,,Oczami Macy''
Zeszłam na palcach po schodach i co chwila oglądając się przez ramię, cicho i bezszelestnie wymknęłam się z domu. Ujęłam w dłonie kierownicę roweru i już miałam na niego wsiąść, ale nagle tak się wystraszyłam że aż cofnęłam się do tyłu i wypuściłam rower.
-Niall, co ty tutaj robisz ? Śledzisz mnie ?- zapytałam nieco się uspokajając.
-Mówiłaś że wszystko w porządku, co się dzieje ? Powiesz mi wreszcie ?- zapytał stojąc oparty o futrynę drzwi z założonymi rękoma.
-Niall.. nie myśl sobie że chodzi o ciebie czy coś. Naprawdę wszystko ok.
-To co to ma znaczyć ? Czemu mnie okłamujesz ?!- uniósł się.
-Ja cię nie okłamuję.- odparłam cicho.
-Ja... przepraszam.- powiedział i znów stał się łagodny i ciepły.- Ale proszę, wyjaśnij mi to.- odrzekł co prawda niezbyt stanowczo, ale stwierdziłam że najwyższa pora komuś o tym powiedzieć.
-No dobrze.- westchnęłam.- Od jakiegoś czasu ze szczególną uwagą przyglądałam się rachunkom, opłatom i takim tam. Odkąd Jade i CJ się wyprowadziły nasza sytuacja finansowa stanowczo się pogorszyła. To co wysyłają rodzice moi i Cas już nie będzie starczać na to żeby to wszystko pospłacać. Podjęłam pracę, to ta cała ''tajemnica''. Nic wielkiego.- wzruszyłam ramionami.
-No dobrze, ale czemu nie powiesz Cassie i nie zamierzałaś powiedzieć mi i Harremu ?? Ostatecznie my też tu mieszkamy.
-Cas i Harry mają teraz własne problemy, ciebie nie chciałam martwić bo stwierdziłam że dam radę. I daję.- stwierdziłam.
-Rzuć tą pracę, ja i Harry wszystko pokryjemy.- Niall szybko znalazł rozwiązanie.
-Nie, nie, nie i nie.Nie będziecie za wszystko płacić. Nic mi nie będzie jak trochę popracuję.
-Jeszcze przyjedzie na to czas, Macy, jak Cas i Hazza się dowiedzą, na pewno staną po mojej stronie...
-Nieee, Cas i Harry nie mogą się dowiedzieć. Nie teraz, wiesz jaka jest ich sytuacja..- odrzekłam. Niall przez chwilę mi się przyglądał, a potem powiedział:
-No ok, nie powiem im o niczym, jeśli ja będę mógł się więcej dołożyć, a ty zrezygnujesz z tej roboty.
-Nie, nie ma opcji.- pokiwałam zdecydowanie głową.
-Nie ?? No to ja jestem ciekaw co na to Cassie i Harry...
-Nawet o tym nie myśl...- spojrzałam na niego twardo i jednocześnie prosząco.
-Chyba nie mam wyboru.- odrzekł i już chciał wyjść, ale zatrzymałam go mówiąc:
-No dobrze.- poddałam się bardzo niechętnie.- Ale pozwól mi przynajmniej sprzedawać swoje prace.
-No niech będzie.- uśmiechnął się słodko i oboje wróciliśmy na górę.
,,Oczami Jade''
Nie chciałam mieszać się w to co zaszło wczoraj wieczorem między Eddiem i jego ojcem. Widać w przeciwieństwie do Cassandry- słyszałam jak rozmawiała z Ryanem. To nie fair że buntuje go przeciwko Eddiemu, ale jak mówiłam- nie chcę się w to mieszać.
Przez to że rozmyślałam o tym wszystkim, nawet nie czułam jak bardzo zimno jest dookoła. Otuliłam się rękoma i z lekkim dreszczykiem na ciele szłam dalej przed siebie. Na ulicy nie było absolutnie nikogo. Przez unoszącą się mgłę wydawało mi się jakbym szła we śnie. Nie docierały do mnie żadne dźwięki i ogólnie wszystko było takie... aż nienaturalne.
Włożyłam ręce do kieszeni i sprowadziłam się na ziemię. Przyspieszyłam kroku i skręciłam w prawo o 90 stopni. Za zakrętem dostrzegłam kilka pojedynczych osób, które najwyraźniej pochłonęło życie w monotonnej codzienności. Wszystko to było jakieś takie ponure. Idąc tym nierównym chodnikiem, tuż pod koronami drzew które wiły się po prawej stronie równolegle z ogrodzeniem cmentarza, przeszłam jeszcze jakieś 5 metrów i znalazłam się za bramą cmentarza. Na nim nie było już ani jednej żywej duszy.. i to chyba dosłownie. Ruszyłam przed siebie z rękami w kieszeniach. Mijałam alejki- te wąskie, boczne, jak i zarówno te szerokie, czyli główne. Nie pamiętam kiedy ostatnio tu byłam. Od jego śmierci chyba ze 2 razy góra. Ale jeśli Troy by żył, raczej nie miałby mi tego za złe. Po prostu już taki był.
Gwałtownie zwolniłam, ponieważ usłyszałam jakby rozmowę od strony mniej więcej grobu Troy'a. Nie zastanawiając się ani chwili podeszłam bliżej i zobaczyłam... Tylora. Myślałam że wyjechał do Stanów i to dlatego tak nagle zniknął. Ale nie był tam sam... nad nim stała jakaś osoba z którą trzymał się za ręce. Przyspieszyłam i moment później stałam tuż obok nich.
-Jade ?!- zdziwił się chłopak i puścił ręce dziewczyny. Już otworzyłam buzię żeby coś powiedzieć, ale przeniosłam wzrok na dziewczynę.
-Megan...- powiedziałam w lekkim osłupieniu. Dziewczyna widać przestraszyła się, a ja zwróciłam się do Tylora:
-Co ty kurwa robisz ?-parsknęłam. Nie miałam zamiaru prawić im kazań, sama nie lubię jeśli ktoś mi je robi.
-To jest Megan..- powiedział Tay przedstawiając mi dziewczynę.
-Wiem że to Megan, znam ją.- odpowiedziałam.
-Znasz... skąd ..?- Tayler nie wiedział o co chodzi.
-To siostra CJ.. a właśnie.. wiesz że wszyscy cię szukają ?- zwróciłam się do dziewczyny.
-Niepotrzebnie.- rzuciła po chwili.
-A ty, wiesz co ty robisz ?- rzuciłam do Taylor'a.- Ona ma 14 lat. To dla niego uciekłaś z domu, prawda ?- zapytałam.
-To nie ma znaczenia przez co uciekłam. Dam sobie radę, tym bardziej że mam Taylora.- Odparła Megan.
-Dobra, nie będę Was rozliczać, ale reszta zwyczajnie mnie zabije jeśli się dowiedzą że byłam z tobą i tak po prostu zostawiłam.- Także zwijaj się i idziemy.- odparłam do dziewczyny.
-Nie będziesz mi rozkazywać.- Meg zmarszczyła brwi.
-Ej, dobra, wiem; masz 14 lat myślisz że dasz sobie sama ze wszystkim radę, ale nie mam zamiaru ci tego wszystkiego wyjaśniać, więc nie komplikuj życia ani mi ani sobie i po prostu chodź, okej ?- wyrzuciłam jednym tchem.
-Ona chyba ma rację... - odezwał się po chwili Taylor. Obie spojrzałyśmy na niego, więc dodał- Twoja rodzina na pewno się o ciebie martwi, powinnaś z nią pójść.
-Taylor..!- Megan pewnie poczuła się trochę zdradzona.
-Dobra, zróbmy tak: ja i ty pójdziemy teraz do CJ, on niech robi co chce, a później najwyżej niech przyjdzie.
-Nie, lepiej nie.- odparli jednocześnie.
-Oni nie mogą się dowiedzieć o Taylorze.- zaprotestowała dziewczyna.
-Tak, lepiej im nie mówić. Zaraz zaczęłoby się że ona ma 14 lat, a ja prawie 20 i takie pierdoły.
Westchnęłam i stwierdziłam:
-Czyli zamierzacie wszystkich okłamywać ?? A jak zapytają dlaczego uciekłaś, to też nie powiesz że dla niego ??
-Powiem że znudziło mi się siedzenie u dziadków.
-Dobra, nie wnikam. Chodź już.- powiedziałam i zawróciłam.
-Przecież do waszego domu idzie się w tamtą stronę.- Megan zatrzymała się.
-Teraz tam mieszka tylko Cassandra i Macy.
-Tak we dwie ? W takim dużym domu ?
-Z Niallem i Harrym.
-Z kim ??- zdziwiła się.
-Harry to chłopak Cas, a Niall Macy.- odpowiedziałam beznamiętnie. Resztę drogi przeszłyśmy w ciszy.
-CJ tu mieszka ?!- dziewczyna była pod wrażeniem okazałej posesji swojej siostry. Podeszłam bliżej i zadzwoniłam do domofonu przy furtce.
-CJ to ja, przyprowadziłam ci gościa.- powiedziałam.
-Jade, kto jest z tobą ?- zapytała dziewczyna.
-Zaraz zobaczysz, otwieraj.- zaśmiałam się. CJ otworzyła furtkę i ja z Megan weszłyśmy na kostkę ułożoną przed domem w ścieżkę. CJ stała już przed drzwiami frontowymi, a gdy zobaczyła kto idzie obok mnie aż otworzyła buzię.
-Megan... ?- zapytała cicho nadal nie dowierzając.
-CJ wejdź do środka, bo się przeziębisz.- z wnętrza domu dobiegał głos Louis'a, którego najwyraźniej zainteresowała mina CJ i również wyszedł na kilkustopniowe schody z Willem na ręce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz