niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 98

,,Oczami Jade''
-Nie potrafisz czy nie chcesz mu wybaczyć ?- zapytałam ostrożnie. Eddie stał chwilę zamyślony i wpatrywał się we mnie skupionym spojrzeniem.
-Nie chcę. I dobrze.- odpowiedział. Nastała cisza, która według mnie ciągnęła się bardzo długo. Niespodziewanie zerwałam się z miejsca i bardzo mocno przytuliłam Eddiego.
-Co ty robisz ?- spytał zaskoczony chłopak. Nie odpowiedziałam, ale w zamian za to delikatnie musnęłam jego usta. Potem zaczęłam całować go coraz odważniej, a on na początku niepewnie, odwzajemniał pocałunki. Nie patrząc na nic, ściągnęłam z Eddiego koszulkę, a on zsunął ze mnie sweterek, a następnie ramiączka topu który zaraz opadł na podłogę. Nie odrywaliśmy się od siebie, a ja czułam że Eddie to ktoś kogo kocham i kto kocha mnie. Zaczęłam powoli zjeżdżać ręką po jego klatce piersiowej do dołu, a on  w tym samym czasie dotykał mojego ciała w różnych miejscach i w każdym z nich przeszedł mnie delikatny dreszczyk za śladem jego lodowatych dłoni.

-Jade...- Eddie niechętnie, ale świadomie odsunął się.- Chcesz tego ?- wyszeptał czule. Nie miałam zamiaru odpowiadać ... słownie. Rozchyliłam usta i sięgnęłam ręką do jego spodni i przyciągnęłam go ku sobie.
W jednym momencie oboje zaczęliśmy się znowu całować, tyle tylko że tym razem bez wstępnego cmokania. Nasze usta od razu zlały się w jedno. Miałam zamknięte oczy i ufając Eddiemu, pozwoliłam mu poprowadzić nas obojga. Cofnęliśmy się kilka kroków i wylądowaliśmy na łóżku. Upadłam na niego i chwyciłam jego dłonie, które zaraz same się splotły, a potem .... wiecie :)

 -Idę wziąć prysznic- powiedziałam i zalotnie się do niego uśmiechnęłam. Pozbierałam swoje ciuchy z ziemi, zakryłam się nimi i na palcach pognałam do łazienki.

Kiedy wróciłam ujrzałam że Ed siedzi, a obok siebie ma psa.

-Jak się bawi ??- zapytałam zachwycona, szybko podeszłam do zwierzaka i rozczochrałam jego sierść.
-Large (czyt. Lerdż)- odparł i go pogłaskał.
-Umie aportować ??- spojrzałam na właściciela Large'a.
-No jasne. Jest wyszkolony.- odparł jednak nie spojrzał na mnie.
-Fajnie.- uśmiechnęłam się szeroko, ukazując swoje zęby.
-Large, przynieś torbę Jade- wydał polecenie Ed, a pies faktycznie je wykonał. Bawiliśmy się z nim na przeróżne sposoby około godziny, albo i lepiej.
-Jest bardzo mądry.- odparłam. Byłam już odrobinę senna.
-Mogę cię o coś spytać ...?- zapytałam niepewnie i uśmiechnęłam się szeroko.
-Dawaj- odparł odwzajemniając uśmiech.
-Czy to znaczy.... że my ... no wiesz..

-Chodzimy ?- powiedział to zupełnie bez skrępowania. 
-Yhym.
-A chciałabyś ?- powiedział już z mniejszą pewnością patrząc mi prosto w oczy. Zastanawiałam się przez moment i mimo że nie do końca pewna, jednak odpowiedziałam:
-Hmmm.... no ... tak. -na mojej twarzy pojawił się przyjazny uśmiech.
-To dobrze.- odparł i jego oczy jakby zalśniły. Zanim jeszcze zdążyłam mrugnąć, Eddie przysunął się do mnie i czule pocałował.
-Masz może coś do picia ??- zapytałam grzecznie.
-Woda, sok ??- zapytał wstając z entuzjazmem.
-Woda, dzięki- posłałam mu ciepłe spojrzenie, a chłopak wyszedł.
-W mojej głowie zaczęło roić się od myśli związanych z ojcem Eddiego, choć sama nie wiem czemu. 
-Proszę bardzo- Ed postawił przede mną szklankę wody.
-O, dzięki.- wzięłam łyka i odstawiłam szklankę na szafkę.
-Jakie masz teraz plany ?- zapytał Eddie po chwili.
-A właśnie. Miałam zamiar jutro wrócić do Londynu... -przerwałam chcą zobaczyć jaka będzie jego reakcja.
-W porządku, ja też miałem taki zamiar, ale nie wiedziałem kiedy. Teraz oboje możemy wrócić jutro, ok ?- zapytał i spojrzał na mnie pytająco.
-Ok. Mamy samolot o 9:52.
-Super. Dzisiaj jeszcze przenocujmy u mnie, a rano wstaniemy i poproszę Steven'a żeby odwiózł nas na lotnisko.
-Myślisz że to nie będzie problem ?- lekko się odsunęłam.
-Nie, na Steven'a można liczyć chyba zawsze.- odparł i ramieniem znów przysunął mnie do siebie.

 *Dzień później; godzina 9:04*

-Ile stąd się jedzie na lotnisko ?- zapytałam kiedy Eddie skończył telefoniczną rozmowę ze Steven'em.
-Jakieś 20 minut.- odparł.
20 minut później Steven stał autem pod domem Eddiego.
-A... Twój tato... wie że jedziesz...?-spytałam niepewnie widząc że ma już zamiar wyjść, a na 100% nie rozmawiał z nim od wczoraj.
-Nie.- odpowiedział krótko, po czym trzasnął za nami drzwiami frontowymi i ruszył w stronę samochodu, a ja za nim.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to witam z powrotem !! :D Przepraszam że taki krótki, ale na pocieszenie mówię, że w kolejnym rozdziale będzie już więcej o pozostałych bohaterkach :) 
  
Czekam na komentarze i linki do Waszych blogów !! :) 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :3 
Dobrej nocki ;*

3 komentarze:

  1. Szkoda, że taki krótki. ;-;
    Zapraszam na bloga, którego piszę z moją koleżanką. :)
    http://becauseevryone1dlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Omomom *-* nie mogę nacieszyć się tym rozdziałem xD -Jestem dziwna- Strasznie spodobał mi się ten rozdział..szkoda że scena +18 została usunięta ale i tak rozdział jest genialny..ONI SĄ RAZEM ♥
    +zapraszam do mnie.
    PS gdybyś chciała zamówić szablon wraz z nagłówkiem na swój blog to zapraszam do mnie na :)
    http://everythingyouneedislovebs.blogspot.com/p/blog-page_20.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! zgadzam się z Payne Bieber szkoda, że scena +18 została usunięta ale i tak rodział mega! ♥
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń