niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 97

,,Oczami Jade'' 
-Mogę prowadzić ??- zapytałam dochodząc do auta.
-Haha ha ha niee- odrzekł właściciel samochodu, czyli oczywiście Steven.
-No dlaczego ?
-Czekaj, niech no się zastanowię.... nie masz prawa jazdy !!- odparł i uśmiechnął się przyjaźnie. Podczas gdy my dyskutowaliśmy o tym kto będzie prowadził, Eddie usadowił się na tylnym siedzeniu.
-No dobra, ale siedzę z przodu.- powiedziałam i truchtem okrążyłam samochód. Kiedy odwróciłam się by zobaczyć co robi pasażer z tyłu, dostrzegłam że zamyślony Eddie patrzy na coś za oknem, jednak po chwili parsknęłam śmiechem:
-Będziesz palił dwa na raz ??
Chłopak automatycznie spojrzał na mnie i jakby ożył.
-A nie wolno ??- i zrobił zabawny wyraz twarzy, przekrzywiając głowę.
-No to dokąd teraz jedziemy ?- przerwał nam Steven i spojrzał na nas pytająco, wkładając kluczyki do stacyjki.
-Może jedźmy do mnie.- zaproponował Eddie. Zgodziliśmy się i wyruszyliśmy.
-Nawet nie wiedziałam że masz tu dom i w ogóle że jeszcze tu przyjeżdżasz.- odparłam, zwracając się do Eddiego.
-Nadal wielu rzeczy o mnie nie wiesz- westchnął i wciągnął usta odwracając wzrok. Mimo że po tych słowa poczułam się trochę dziwnie, zaraz o tym zapomnieliśmy, włączyliśmy muzykę niemalże na fula i ze świetnymi humorami z każda chwilą byliśmy bliżej Vernon. 
-Wejdziesz, nie ?- zwrócił się Ed do Stevena.
-No na chwilę mogę- odrzekł i skręcił na podwórze pod domem;jak się domyśliłam; Eddiego.
-O wooooow, ty na prawdę tutaj mieszkasz ??- powiedziałam będąc pod wrażeniem tak pięknej posesji przed którą się znajdowaliśmy. Rozciągała się po lewej stronie podjazdu gdzie zaparkował Steven. 
-Nie, na niby- odparł z ironią i zamknął drzwi auta.
-Myślałam że...- zaczęłam i przeniosłam wzrok na budynek, jednak Eddie wszedł mi w słowo.
-Nie no spoko, tu taka chata, a ja jestem przecież jakimś bezwartościowym ćpunem i palaczem, który ma tendencje do styczności z glinami...
-Nie, to nie tak.... no wiesz ze nie o to mi chodziło...- zaczęłam się tłumaczyć. 
-Dobra, spokojnie. Zapraszam.- odrzekł i ruszył przodem do drzwi. Ja i Steven podążyliśmy za nim, tyle że chłopak w między czasie jeszcze zamknął samochód. Eddie otworzył drzwi i robiąc kilka kroków w przód, niespodziewanie zastygł w miejscu. 
-Już jesteś.....?- zapytał tonem pełnym goryczy i żalu. Po chwili doszliśmy do niego i zauważyłam że ma zmarszczone brwi, a dopiero potem spojrzałam na pomieszczenie. 
-Dzień....dobry -powiedziałam dostrzegając w pomieszczeniu półnagiego mężczyznę, który zapiął rozporek i odwrócił głowę w naszą stronę gdy pojawiliśmy się w pokoju.
Posłałam Eddiemu pytające spojrzenie. Steven stał z tyłu i  tylko mruknął coś pod nosem, zapewne to samo co ja. 
-Długo się nie widzieliśmy- powiedział oniemiały facet, wziął koszulę z fotela i ubrał ją na siebie podczas gdy na jego twarzy zaczął pojawiać się uśmiech. 
-Idźcie do pokoju, zaraz przyjdę. Steven... -westchnął, a ten posłusznie i bez słowa przeszedł mniej więcej przez środek pomieszczenia i nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod drzwiami. 

,,Oczami Eddiego''
-Odpuść sobie- parsknąłem i pokiwałem przecząco głową odwracając wzrok. 
-Zauważyłem że przyprowadziłeś przyjaciół. Nie przedstawisz mi ich ??-kontynuował.
-Miało cię tu nie być.-odparłem oschle. 
-Też się cieszę że cię widzę- uśmiechnął się na chwilę.
-W co ty grasz ?- zapytałem zirytowany.
-W nic, ale może trochę grzeczniej ?- lekko rozłożył ręce na boki. 
-Wal się- odszczeknąłem się i chciałem przedostać się do swojego pokoju. Po drodze dotarło do mnie że podczas końcówki ''rozmowy'' słychać było w tle spływający strumień wody spod prysznica.W jednym momencie stałem się kompletnie obojętny wobec niego... źle mu życzyłem i pozbawiłem go niewielkiej reszty nadziei jaka mi została, bo zaufanie i jakiekolwiek pozytywne uczucia straciłem już dawno. Dlatego kiedy przechodząc obok niego ten starał się mnie zatrzymać ramieniem, dynamicznie odepchnąłem je i patrząc cały czas przed siebie wyminąłem go. 

,,Oczami Jade''  ;w tym samym czasie [podczas rozmowy]
-To jego pokój ?- spytałam wchodząc pierwsza. 
-Yhym.- sapnął Steven i zamknął drzwi. 
-Co to było ?- zapytałam czując się dużo pewniej w zamkniętym pomieszczeniu.
-Hmm ?- mruknął Steven. Odkąd weszliśmy do domu był jakiś niemrawy. 
-To przed chwilą.
-Niech Eddie sam ci powie, błagam, nie chcę brać w tym udziału, ani w ogóle się w to wtrącać. Zmieńmy temat.
-W porządku...- westchnęłam i rozejrzałam się po pokoju. -Kto to ?- zadałam pytanie biorąc do ręki zdjęcie stojące na półce. Steven podszedł do mnie i spojrzał na fotografię. 
-Matthew i Andree. Ten ciemnoskóry z krótkimi włosami i kolczykiem w nosie to Andree, a ten drugi to Matt.- Powiedział przyglądając się zdjęciu. 
-Widujecie się ?
-Nie.- odrzekł krótko przełykając ślinę.
-Czemu ?
-Zginęli w wypadku.
-......Dawno ?
-Rok temu.- miał ton jakby mówił o tym co jadł wczoraj na śniadanie, lecz po minie, oczach i ogólnie postawie można było stwierdzić że bardzo dotknęła go ich śmierć. W momencie kiedy odkładałam zdjęcie, do pomieszczenia wparował Eddie zatrzaskując za sobą drzwi. 
-Ja już będę leciał- powiedział Steven.
-To do jutra ?- spytał Ed.
-Może- wciągnął usta Steven i dodał- Na razie- i już go nie było. 
-Kto to był ..? -zapytałam po pewnym czasie. 
-Mój ojciec- burknął Eddie, a ja stanęłam jak wryta. Owszem, mogłam się tego spodziewać, ale zwyczajnie nie zastanawiałam się nad tym, więc każda odpowiedź by mnie zdziwiła. Tyle że to było dziwne; znaliśmy się tyle lat, a ani razu nie widziałam jego rodziców. 
-Pokłóciliście się ?
-Powiedzmy. Od śmierci matki zachowuje się jak kompletny dupek, nienawidzę go od lat. 
-Twoja mama.....? Nie sądzisz że warto się pogodzić ?
-Ten człowiek dla mnie nie istnieje.- zdeterminowany spojrzał mi prosto w oczy. I co ja mam  mu powiedzieć ? Że wszystko się ułoży ? Chyba wolałabym umrzeć. 
-To nienawiść z wzajemnością ?- odparłam po chwili w zamyśleniu.
-Nie wiem. Chyba nie aż tak wielka... ale to i tak nie ma znaczenia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siema siema !! Tak wiem- należy mi się porządny ładnie mówiąc opieprz za to, że tak długo nic nie było. Cały czas ślęczałam nad tym rozdziałem i nic :( No ale w końcu jest, choć krótki, to zawsze :) W dodatku przyjechała do mnie kuzynka i będzie jeszcze do piątku, więc muszę to przeżyć :x 
Tak czy inaczej, mam niezły pomysł na ciąg dalszy, ale nie wiem kiedy uda mi się go napisać :[


1. Co myślisz na pierwszy rzut oka o ojcu Eddiego ??
2. Czy w przyszłości on i Eddie pogodzą się ??
 
Dobranocka, papa
Czekam na komyyyyy <3 :*
Buziaki, pozdrawiam  ^.^

2 komentarze:

  1. Abhabshxabdsxhbhdxsacvxc *-* Boże jak zobaczyłam gifa z 'ojcem' Eddiego to myślałam że się rozpłynę..
    Eddie masz sexy ojca, a co do jego zachowania to bym musiała się dobrze poprzyglądać jeśli jest dupkiem.
    +zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gif z Damonem *_* Rozdział całkiem fajny, szkoda, że taki krótki...
    1. Gdy zobaczyłam gif stwierdziłam, że jest bardzo przystojny. :D
    2. Chyba, nie.. :/

    OdpowiedzUsuń