poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 65

,,Oczami Cassandry''
Powoli podnieśliśmy się z podłogi i odruchowo otrzepaliśmy.
-Hejka !!!- wrzasnęła wchodząca do domu Macy. Podeszła do nas, a gdy tylko zobaczyła Niall'a pocałowała go w policzek.
-Cześć słońce- powiedział do niej Horan.
-My zaraz będziemy się zbierać na zajęcia- powiedziałam luźno.
-O właśnie, a pro po zajęć to mamy na 15, nie ??- zapytał Harry
-Tak, na 15, a już za dziesięć 14. Idę tylko po notatki i zaraz możemy wychodzić- powiedziałam już w drodze na górę. Wparowałam do siebie i zgarnęłam wszystkie porozrzucane na biurku kartki. Po kilku minutach znowu byłam na dole.
-Gotowa ??- zapytał z rękami, a raczej palcami rąk w kieszeniach.
-Tak, chodź- ponagliłam i wzięłam z podłogi torbę o którą wcześniej się potknął i załadowałam do niej te wszystkie papiery. Dzisiaj postanowiliśmy iść na piechotę. Po 5 minutach drogi w ciszy, Harry niepewnie zapytał:
-A o czym chciałaś ze mną porozmawiać ??
-O tobie. O tobie i Louisie. -powiedziałam jednym tchem zaraz potem wzdychając.
-O mnie i Louisie ??- powtórzył za mną Harry
-Tak. Czy Larry to prawda ??- spytałam idąc i lekko podskakując.
-Przecież jestem z tobą, a to chyba mówi samo za siebie- odrzekł
-No niby tak, ale czy to w ogóle kiedykolwiek była prawda ??- dociekałam
-Cassie, Louis ma CJ i Will'a, ja mam Ciebie i tak jest i będzie- westchnął
-No ale ja się pytam co było, a nie co jest i co będzie- używałam dziecinnych, argumentów.
-O super spóźniliśmy się, ta baba od geografii znowu się będzie darła.- powiedział i szybkim krokiem minęliśmy wysokie schody prowadzące do budynku.
-Ja nie pójdę na pierwszą lekcję- powiedziałam szukając w torbie telefonu.
-Czemu ??- zapytał Harry.
-Muszę jeszcze iść do szafki, ogarnąć jakie mamy zastępstwa bo wczoraj zapomniałam i zrobić jeszcze kilka innych rzeczy. -wytłumaczyłam niechętnie, znudzona własnymi słowami.
-To w takim razie ja też nie idę- powiedział Hazza i objął mnie ramieniem
-Nie ty idź. Masz więcej nieobecności niż ja i z geografii to raczej nie jesteś orłem..- powiedziałam i pocałowałam go w usta. Po jeszcze chwili namawiania go żeby poszedł, rozstaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Chwilę później znalazłam się przy szafce numer 7432 -mojej szafce. Otworzyłam ją i wyładowałam wszystkie kartki które wrzuciłam do torby w domu. Wszystkie je przejrzałam i spakowałam te które będą mi dzisiaj potrzebne.

-Cześć Cassie- powiedział głos za mną, a ja aż podskoczyłam bo się wystraszyłam. Obróciłam się i zatrzasnęłam jednocześnie szafkę.
-Oooo, dzień dobry- odpowiedziałam robiąc głęboki wydech. Za mną stał nauczyciel; możę go pamiętacie, to ten co jak się zapisaliśmy do tej szkoły objaśnił nam wszystko.
-Chyba nie powinnaś w czasie lekcji szwendać się po korytarzu. - powiedział i nawet nie próbował zrobić poważnej miny tylko się uśmiechnął i dodał- Ale to nawet i lepiej, bo właśnie Ciebie szukałem.
-Coś się stało ??- lekko się spięłam
-Właściwie to tak. -spuścił głowę i zaraz znowu ją podniósł- Zapisałaś się na 3 dodatkowe zajęcia, tak ??
-No... tak w sumie tak. A co to ma do rzeczy ??
-To że musisz mieć średnią przynajmniej 3,4.- westchnął
-Słucham ??! Przecież uczę się lepiej niż większość przeciętnych uczniów i miałam średnią 4,71 !- wkurzyłam się.
-Jak to ?? -zmarszczył brwi- Nazywasz się Cassandra ..?- spytał i zaczął szukać czegoś w segregatorach które niósł
-Tak, McCurdy.. pomóc panu ??- zapytałam bo wyraźnie było mu źle trzymać tyle rzeczy i jeszcze szukać tego ... czego szukał. 
-McCurdy, McCurdy- powtarzał pod nosem ignorując pomoc którą mu przed chwilą zaoferowałam. W tym momencie moje myśli poszły w zupełnie inną stronę i pomyślałam że jak na nauczyciela jest wyluzowany, trochę nieodpowiedzialny i ... jakiś taki inny... ale to chyba dobrze...??
-Mam !- zatriumfował i tym samym sprowadził mnie na ziemię- Cassandra McCurdy... proszę, zobacz- powiedział i obrócił segregator przodem do mnie. Spojrzałam na dokumenty i to co zobaczyłam trochę mnie zirytowało, zażenowało i jednocześnie rozśmieszyło, ale też przyniosło ulgę.
-To jest Cassandra McCudy, a nie McCurdy. U mnie w nazwisku przed d jest r.
-Jedna niesforna litera i proszę jakie zamieszanie- powiedział, a ja trochę przez grzeczność się uśmiechnęłam. Równo w tym momencie zadzwonił do niego telefon, a on upuścił wszystkie rzeczy z którymi do tej pory ledwie dawał sobie radę.
-Halo ??- mówił trochę zły, a ja schyliłam się żeby pomóc mu pozbierać to wszystko. -Nie, nie. Co ??!! Nie !! Nie możesz !! I co ja mam teraz zrobić ?! Ta, aha ,yhym, nie ! Nawet nie ma takiej opcji !!- mówiąc a właściwie krzycząc to ostatnie, oddalił słuchawkę od ucha i podstawił prosto pod usta, co jak na nauczyciela było trochę dziwnym gestem.
-Mogę jakoś panu pomóc ??- zapytałam kiedy skończył rozmawiać, podnosząc się z ziemi i podając mu to co upuścił.
-Nie, chyba że jesteś projektantką mody- powiedział zrezygnowany z ironią, ale mnie oczy aż się zaświeciły.
-Właściwie to nie jestem, ale bardzo bym chciała- mówiłam z nadzieją i entuzjazmem. -Mogłabym spróbować ??- zapytałam słodko
-Sam nie wiem- wahał się
-A powie mi pan o co chodzi ??- zainteresowałam się jeszcze bo bez tego ani rusz.
-Mam urządzić pokaz mody, tyle że projektantka się wycofała; mówi że dostała szansę na jakimś pokazie w Mediolanie.
-Naprawdę mogłabym się tym zająć !!- tryskałam energią
-Jeszcze nawet nie wiesz czym- zgasił mnie i oboje się zaśmialiśmy.-Musiałabyś zaprojektować 9 stylizacji na wstęp i jak to by przypadało projektantce jeszcze dla siebie, sama poszukać modelek, a do dyspozycji miałabyś 40 tysięcy- wyliczał
-Projektowanie to łatwizna jeśli się to kocha, modelki ?? Moja przyjaciółka była kilka razu z rzędu miss Londynu i nie wzięłaby ani grosza, a gdybym ja się tego podjęła wydałabym pewnie ze 4 a nie 40 tysięcy. -przekonywałam nauczyciela, a on wyraźnie zgodziłby się tylko coś go hamowało.
-Naprawdę myślisz że dasz sobie radę ??- zapytał patrząc na mnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Yeah, 65 rozdział :D jeszcze tylko 4 i 69 !! Ale jak dla mnie to trochę smutne że tak przybywa tych rozdziałów, bo z każdym powoli zbliżamy się do końca :'[ Będę płakać : >

1. Myślisz że Cassie dostanie swoją szansę i będzie miała okazję zabłyśnięcia na tym pokazie ??
2. Ile to opowiadanie według Cibie będzie miało / powinno mieć rozdziałów ??
3. Wolałabyś żeby stylizacje otwierało się tak jak dotychczas- w nowej karcie, za pomocą linków, czy żeby były umieszczane na blogu w formie obrazka ?? :P

3 komentarze:

  1. 1. TAK
    2. dla mnie mogło by się nie kończyć :) ale dajmy z 90.
    3. za pomocą linków
    pozdrawiam rozdział jak zwykle świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Z góry przepraszam za spam.

    Za każdym razem zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam ? Czy postąpiłam słusznie odchodząc ? Zostawiając Go samego ? Miłość – uczucie, silniejsze niż śmierć, a jednak, ruszyłam przed siebie, nie zważając na Jego uczucia i potrzeby.
    Szłam długim, beżowym korytarzem, zbliżając się do odpowiedniego pokoju, w którym aktualnie przebywał On. Stanęłam przed drzwiami i podniosłam rękę by zapukać, zawahałam się i cofnęłam dłoń. Opuściłam głowę i zakryłam twarz włosami, aż poczułam słoną łzę na policzku. Blado się uśmiechnęłam, gdy usłyszałam Jego śmiech. Zrozumiałam, że nie mogę wrócić. Nie teraz, kiedy ma dziewczynę i jest wreszcie szczęśliwy. Wolno obróciłam się na pięcie i ponownie zrezygnowałam z ujrzenia Jego zabójczego uśmiechu i błyszczących, niebieskich oczu. Otarłam kolejne łzy, spływające po mojej twarzy i schowałam palce we włosach.

    ZAPRASZAM NA MOJEGO NOWEGO BLOGA:
    negatywy-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiałam nadrobić aż 2 rozdziały bo nie przeczytałam ;)
    1.Według mnie tak ;)
    2.Nie wiem 100 lub 90 ;)
    3.Dla mnie w obrazku ;) Chociaż mi to tam różnicy nie robi ;)
    Rozdział świetny czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń