,,Oczami CJ''
Miałam ochotę umrzeć. Nic się już dla mnie nie liczyło. Pragnęłam jedynie być sama i mieć spokój już na zawsze. Im dłużej płakałam tym zimniej mi było. Było mi jednocześnie zimno od wieczornego, wrześniowego chłodu, a ciepło .. właściwie to gorąco- od łez.
-No i co ja mam teraz zrobić, hmm..??- zapytałam zwracając się do mojego brzucha.
,,Oczami Louisa''
Kiedy tylko usłyszałem ten dźwięk telefonu CJ, od razu podbiegłem do tych krzaków.
-CJ ??- zapytałem mając nadzieję że usłyszę odpowiedz. Nic się jednak nie stało. Obróciłem się zrezygnowany i myślałem że dostanę zawału. Za mną stałą CJ.
-Wołałeś mnie.- odparła oschle.
-CJ, kocham cię ,nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz..- zacząłem i chciałem ją przytulić ale odsunęła się.
-Posłuchaj mnie uważnie: Pewnie zdajesz sobie sprawę że z nami koniec ,a ja mam nasze dziecko ??
-CJ nie chcę żebyś odchodziła..- powiedziałem i wszystko stanęła za mgłą. Podejrzewałem że łzy napływają mi do oczu, ale starałem się żeby tego nie zauważyła.
-A czego ty chcesz ??- zapytała stanowczo- Serio myślisz że ...- zaczęła, ale szybko złapałem jej twarz w dłonie i mocno pocałowałem. Po jakimś czasie kiedy się nie odsunęła, zadowolony przerwałem pocałunek i popatrzyłem na nią.
-No i co, myślisz że teraz wszystko będzie ok ?? Proszę Cię, ty nadal nie rozumiesz co zrobiłeś ?? Wiesz co, zaraz pójdę do domu i wezmę swoje rzeczy. Dziecko.. Może je urodzę . Oddałabym Ci nawet pierścionek zaręczynowy, ale nawet go nie mam ,więc..
-Co ?! Jak to może ??
-Przecież nie będziesz chciał się nim zajmować a ja sama nie dam sobie rady, chyba logiczne.
-I według Ciebie to na prawdę jedyne właściwe rozwiązanie ?- zapytałem już spokojnie
-Louis nie wiem, mam wszystkiego dosyć !! Jak mogłeś mi to zrobić ?!- wybuchła nagle płaczem.Dopiero teraz zorientowałem się że cały czas kiedy ze mną gadała z trudem powstrzymywała łzy.
-Pozwolisz m wytłumaczyć ??- zapytałem mocno ją przytulając, a ona najwyraźniej nie miała ani siły ani ochoty żeby się odsunąć.- Nie zrobiłem tego z własnej woli -popatrzyła na mnie jak na wariata- Znaczy zrobiłem to ,ale miałem ważny powód.- powiedziałem a ta znów oparła głowę o moje ramię ,popłakując.
-Więc co było tak ważnym powodem ?-zapytała niepewnie bo chyba sama nie wiedziała czy chce znać odpowiedź.
-Ty -odpowiedziałem szczerze, a ona nic nie mówiąc swoim wyrazem twarzy pytała ,,Jak to ??'' -Musiałem to zrobić ze względu na Ciebie. -Zacząłem tłumaczyć, ale ona odsunęła się ode mnie i zaczęła odchodzić -Poczekaj !- podbiegłem do niej i kontynuowałem- Powiedzieli że jeśli tego nie zrobię już nigdy więcej Cię nie zobaczę ,stąd wtedy te wszystkie telefony i głupie pytania; bałem się czy na prawdę dotrzymają obietnicy. -wytłumaczyłem dziwnym tonem.
-Ale... ale to nie ma sensu- powiedziała w lekkim szoku
-Nie wszystko w życiu ma sens- odpowiedziałem wzruszając ramionami.
-Czemu mi nie powiedziałeś ?
-A mało masz stresu ?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie
-I co teraz ??- spytała patrząc mi głęboko w oczy.
-Miałem nadzieję że będzie tam jak wcześniej- powiedziałem szczerze i z nadzieją.
-Tak po prostu ??- popatrzyła na mnie i dopiero zorientowałem się że z ust leci nam para. -Proszę -powiedziałem i podałem jej swoją bluzę.
-Nie, nie trzeba. - powiedziała
-Na prawdę ,weź. Nie chcę żebyś się zaziębiła. -powiedziałem czule i jeszcze bardziej wyciągnąłem rękę. CJ była ubrana bardzo lekko ,więc łatwo mogła zachorować. ( Miała na sobie: <KLIKNIJ> )
-Ty masz koszulkę z krótkim rękawem -postawiła kolejny argument. Postanowiłem się z nią nie sprzeczać i sam zarzuciłem na nią bluzę.
-Dziękuję -uśmiechnęła się słodko i szeroko. Staliśmy chwilę w ciszy i dodała:
-Widzę że jednak Ci zimno- uśmiechnęła się delikatnie.
-Wytrzymam -posłałem jej ciepły uśmiech.
-Jesteś pewien ??- zapytała lekko się odchylając i przeciągając końcówkę słowa ,,pewien''.
-Tak- byłem twardy
-Szkoda....- posmutniała i spuściła głowę
-Jak chcesz mogę wskoczyć do stawu ,wtedy na pewno będzie mi zimno- zaśmialiśmy się -A tak w ogóle to czemu szkoda ?? Tak bardzo mnie nie lubisz ??
-Nie. Wtedy nie mogłabym zrobić tak -powiedziała i rzuciła mi się na szyję ,na prawdę mooooocno mnie przytulając. Kiedy puściła dorzuciłem:
-Wiesz co ,jednak bardzo mi zimno -ona zaśmiała się a ja rozłożyłem ręce mając nadzieję że wpadnie mi znów w ramiona.
-To nie pora na przytulanie- zachichotała
-Może jednak zmienisz zdanie- powiedziałem ,wziąłem ją na ręce i ruszyłem w stronę stawu.
-Hahahaha, Louis nie wariuj, hahahahaha, Lou !!- śmiała się tak jak zresztą i ja. -Lou !!!!!- wrzasnęła i złapała mnie bardzo mocno za szyję bojąc się że wpadnie do wody w której stałem po kostki. Powiedziałem sobie ,,a co mi tam'' i szedłem coraz to głębiej a CJ bała się i śmiała jednocześnie. W końcu oboje byliśmy po szyję w wodzie.
-Louis ,ty świrusie -śmiała się.
-Może teraz jednak mnie przytulisz ??- zapytałem i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Zbliżyłem się do niej powoli a ona do mnie i oboje się w siebie wtuliliśmy. Spojrzałem jej głęboko w oczy i szybkim ruchem sprawiłem że moje usta znalazły się na jej wargach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że tak późno :/ Jutro raczej nie dodam rozdziału bo będę miała strasznie mało czasu, ale to nie jest pewne :)
KOMENTUJCIE : >
Oby wrócili do siebie ! Muszą ;** Nie możesz ich rozdzielić NIE MOżESZ <3 Muszę jeszcze przeczytać pozostałe ale spokojnie przeczytam <3 a tak będę na bierząco z tym co dodajesz;33
OdpowiedzUsuń