Kompletnie z niczym sobie nie radzę !! Nie mam już na to wszystko siły i jeszcze teraz tata zachorował..
-Louis, co ja mam teraz zrobić ? Wrócić do rodziców, do Irlandii ?- mówiłam zrozpaczona. Lou objął mnie ramieniem i dłonią pogładził włosy, po czym odparł:
-Nie wiem co mam ci powiedzieć, sama musisz zdecydować, ale chcę żebyś wiedziała że jakiejkolwiek decyzji nie podejmiesz, będę Cię wspierał.
-Kochany jesteś, dziękuję.- powiedziałam i mocniej się w niego wtuliłam.- Zadzwonię do mamy, może stan taty się poprawił..- powiedziałam, już szukając w telefonie numeru mamy.
-Halo? Mamo ?
-Tak, tak to ja.- odrzekła smutnym głosem moja mama.
-Jak tam się czuje tato ?? Lekarze wiedzą jak mu pomóc ??- spytałam z niepokojem.
-Jeszcze nie, niczego się nie dowiedzieli. Tato ma nadal bardzo ciężki, ale przynajmniej stabilny stan.- odpowiedziała mama.
-A wiadomo coś w sprawie z Megan ?- dodałam po chwili ciszy.
-Nie.
-..No ale przecież się nie rozpłynęła w powietrzu !!- nagle się zezłościłam.
-Robią co mogą...
-Widocznie to nie wystarczy !! ....Przepraszam mamo...- westchnęłam w końcu.- Nie wiem co mam teraz zrobić, czy przyjechać do Was, czy zostać tutaj.- odparłam spokojnie, ale ze zmartwieniem.
-Nie, to że tu przyjedziesz niczego nie zmieni. Zostań w Londynie i zajmij się Williamkiem.
-No nie wiem...- westchnęłam.
-Lepiej będzie jeśli zostaniesz... Może Megan faktycznie jest w Londynie i przyjdzie do Was.
-Do mnie na pewno nie trafi, przecież się przeprowadziliśmy... ewentualnie do dziewczyn.- powiedziałam pocieszająco.
-No dobrze, tak czy inaczej, proszę zostań tam. Nie chcę żebyś jeszcze ty się tym wszystkim denerwowała. Zadzwonię jak już coś będzie wiadomo, trzymaj się, papa.
-Pa.- odpowiedziałam i mama chwilkę zwlekając, rozłączyła się.
,,Oczami Jade''
Mój chłopak po słowach wypowiedzianych przez Cassie, podszedł do swojego ojca i zaczęli się szarpać. Doszło do bójki, która jednak nie trwała długo, ponieważ Ryan powalił Eddiego na ziemię. Ed nie potrafił kontrolować swojego gniewu i pokazał to po raz kolejny. Ryan wycofał się z tego wszystkiego, pomimo że miał przewagę- Cas zaprowadziła go na górę, do swojego pokoju. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. To był jakiś koszmar, a w dodatku Zayn zamieszkał u Cary. Mam nadzieję że nie zrobią sobie kolejnego dziecka.. znaczy niech robią co chcą, ale... no.. nie ważne.
,,Oczami Cassandry''
-W porządku ?- zapytałam wsuwając dłonie do tylnych kieszeni.- Pewnie źle się z tym wszystkim czujesz.. -odparłam po upłynięciu chwili.
-Chyba już pójdę.- westchną, unikając mojego spojrzenia.
-Jeśli chcesz możemy porozmawiać, nie powinieneś tłumić tego w sobie.- zaproponowałam z nadzieją.
-Nie będę nikogo obciążał własnymi problemami.- odrzekł jednocześnie wstając z łóżka na którym dotychczas siedział.
-Chodziło o to...- zaczęłam tłumaczyć, ale mi przerwał:
-Cassie, proszę Cię nie mieszaj się w to wszystko. Nasza znajomość to chyba jednak zły pomysł.- zacisnął zęby i na moment utkwił we mnie spojrzenie.
-Wiesz że postępując w taki sposób mu ustępujesz ? Nie pozwalaj na to żeby robił co chce, tym bardziej że on w ogóle tego nie docenia.- odparłam kiedy położył rękę na klamkę, a sama w tym czasie złożyłam ręce na klatce piersiowej.
-No to co niby mam zrobić ?- zapytał opuszczając bezwładnie ręce.
-Mieć nadzieję ..?- sama nie byłam pewna.
-Ale bez niej życie nie miałoby sensu.- odrzekłam podchodząc do niego te dwa kroki o które byliśmy oddaleni i powolnie złapałam jego dłonie i stanęliśmy twarzą w twarz. Nie pamiętam kiedy poczułam się tak jak w tym momencie. Widziałam że Ryan chce, ale nie może i wie że nie powinien.
-No uśmiechnij się !!- odparłam wesoło.- Życie takie jest, nie zmienisz go wiecznym zamartwianiem się. Jakoś to będzie.- odparłam z uśmiechem na twarzy i radością w oczach.
-Cassie... no cóż nie sądzę żebym jak dotąd był w jakiejś depresji... można powiedzieć że czasami może ciut przeginałem, ale powiem ci że masz rację.- rzucił i posłał mi neutralny uśmiech. Byłam z tego zadowolona więc lekko wzniosłam się na palce po czym znów opadłam na pięty.
Ryan spojrzał mi głęboko w oczy, a ja jemu. Z mojej twarzy zniknął nagle uśmiech. Obydwoje zbliżaliśmy się do siebie coraz bardziej. W końcu byliśmy tak blisko że po prostu się pocałowaliśmy. W tym momencie nie myślałam kompletnie o niczym. Liczyła się tylko ta chwila. -Może zaczniemy od nowa ??- zaproponowałam.
-Wiesz... w sumie to nie wiem czy to dobry pomysł.- odrzekł a mnie trochę zatkało. Mógł to powiedzieć zanim się pocałowaliśmy.- Przecież ty masz chłopaka.- dodał widząc moją minę. Ogólnie to miał rację... no nie wiem co ja sobie wyobrażałam. Chociaż chyba nie żałuję i właśnie to mnie martwi... jak ja teraz spojrzę w oczy Harremu ?
,,Oczami Macy''
-Co się dzieje ?- zapytał nagle Niall patrząc na mnie uważnie.
-Nic.- odrzekłam unikając jego wzroku.
-Macy- powiedział lekko się uśmiechając.- Nie jestem ślepy, a po za tym nie trzeba filozofa żeby zauważyć że zawsze jesteś uśmiechnięta, a od kilku dni chodzisz jakaś przygnębiona.
-Niall, nic się nie dzieje. Wszystko w porządku.- Zapewniłam go. Chłopak westchnął po czym odpuścił. Zerknęłam jeszcze na niego kiedy wychodził i wróciłam do przeglądania tych wszystkich papierów.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że tak długo nie dodawałam niczego, ale serio nie mam weny :o Siadałam do tego rozdziału wielokrotnie i nic. Wyszedł jaki wyszedł- tak, wiem że bardzo krótki, ale postaram się jakoś Wam to wynagrodzić, mimo że zaczyna się rok szkolny ;) Chcę doprowadzić to opowiadanie do końca, bez względu na wszystko :)
1. Czy według Ciebie Cassie będzie z Harrym czy z Ryanem ??
2. Czy między Jade i Cas dojdzie do konfliktu przez Eddiego i jego ojca ??
3. Sądzisz że Macy faktycznie ukrywa coś przed Niallem ??
Zachęcam do komentowania ! :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz