku i nikt nie może czegoś z tym zrobić. Tak już po prostu jest. Niektórzy chodzą własnymi ścieżkami, ale to tylko okrężna droga która zawsze kończy się w tym samym miejscu dla wszystkich. Ja idę właśnie tą nieoznakowaną drogą pod górkę od samego początku prawdopodobnie do samego końca. Nie poddaję się choć bywa ciężko. Rozumiesz czemu ci to teraz mówię ?
-No.. hmm... nie bardzo- odrzekł lekko speszony.
-Widzisz, nie nadajemy na tych samych falach. Jeśli po wielu trudach pojawia się ktoś kto nagle pomaga ci przez wszystko przejść, masz ochotę żeby już nigdy nie odszedł. Jednak gdy okazuje się że myliłam się co do niego, słabniesz jeszcze bardziej niż kiedykolwiek indziej, bo zmiękło się i nie jest tak twardym jak przedtem. Nie jest się już tak zaradnym i samodzielnym, bo przez jakiś czas było się rozpieszczanym.
-Ale to chyba nic złego, prawda ?
-Dla niektórych może i nie. Ale jeżeli już na starcie nie masz szans, aż do mety musisz być czujny i niezależny.- powiedziałam, lekko westchnęłam i dokończyłam pocieszając go- Jeszcze znajdziesz kogoś kto nie będzie taki uparty jak ja i nie będzie ci gadał takich kazań jak ja przed chwilą. ...Chociaż nie wiem do końca czy to na pewno Cassie jest tą osobą..
-No i właśnie dlatego chcę być z tobą; bo nikt inny nie byłby tak uparty, ani mądry z tyloma przeżyciami. Nie rozumiesz że chcę właśnie ciebie ? Mnie i McCurdy nic nie łączy, przecież sama wiesz że to prawda, a ty jesteś kimś niepowtarzalnym kogo naprawdę kocham.- powiedział i przysunął się do mnie.
-Powinieneś już iść- powiedziałam odwracając wzrok.
-Wiesz co ? Ja również jestem uparty. Nie odpuszczę, rozumiesz ? To tylko kwestia czasu, który zbyt szybko upływa. Życie jest za krótkie na to by martwić się innymi i tym co o nas mówią. Jeżeli ma się szczęście w ręce to nie można pozwolić mu tak po prostu odejść. Nawet jeśli jest ciężko trzeba walczyć choćby po to żeby potem nie żałować że nawet się nie spróbowało.
-Świetnie, to nie marnuj czasu i idź powiedz Cassie jak bardzo ją kochasz. - lekko go sprowokowałam, ale no cóż. Dla mnie to już był koniec. - Twoje ostatnie słowa do mnie ?- spytałam zmierzając ku końcowi rozmowy.
-Zostaniemy razem do końca naszego życia ?- spytał wpatrując się w moje oczy. Klękną i wyciągną z kieszeni pierścionek. Zatkało mnie.
-Zayn, musisz wiedzieć jeszcze o czymś- zaczęłam drżącym głosem - Bo ja.. cię... zdradziłam -powiedziałam przełykając ślinę. Oczywiście że go nie zdradziłam, ale tak będzie mu łatwiej. Potem zapomni. Za bardzo go kocham żeby później musiał cierpieć za mnie.... Tak naprawdę kilka dni temu byłam u tego samego lekarza, do którego zaniósł mnie Zayn po tej bójce pod kinem. Powiedział że niedługo nie będę już mogła chodzić, ale to nic. Mój przypadek jest co najmniej dziwny, bo to że nie będę mogła chodzić to dopiero początek. Lekarz nie dał mi więcej niż pół roku życia.
-Nie szkodzi- odrzekł po chwili. Gwałtownie podniosłam wzrok ze zdziwieniem. Zrozumiałam że naprawdę go kocham. Co mam zrobić ? Pozwolić by te pół roku oboje bylibyśmy szczęśliwi, czy sprawić żeby dał sobie szansę z kimś innym i nie cierpiał potem ? Z ciężkim sercem, ale raczej to drugie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że musieliście czekać 2 dni, ale wszystko co napiszę jest bez sensu :/ Może potrzebna mi przerwa, chociaż teraz znowu jestem napalona na pisanie ^^
1. Spodziewałaś się takiego przebiegu wydarzeń ?
Pisząc ten rozdział sama się nauczyłam że nie watro czekać bo samo nic się nie zrobi. Jak będzie 15 komów to spróbuję odważyć się pogadać z chłopakiem w którym się bujam :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Co ? Jade niedługo nie będzie żyła ? Jak to ? Co ? Nie tylko nie to! On ją kocha ! Ona go ! Nie może go zostawić ! No weź no! Niech się zgodzi! Niech go nie zostwia nie może ! SŁYSZYSZ NIE MOŻE ! ;) Rozdział świetny czekam na kolejny ;D
OdpowiedzUsuń1.Nie spodziewałam się i za to cię zabiję ,że niszczysz moją ukochaną parę *.* haha <3 życze weny <3
Haha :] Spokojnie jakoś to będzie :P Dzięki za wenę, bo chyba podziałało bo napisałam już dwa rozdziały do przodu :>
Usuńznów w 100% zgadzam się z Mariką
OdpowiedzUsuń