,,Oczami Cassandry'' Poczułam jak promienie słońca muskają moją twarz. Delikatnie się przeciągnęłam i powoli otworzyłam oczy. Serce zaczęło mi szybciej bić, kiedy zobaczyłam że znajduję się w zupełnie obcym miejscu. Byłam w apartamencie z widokiem na jakiś nieznany mi krajobraz. Ale nie to najbardziej mnie wystraszyło. W pomieszczeniu był obcy mężczyzna, zdecydowanie starszy ode mnie. Odruchowo poderwałam się i zaczęłam oddychać szybciej. -Gdzie jestem i kim pan jest ?- zapytałam uważnie mu się przyglądając. Mężczyzna miał na sobie ciemne ubrania. Był wysoki, a jego czarne włosy lekko opadały na oczy o kolorze jaśniejszym niż błękitny, ale też bardziej chłodnym. Wyglądały aż nienaturalnie. -Jesteśmy w Londynie. Upadłaś wczoraj, nie można się było z tobą porozumieć, więc przywiozłem cię tu.- odparł jak gdyby nigdy nic, zapinając zegarek. -Ale czy... -zaczęłam i nagle przerwałam. -Nie. Tylko tu spałaś. Sama. Nie mam też zamiaru cię porwać, zastrzelić, zgwałcić, ani nic z tych rzeczy.- odparł i przekręcił się o 90 stopni, tak by być twarzą do mnie. W sumie to co mówił miało sens; gdyby faktycznie chciał mnie zabić czy coś, zrobiłby to już wcześniej. -Jestem Cassandra.- odparłam nieco się rozluźniając. -Ryan- odparł po chwili, patrząc na mnie. Jego spojrzenie miało w sobie coś interesującego, coś czego nie potrafię opisać od tak. -Dziękuję za to, że nie zostawił mnie pan tam. Nie wiadomo co by się ze mną stało, gdyby zabrał mnie ktoś inny. Mężczyzna nie odpowiedział, był skupiony na wiązaniu muszki, ale na pewno to słyszał. -Może pomogę ?- podeszłam bliżej, widząc że sobie nie radzi. Nie wiem kiedy byłam już naprzeciwko niego i wiązałam mu muszkę. Mężczyzna uniósł kąciki ust, dzięki czemu powstał uśmiech. Odwzajemniłam mu jeszcze szerszy uśmiech i mężczyzna dodał: -Mów mi po prostu Ryan. -To już tutaj- odparłam widząc, że dojeżdżamy do naszego domu. Ryan zatrzymał się posłusznie i powiedziałam- Jeszcze raz za wszystko dziękuję.- uśmiechnęłam się położyłam palce na klamce od drzwi auta. -Polecam się na przyszłość. -A może... w ramach podziękowań, mogłabym zaprosić pana... zaprosić cię na kawę ?- zapytałam pociągająco. -Nie wiem, czy to na pewno dobry pomysł.- stwierdził po chwili Ryan, odwracając wzrok. -Nalegam.- upierałam się przy swoim. -Cassie...- odparł mężczyzna i kiedy zatrzymał na mnie spojrzenie, dostrzegł że będę go tak męczyć dopóki się nie zgodzi.- No dobra.- westchnął. -W czwartek o 18 ?- zapytał szczęśliwa. -O 19. Przyjadę po ciebie.- odparł i posłał mi delikatny uśmiech. Wysiadłam z auta i nie wiem czemu, ale cała w skowronkach pojawiłam się w domu. Zahaczając jedną nogą o drugą, zsunęłam z nóg buty i nie ukrywam że zdziwił mnie widok Harrego w salonie. -Cassie !- poderwał się z kanapy. Zastygłam w miejscu wpatrując się w niego z lekko uniesionymi brwiami. -Wiesz jak się o ciebie bałem ?!- nagle podszedł do mnie i mocno przytulił. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć; że nie potrzebnie się martwił i coś tam jeszcze czy może powinnam być na niego zwyczajnie zła ? -Ymm... Naprawdę się martwiłeś ? Myślałam że nawet nie zauważysz, skoro i tak przesiadujesz dzień i noc z Jannette i chłopakami.- odparłam z żalem, który tak jakby sam ze mnie wypłyną. -Tak, wiem Cassie, że pewnie czułaś się z tym źle. Przemyślałem to wszystko i postanowiłem zdecydowanie więcej czasu poświęcać nam.- odrzekł trzymając mnie za ramiona i patrząc prosto w oczy. Odwróciłam wzrok z cichym sapnięciem wyminęłam go ruszając prosto na schody, a potem do swojego pokoju. ,,Oczami Jade'' Kiedy schodziłam do kuchni usłyszałam śmiechy dobiegające z dołu. Od razu mnie one zniechęciły i zirytowały. Pamiętam jak jeszcze nie tak dawno Cara mówiła że jedyne co czuje do Zayn'a to nienawiść. A teraz co ? Odmieniło jej się i tak po prostu są parą ? Denerwowało mnie to tak bardzo, że najchętniej cofnęłabym się w czasie i wolała w ogóle nie poznać Cary. Chociaż z drugiej strony nie powinnam tak mówić bo nie dowiedziałabym się też o Cloe, a jakby tego było mało to teraz jestem przecież z Eddiem. Zastanawiam się co oni tu w ogóle robią, Zayn chyba śni jeśli myśli że wciąż będzie tu mieszkał. Siedzą tu tak często tylko dlatego że Cara ''wróciła'' ? A kiedy my się odnaleźliśmy jakoś nie spotykaliśmy się tak często.- myślałam rozzłoszczona. Znów poczułam się jak dawniej; stara Jade, jaką znam i lubię. Zdałam sobie sprawę że przez to wszystko bardzo się zmieniłam. Teraz miałam na sobie jaką różowo brązową bluzę z napisem ''love candy'' i krótkie jeansowe szorty. To nie byłam ja. Jeszcze jakiś czas temu taki zestaw byłby dla mnie w ogóle nie do pomyślenia, myślę nawet że wyśmiałabym kogoś kto by mi powiedział że kiedyś taki założę. A tu niespodzianka kurwa. Dosyć tego !- powiedziałam i mocno pchnęłam drzwi do łazienki. Zmyłam z siebie połyskujący, beżowy cień do oczu i różową kredkę. Tusz do rzęs, którym odrobinę je musnęłam, rozpłyną mi się po policzkach. Wytarłam twarz w ręcznik, na którym zostały czarne plamy i rzucając go w kąt wbiegłam z powrotem na górę. Wzięłam z szafy pierwszą lepszą rzecz, byle czarną. Wypadło na top. Zerknęłam na niego i nie zastanawiając się ani chwili zrzuciłam z siebie tą bluzę i cisnęłam nią o podłogę.
Czułam się jak nowo narodzona. Od razu skoczyłam do stereo, które włączyłam prawie na full'a (Wam też polecam :P ). Wylosowała się jedna z moich ulubionych piosenek, więc od razu zaczęłam skakać, tańczyć i wariować na łóżku, które i tak wysłużyło już swoje. -Jade...- powiedział zaskoczony Eddie, wchodząc do pokoju, kiedy zobaczył że jestem tylko w tym topie i pończoszkach no i oczywiście bieliźnie. Byłam rozczochrana, a muzyka nadal rozbrzmiewała w pokoju i reszcie domu, a może nawet i na ulicy. -Tak to ja- odparłam z pewnym siebie uśmiechem. -Oto Jade jaką znam i lubię.- powiedział i od razu zamknął za sobą drzwi. Już po chwili i na jego twarzy zagościł łobuzerski uśmiech, który sam pojawił się i u mnie. Chłopak objął mnie nie w tali, ale niżej, a jego usta posyłały namiętne i gorące pocałunki moim. Nie trzeba było długo czekać na mój ruch. Wskoczyłam mu w ręce w taki sposób że między moimi nogami znajdował się jego brzuch i potoczyliśmy się na łóżko. Ściągnęłam z Ed'a koszulkę w fasonie jak taka zwyczajna, do wuefu i ciemne spodnie z dziurami. Chłopak odwdzięczył mi się niemal tak samo, zostawiając na mnie tylko zmysłowe pończochy
i majtki. Chłopak założył prezerwatywę, którą sama nie wiem skąd wytrzasną i kochaliśmy się tak, że łóżko zaczęło odrobinę trzeszczeć. -Jade, wyłącz tą......- wparował do pokoju niczego nieświadomy Arian. Eddie szybko zeskoczył ze mnie na skraj łóżka i widziałam że przetarł twarz dłonią. Za moim starszym bratem stał Fabian z Jane i Cara z Zayn'em. Od strony drzwi zasłaniała nas komoda, więc oprócz pleców Eddiego i mojej głowy nie widzieli nic więcej, ale rzecz jasna wiedzieli co na mnie robił. Chodziło mi o to, że nie dostrzegli nagiego w tym momencie mojego chłopaka od pasa w dół ani mnie, a jeśli chodzi o górę, zdążyłam zakryć się pościelą. -Czy was już kompletnie pojebało ?!- Arian wszedł do pokoju, nadal będą w lekkim szoku. Nie wiedziałam po co do nas podchodzi, ale kontem oka dostrzegłam że Eddie zdążył przed chwilą założyć spodnie. -Spieprzaj stąd.- dodał mój starszy brat do Ed'a, nadal idąc ku nam. -To ty stąd spieprzaj- wtrąciłam się, stając w jego obronie. Wchodzisz tu jak gdyby nigdy nic i nie tolerujesz tego że Twój kumpel to też mój chłopak. Zastanów się trochę nad sobą!- krzyczałam mimo że Arian tylko bardzo nerwowo mówił, chociaż miejscami też się unosił. -Zamknij się!- wrzasnął na mnie, co mnie tylko zmotywowało do dalszego działania.- A ty nie słyszałeś ?Już cię nie ma !- wskazał Eddiemu drzwi i zaczął trochę go popychać. -Ej stary, nie przeginaj.- zagroził mu Eddie, który jak dotąd i tak był spokojny. Arian popchnął go jeszcze mocniej, tak że ten trochę zatoczył się do tyłu. Ed, którego cierpliwość się wyczerpała przywalił mojemu bratu z pięści. Chłopaki zaczęli się lać i trudno było chwilami dostrzec który ma przewagę. Minęła chwila, a Fabian z Zaynem próbowali ich od siebie odciągnąć. Udało im się dopiero kiedy Fabian spoliczkował Ariana i na chwilę odciągnął jego uwagę. -Eddie ! -Nic mi nie jest.- powiedział wciąż lekko przytrzymywany przez Zayn'a, wycierając grzbietem dłoni usta, na których widniała tylko czerwona plama od krwi. Miał rozciętą prawie całą dolną wargę. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Przepraszam że musieliście tyle czekać na ten rozdział, ale utknęłam w połowie, kompletnie bez weny ;/ Liczę na wyrozumiałość z waszej strony, tym bardziej że z tego co zauważyłam, przybyło trochę czytelników :P Kolejny rozdział zacznę pisać jeszcze dzisiaj, także powinien pojawić się jutro lub pojutrze :) Pozdrawiam ;* 1. Co myślisz o zachowaniu Cassie podczas rozmowy z Harrym ?? 2. Podoba ci się piosenka ?? 3. Co popierasz bardziej: ''*Zade'' czy ''*Jaddie'' ?? 4. Myślisz że związek Jade i Eddiego przetrwa ?? *Zade- Jade + Zayn *Jaddie- Jade + Eddie
,,Oczami Cassandry'' Po pokazie późno wróciłam do domu, dobrze że CJ mnie odwiozła. Od razu poszłam spać, nawet nie miałam zamiaru sprawdzić kto jest w domu ani która dokładnie jest godzina. Po prostu rzuciłam się na łóżko i zmęczona zasnęłam. Nazajutrz obudziłam się w trochę podłym humorze. W nocy nachodziły mnie koszmarne sny, których nie mogłam się pozbyć. Wstałam i zdjęłam z siebie cichy które miałam wczoraj na pokazie i
zamieniłam ja na dresy w brzydkim odcieniu szarości oraz również szarą bluzę z napisem ,,London Boys'' którą zostawił tu kiedyś jeden z chłopaków. Wsunęłam na nogi krótkie czerwone trampki i zeszłam na dół po to by zrobić sobie śniadanie. Przygotowałam je, ale nim zdążyłam spróbować, ktoś zapukał do drzwi. Oczywiście poszłam otworzyć, ale ta wizyta odrobinę mnie zdziwiła. -Arian..? Cześć, wejdź. Coś się stało ?- zapytałam zaniepokojona. -To musi się coś stać żebym mógł wpaść Cię odwiedzić ?- zapytał z przyjaznym uśmiechem na twarzy, starszy brat Jade. -Nie, no ale...- zaczęłam się tłumaczyć, ale jak to Hendersonowie mają w zwyczaju... zresztą tak samo jak pozostałe dziewczyny i chłopcy z naszej paczki, Arian wszedł mi w słowo: -Dobra, tylko żartowałem. -Dalej nie wiem co Cię tu sprowadza.- odparłam, a chłopak westchnął wesoło i wytłumaczył: -Mam razem z Macy jechać do takiego gościa. -Ty... i Macy ??- uniosłam jedną brew do góry.- Już zaczynam się bać... w co ty ją wpakowałeś, co macie zamiar zrobić i dlaczego nie może jechać z Niall'em ??! -Yyy.. jedziemy na obrzeża miasta opchnąć takiemu facetowi autentyczny obraz Mona Lis, który razem z Macy wczoraj ukradliśmy z muzeum, a na jego miejsce podłożyliśmy kopię którą zrobiła, a teraz jesteśmy poszukiwani w całej Wielkiej Brytanii, dlatego nie zdziw się jeśli jutro przyjdą do ciebie agenci FBI albo NCIS, bo my wtedy będziemy już pewnie w Teksasie pasać alpaki. -Nie e, alpaki nie żyją z Teksasie !- stwierdziłam i Arian tak samo jak później ja zaczął się śmiać. -O, cześć, dzięki że mnie podwieziesz. Poprosiłabym Niall'a, ale musiał jechać na przegląd samochodu, więc nie bardzo ma jak.- powiedziała Macy, która właśnie do nas dołączyła. -W porządku i tak nie miałem nic ciekawszego do roboty.- odparł przyjacielsko i jakby zapomniał o moim istnieniu. -To jedziemy ?- zapytała dziewczyna i dopiero teraz zauważyłam że na ramieniu miała specjalną torbę na obrazy. -Tak. Na razie Cassie.- powiedział i wyszli. Zostałam sama ze swoim śniadaniem, które w spokoju zjadłam. Sprzątnęłam po nim i poszłam oglądać tv. Nie byłam w dobrym humorze ze względu na Hazzę. -Czemu jesteś smutna ?- zapytał Arian, który najwyraźniej już wrócił z Macy. Co jak co, ale przed telewizorem czas faktycznie bardzo szybko leci. -Ja ?- zrobiłam dobrą minę do złej gry. -No raczej.- uśmiechnął się delikatnie. -A czy nie mieliście być teraz w drodze do Teksasu ?- odparłam, a moje słowa trochę go rozbawiły. -Ubieraj się.- odparł i tak pociągnął mnie za ramię, że wstałam. -Gdzie, po co ?- nie wiedziałam o co chodzi. -Idziemy na imprezę. -Co...?- rzuciłam podczas gdy chłopak pchał mnie na górę do mojego pokoju. -Czekam na dole. Masz 15 minut i jedziemy tak jak będziesz wyglądać po upłynięciu tego czasu. -15 minut ? To nie wykonalne!- wytrzeszczyłam oczy. -Dobra, to 10.- powiedział, zamknął drzwi i zostawił mnie samą w pokoju, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Zaczęłam się zbierać i ubrałam sukienkę którą kiedyś wprost uwielbiałam. Do tego szeroką czarną bransoletkę i kolczyki oraz turkusowe szpilki i torebkę ze złotym łańcuszkiem i pod niego dobrałam pierścionek z aplikacją lisa. Szybko zrobiłam kreski e-linerem i zastanowiłam się po co w ogóle tak się spieszę, w końcu wcale nie muszę iść z nim na tą imprezę. Tak czy inaczej, gotowa wyszłam z pokoju i zeszłam do Ariana.
-Oooo nie, zakładaj inne buty, albo się przebieraj !!- powiedział chłopak kiedy tylko na mnie spojrzał. -Co ? Dlaczego ? -Bo nie będę za godzinę wracał z powrotem bo cię zaczną boleć nogi. -Nie wytrzasnę od tak nowej sukienki. -To weź inne buty.- stwierdził. -Nie będą mi żadne pasowały.- marudziłam. Arian westchnął i wziął mnie na ręce. Pisnęłam cicho i zaczęłam coś mamrotać, a chłopak zdjął mi szpilki które miałam na sobie i rzucił je na podłogę. Wziął zamiast nich trampki w kolorze takim jak torebka i zaniósł mnie do samochodu. -Wariat.- odparłam udając obrażoną. -Brawo.- odrzekł równie krótko i ruszyliśmy. Jechaliśmy przy głośno włączonym radiu i z otwartym szyberdachem. -Wysiadaj.- rozkazał Arian i zaciągnął ręczny hamulec. Weszliśmy do klubu, w którym jeszcze nigdy nie byłam, a nawet nie wiedziałam o jego istnieniu. Mimo dosyć wczesnej pory było w nim bardzo dużo ludzi. Klub otwierali o 18, a było w pół do siódmej. -Czego się napijesz ?- zapytał chłopak podchodząc do baru. -Na razie niczego.- odrzekłam rozglądając się po lokalu. -Dwa drinki proszę.- jak zwykle Arian postawił na swoim. -Mówiłam że nie chcę, to teraz sam wypij.- powiedziałam kiedy ten podał mi drinka. -Na rozluźnienie.- chłopak nie przyjmował sprzeciwu. -Nie.- tym razem to do mnie należało ostatnie słowo. -Nie to nie. Tak czy inaczej, na pewno się nie zmarnuje.- odparł i z łobuzerskim uśmiechem podszedł do jakiejś dziewczyny, której dał drinka i zaczęli rozmawiać. Westchnęłam i zaczęłam rozglądać się po klubie, jednocześnie myśląc nad tym po co właściwie tu przyszłam. Usiadłam przy barze i czekałam nie wiadomo na co. Wtem podszedł do mnie Arian. -Czemu nie znajdziesz sobie kogoś do towarzystwa ?- zapytał. -Nie wiem. Nie umiem po prostu do kogoś podejść i zacząć gadać.- wzruszyłam ramionami nie patrząc na niego. -Dlatego właśnie chciałem ci coś zamówić, ale ty przecież wiesz lepiej.- odparł. Treść niby była złośliwa, ale ton jakim mówił bardziej taki, jakby rzeczywiście tylko chciał mi pomóc. -Nie chcę się upić.- powiedziałam obojętnie. Arian stał chwilę w ciszy i kątem oka zobaczyłam że mi się przygląda. -No dobra. Przywiozłem Cię tu po to żebyś się rozerwała i nie myślała o Harrym. Oleję dla Ciebie tamtą śliczną dziewczynę i z przyjemnością dotrzymam ci towarzystwa tego wieczoru.- powiedział otwarcie. -Nie musisz.- odpowiedziałam mimowolnie patrząc na niego wdzięcznie. -Ale chcę.- dodał i usiadł na stołku obok. Uśmiechnęłam się ciepło i rzuciłam do barmana: -Dwa drinki poproszę. Arian spojrzał na mnie zdziwiony i zaczął się śmiać. Myślałam że to dlatego że zmieniłam zdanie, ale zaraz zrozumiałam. -Dowód osobisty jest ?- zapytał facet stojący za barem. -To dla mnie.- Arian uniósł rękę. Barman odwrócił ode mnie uwagę i spytał chłopaka o dokument. Chłopak wyjął go z portfela, a facet tylko na niego spojrzał i poszedł zrobić drinki. -Oj Cassie, Cassie.- powiedział wesołym tonem chłopak chowając portfel do kieszeni. Chwilę później facet przyniósł dwa drinki po czym odszedł zająć się innymi klientami. *2 godziny później* Strasznie kręciło mi się w głowie. Nie dlatego, że się upiłam, ponieważ wypiłam zaledwie dwa drinki. Było mi słabo. Zaczęłam w tłumie szukać Ariana, ale przed oczami miałam tylko niewyraźny obraz. Chciałam wyjść na powietrze, jednak pamiętam tylko to jak upadłam, a potem ktoś próbował ze mną rozmawiać, wypytać gdzie mieszkam by mnie odwieźć. Jedyne co działo się potem, to jak ktoś niósł mnie na rękach. Nie wiem gdzie, nie wiem kto, ani po co. Ale tak czy inaczej nie mogłam nic poradzić... ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Jest 100 !! Według mnie mógłby być zdecydowanie lepszy, ale nie przyłożyłam się do końcówki i nawet nie wiem co dokładnie napisałam :/ Jestem też odrobinę zawiedziona, bo nie doczekałam się tych 5 komentarzy, jednak podarowałam Wam, ponieważ pojawiło się 2 nowych obserwatorów i ponad 26 000 wyświetleń, za które serdecznie Wam dziękuję <3
Mimo że opowiadanie zabrnęło już tak daleko, w
porównaniu z innymi blogami, 2 czy 3 komentarze pod rozdziałem to
strasznie mało. To trochę przykre bo nie wiem co zrobić żeby to zmienić. Także
proszę Was- pokażcie mi że to ma jakikolwiek sens i niech pod tym
rozdziałem będzie chociaż 5 komentarzy. Nie chodzi mi o to żeby mieć Bóg wie ile odsłon i obserwatorów, ale choćby garstkę osób które tu stale zaglądają i śledzą losy bohaterów w kolejnych rozdziałach. Czy jest tu te kilka osób ? Raz jeszcze proszę, niech tu będzie chociaż 5 komentarzy. xx
,,Oczami Cassandry'' -Wiesz jak my się tu martwiliśmy ?!- zapytałam trochę oburzona jednak szczęśliwa, że Jade wreszcie się do nas odezwała. -Przepraszam. Musiałam załatwić parę spraw. Chyba rozumiesz.. Tak czy inaczej, za pół godziny będziemy w Londynie, także mogłabyś poprosić Harrego żeby przyjechał po nas na lotnisko ?- zapytała. -Czekaj.. Jacy my ?- delikatnie zmarszczyłam brwi. -Cassie, wszystko wyjaśnię jak już będziemy. Proszę porozmawiaj z Harrym albo Niallem, ok ? -Dobra, ale... -Dzięki, do zobaczenia, papa- rzuciła szybko przerywając mi i się rozłączyła. Postanowiłam poprosić Niall'a, bo na Harrego byłam wściekła. Czemu ? Otóż Hazza znowu od rana do nocy siedzi u Hendersonów razem z Jane i jakąś inną, nową dziewczyną, ale nie mam pojęcia jak się nazywa ani kim jest, bo nawet jej nie widziałam, ale wiem o jej istnieniu stąd, że mój chłopak zachwyca się jaka to ona wspaniała... -Niall, jesteś bardzo zajęty ?- zapytałam zanim jeszcze go zobaczyłam. -Nawet nie wiesz jak bardzo- odparł Horan, a ja weszłam do salonu w którym się znajdował. -Serio ? Opychanie się chipsami przed telewizorem ?- ręce mi do niego opadały. -Tak się składa że teraz nie mam nic ciekawszego do roboty- popatrzył na mnie wyciągając paczkę chrupek w moją stronę. -Nie dzięki- odmówiłam poczęstunku i kontynuowałam.- Wyjedziesz za chwilę na lotnisko po Jade i kogoś jeszcze ? -Kogoś jeszcze ?- zareagował niemal tak samo jak ja. -Tak i nawet nie pytaj kogo bo sama nie wiem.- odrzekłam i nie czekając na odpowiedz udałam się do siebie na górę. Dziś miał odbyć się pokaz mody, na który wybierałyśmy się razem z CJ. Musiałam w końcu zaplanować w czym pójdę, choć sama się sobie dziwię że zostawiłam to tak na ostatnią chwilę. Po długich przemyśleniach zdecydowałam się na czarną sukienkę bez ramiączek w której planowałam iść na szkolny bal zanim jeszcze wywalili mnie ze szkoły. Do tego dobrałam jaskrawe dodatki, a mianowicie żółte szpilki i kopertówkę. -Jesteśmy !!- krzyknął z dołu Niall. Przez chwilę zastanawiałam się o co chodzi, ale zaraz do mnie dotarło, że Horan wrócił właśnie z lotniska. Ocknęłam się momentalnie i wyleciałam z pokoju jak oparzona. -Jade !- krzyknęłam radośnie, podbiegłam do dziewczyny i ją uściskałam. Stałyśmy chwilę w uścisku, ale po chwili oderwałam się od dziewczyny przypominając sobie o osobie z którą przyleciała. Dostrzegłam chłopaka. Był dosyć wysoki, ciemne oczy, ciemne włosy i pociągający uśmiech. -Cześć, my się chyba jeszcze nie znamy, prawda ?- zapytałam wyciągając rękę w jego stronę. -Jestem Eddie- uścisnął moją dłoń i wciągną delikatnie usta. -A ja Cassie.. -Tak, wiem. Jade trochę mi o Was opowiadała.- uśmiechnął się i spojrzał zalotnie na Jade. Wtedy coś mnie tknęło. -To znaczy że jesteście parą ?- zapytam patrząc najpierw na chłopaka, a potem na Jade. Przez chwilę żadne z nich nie odpowiedziało tylko stali a na ich twarzach pojawił się mimowolny uśmieszek którego nie mogli ukryć. -No jesteśmy. -odparła Jade. -Macie ochotę na coś do jedzenia ?- zapytał Nialler, który jak do tej pory nic nie mówił. -Nie, tak właściwie to będziemy szli już do domu.- ożywiła się niespodziewanie dziewczyna.- Przyjdziecie potem ?- spytała kiedy Eddie już postawił nogę za progiem. -Ja potem idę na pokaz razem z CJ, także jeszcze nie wiem.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. -A ja chętnie wpadnę.- oznajmił Niall. -No a gdzie jest Macy ?- zapytała jeszcze zanim wyszła Jade. Ja z Niallem spojrzeliśmy po sobie i Horan dodał: -Chyba pracuje nad jakimś nowym obrazem. -Aha, w porządku. Cas, pozdrów ode mnie CJ !- rzuciła jeszcze Jade i już jej nie było. ,,Oczami Jade'' -Nie pukaj, w końcu ja tu jeszcze mieszkam- uśmiechnęłam się szeroko do Eddiego i popychając drzwi weszłam z walizką do środka. -Jade, Eddie ! A zadzwonić co się z Wami dzieje to nie łaska ??- mówił Arian podczas gdy mnie obściskiwał i robił niedźwiadka z Eddiem. -Telefony działają w obie strony- odparłam z uśmiechem zdejmując plecak z ramienia. Przywitaliśmy się jeszcze z Fabianem, Harrym, a nawet Jannette. W pewnej chwili kompletnie mnie zamurowało. Na dole siedziała też Cara tuż obok Zayn'a. Dopiero po chwili zorientowałam się że gapię się na nich nieprzytomnie. -Cześć Jade.- odparła przyjaźnie modelka, a Zayn nie odezwał się słowem. -Yhym.- nie mogłam powiedzieć nic więcej. Coś jakby stanęło mi w gardle. Upuściłam walizkę obok nogi Eddiego i pognałam do siebie na górę. -Jade !- krzyknął za mną Eddie. ,,Oczami Eddiego'' -Możesz powtórzyć ?!- zapytał zdezorientowany Arian. -Stary, wiesz że cię kocham, ale ty i moja siostra razem ?! Proszę Cię !- starszy brat Jade, a mój kumpel od dziecka, najwyraźniej nie był zachwycony naszym związkiem. -A to że były chłopak Twojej młodszej siostry teraz jest chłopakiem Twojej przybranej starszej siostry Ci nie przeszkadza ?!- byłem jednocześnie zły ale też zawiedziony. Arian przez chwilę nie wiedział co ma odpowiedzieć. -Proszę Cię, skończcie to. -Chyba sobie żartujesz.- uniosłem brwi i na mojej twarzy pojawił się zirytowany uśmiech. Jak w ogóle można prosić o coś takiego ?- Nawet nie ma takiej opcji.- odparłem i wyminąłem go idąc prosto do pokoju Jade za jego plecami. -Wszytko w porządku ?- zapytałem cicho zamykając drzwi. -Tak, chyba tak. Słyszałam Twoją rozmowę z Arianem.- odparła i posłała mi beznamiętne spojrzenie.- Jak w ogóle mógł Cię prosić o coś takiego ?- oburzona pokiwałam głową. -No cóż, stało się. Na szczęście nie może decydować za nas.- odparłem i przytuliłem ją.
,,Oczami CJ'' -No Cassie, gdzie ty jesteś ?- westchnęłam do telefonu powoli idąc w stronę domu mody w którym miał odbyć się pokaz. -Spokojnie, zaraz będę.- odpowiedziała i rozłączyła się. Przez 15 minut musiałam czekać na nią na zewnątrz. -Nareszcie ! Gdzieś ty była ?!- tymi słowami ją przywitałam.
-Przepraszam, zapomniałam zaproszenia i musiałam się wrócić. Ładnie wyglądasz.- zmieniła temat i przejechała mnie wzrokiem z góry do dołu i z powrotem. Miałam na sobie żółte buty z dziwną platformą, żakiet który wyglądał trochę jak kurtka i kolczyki w tych samych kolorach, granatową sukienkę i kolczyki z piórami (miałam ogólnie cztery dziurki w uszach) oraz czarny naszyjnik i torebkę. -Ty też. Wchodzimy ? -Tak, tak, już.
Bez problemu dostałyśmy się do środka i zajęłyśmy sobie miejsca w mniej więcej środkowym rzędzie. -No dobra, mów o co chodzi.- odparłam po chwili wpatrywania się w przyjaciółkę. -Hmm ?- spojrzała na mnie zdziwiona. -Przecież widzę że coś jest nie tak. Przede mną nie musisz udawać.- chciałam podnieść ją na duchu. Cas popatrzyła na mnie wdzięcznie i odpuściła. -Chodzi o Harrego. Denerwuje mnie to że cały czas siedzi u chłopaków razem z tą Jannette i jeszcze jaką nową dziewczyną. -Nową dziewczyną ??- zaciekawiłam się. -Yhym. Wiesz że Zayn i Jade już nie są razem ?! -Nie, skąd wiesz ?- zapytałam i obie się ożywiłyśmy. -Bo dzisiaj wróciła ze swoim nowym chłopakiem... Eddie; chyba tak miał na imię.... a właśnie, pozdrawiała cię.- odparła Cassie. -Eddie... a czy przypadkiem ten chłopak, którego zgarnęła wtedy policja za włamanie się na serwery czy coś tam tej wytwórni chłopaków ??- tak jakoś mnie oświeciło. -To on ?! Faktycznie... Dobra, przestańmy ich obgadywać !- ocknęła się Cassie i wróciłyśmy do tematu jej zmartwienia. -No więc według mnie Harry faktycznie mógłby spędzać trochę mniej czasu tam i w zamian poświęcać go tobie, ale tak czy inaczej powinnaś mu zaufać. Ostatecznie to przecież nie przestępstwo. A po za tym zawsze możesz chodzić tam z nim, prawda ?- uśmiechnęłam się przyjaźnie. Zauważyłam że Cas najwyraźniej nie to chciała usłyszeć, więc dodałam: To może z nim o tym porozmawiaj. -Już rozmawiałam, wczoraj. Powiedział że przesadzam i powinnam wyluzować oraz okazać więcej zaufania, tak jak on mnie. -Może ma rację. Zastanów się.- odrzekłam i w tym samym czasie pokaz się rozpoczął. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ I jest 99 rozdział !! Tak jak obiecywałam- jest więcej o pozostałych bohaterach i jestem mega podekscytowana bo zaplanowałam sobie następujące wydarzenia w opowiadaniu, o których niebawem się dowiecie ;D 1. Kto według Ciebie ma rację,- Harry czy Cassie ?? 2. Sądzisz że na prośbę Ariana związek jego siostry i przyjaciela faktycznie się rozpadnie ?? 3. Jak Zayn i Jade będą się teraz wobec siebie zachowywać ?? 4. Przeczytałeś notkę na górze lub pod spodem ??
BŁAGAM, PRZECZYTAJ
Mimo
że opowiadanie zabrnęło już tak daleko, w
porównaniu z innymi blogami, 2 czy 3 komentarze pod rozdziałem to
strasznie mało. To trochę przykre bo nie wiem co zrobić żeby to zmienić. Także
proszę Was- pokażcie mi że to ma jakikolwiek sens i niech pod tym
rozdziałem będzie chociaż 5 komentarzy. Nie chodzi mi o to żeby mieć Bóg
wie ile odsłon i obserwatorów, ale choćby garstkę osób które tu stale
zaglądają i śledzą losy bohaterów w kolejnych rozdziałach. Czy jest tu
te kilka osób ? Raz jeszcze proszę, niech tu będzie chociaż 5 komentarzy. xx Pozdrawiam i postaram się jak najszybciej napisać kolejny rozdzialik :)
,,Oczami Jade'' -Nie potrafisz czy nie chcesz mu wybaczyć ?- zapytałam ostrożnie. Eddie stał chwilę zamyślony i wpatrywał się we mnie skupionym spojrzeniem. -Nie chcę. I dobrze.- odpowiedział. Nastała cisza, która według mnie ciągnęła się bardzo długo. Niespodziewanie zerwałam się z miejsca i bardzo mocno przytuliłam Eddiego. -Co ty robisz ?- spytał zaskoczony chłopak. Nie odpowiedziałam, ale w zamian za to delikatnie musnęłam jego usta. Potem zaczęłam całować go coraz odważniej, a on na początku niepewnie, odwzajemniał pocałunki. Nie patrząc na nic, ściągnęłam z Eddiego koszulkę, a on zsunął ze mnie sweterek, a następnie ramiączka topu który zaraz opadł na podłogę. Nie odrywaliśmy się od siebie, a ja czułam że Eddie to ktoś kogo kocham i kto kocha mnie. Zaczęłam powoli zjeżdżać ręką po jego klatce piersiowej do dołu, a on w tym samym czasie dotykał mojego ciała w różnych miejscach i w każdym z nich przeszedł mnie delikatny dreszczyk za śladem jego lodowatych dłoni. -Jade...- Eddie niechętnie, ale świadomie odsunął się.- Chcesz tego ?- wyszeptał czule. Nie miałam zamiaru odpowiadać ... słownie. Rozchyliłam usta i sięgnęłam ręką do jego spodni i przyciągnęłam go ku sobie. W jednym momencie oboje zaczęliśmy się znowu całować, tyle tylko że tym razem bez wstępnego cmokania. Nasze usta od razu zlały się w jedno. Miałam zamknięte oczy i ufając Eddiemu, pozwoliłam mu poprowadzić nas obojga. Cofnęliśmy się kilka kroków i wylądowaliśmy na łóżku. Upadłam na niego i chwyciłam jego dłonie, które zaraz same się splotły, a potem .... wiecie :) -Idę wziąć prysznic- powiedziałam i zalotnie się do niego uśmiechnęłam. Pozbierałam swoje ciuchy z ziemi, zakryłam się nimi i na palcach pognałam do łazienki. Kiedy wróciłam ujrzałam że Ed siedzi, a obok siebie ma psa. -Jak się bawi ??- zapytałam zachwycona, szybko podeszłam do zwierzaka i rozczochrałam jego sierść. -Large (czyt. Lerdż)- odparł i go pogłaskał. -Umie aportować ??- spojrzałam na właściciela Large'a. -No jasne. Jest wyszkolony.- odparł jednak nie spojrzał na mnie. -Fajnie.- uśmiechnęłam się szeroko, ukazując swoje zęby. -Large, przynieś torbę Jade- wydał polecenie Ed, a pies faktycznie je wykonał. Bawiliśmy się z nim na przeróżne sposoby około godziny, albo i lepiej. -Jest bardzo mądry.- odparłam. Byłam już odrobinę senna. -Mogę cię o coś spytać ...?- zapytałam niepewnie i uśmiechnęłam się szeroko. -Dawaj- odparł odwzajemniając uśmiech. -Czy to znaczy.... że my ... no wiesz.. -Chodzimy ?- powiedział to zupełnie bez skrępowania. -Yhym. -A chciałabyś ?- powiedział już z mniejszą pewnością patrząc mi prosto w oczy. Zastanawiałam się przez moment i mimo że nie do końca pewna, jednak odpowiedziałam: -Hmmm.... no ... tak. -na mojej twarzy pojawił się przyjazny uśmiech. -To dobrze.- odparł i jego oczy jakby zalśniły. Zanim jeszcze zdążyłam mrugnąć, Eddie przysunął się do mnie i czule pocałował. -Masz może coś do picia ??- zapytałam grzecznie. -Woda, sok ??- zapytał wstając z entuzjazmem. -Woda, dzięki- posłałam mu ciepłe spojrzenie, a chłopak wyszedł. -W mojej głowie zaczęło roić się od myśli związanych z ojcem Eddiego, choć sama nie wiem czemu. -Proszę bardzo- Ed postawił przede mną szklankę wody. -O, dzięki.- wzięłam łyka i odstawiłam szklankę na szafkę. -Jakie masz teraz plany ?- zapytał Eddie po chwili. -A właśnie. Miałam zamiar jutro wrócić do Londynu... -przerwałam chcą zobaczyć jaka będzie jego reakcja. -W porządku, ja też miałem taki zamiar, ale nie wiedziałem kiedy. Teraz oboje możemy wrócić jutro, ok ?- zapytał i spojrzał na mnie pytająco. -Ok. Mamy samolot o 9:52. -Super. Dzisiaj jeszcze przenocujmy u mnie, a rano wstaniemy i poproszę Steven'a żeby odwiózł nas na lotnisko. -Myślisz że to nie będzie problem ?- lekko się odsunęłam. -Nie, na Steven'a można liczyć chyba zawsze.- odparł i ramieniem znów przysunął mnie do siebie. *Dzień później; godzina 9:04* -Ile stąd się jedzie na lotnisko ?- zapytałam kiedy Eddie skończył telefoniczną rozmowę ze Steven'em. -Jakieś 20 minut.- odparł. 20 minut później Steven stał autem pod domem Eddiego. -A... Twój tato... wie że jedziesz...?-spytałam niepewnie widząc że ma już zamiar wyjść, a na 100% nie rozmawiał z nim od wczoraj. -Nie.- odpowiedział krótko, po czym trzasnął za nami drzwiami frontowymi i ruszył w stronę samochodu, a ja za nim. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ No to witam z powrotem !! :D Przepraszam że taki krótki, ale na pocieszenie mówię, że w kolejnym rozdziale będzie już więcej o pozostałych bohaterkach :) Czekam na komentarze i linki do Waszych blogów !! :) CZYTASZ=KOMENTUJESZ :3 Dobrej nocki ;*
A więc hejka :D Dawno nie pisałam do Was bezpośrednio, a nie tylko pod rozdziałem... ale do rzeczy. Jak wszyscy wiemy są wakacje i dużo osób gdzieś tam wyjeżdża. Ja też. Jutro raniutko wyjeżdżam do rodziny do Wrocławia. Myślałam że wyrobię się na dzisiaj z rozdziałem, jednak nie udało się mimo moich starań :( Przepraszam, ale wiem że jesteście tak wspaniali, że na pewno zrozumiecie :3 Dobra, lecę się pakować bo jeszcze nic nie mam !! ... a się opamiętałam :P No to do zobaczenia za tydzień, buziaczki xx
,,Oczami Jade'' -Mogę prowadzić ??- zapytałam dochodząc do auta. -Haha ha ha niee- odrzekł właściciel samochodu, czyli oczywiście Steven. -No dlaczego ? -Czekaj,
niech no się zastanowię.... nie masz prawa jazdy !!- odparł i
uśmiechnął się przyjaźnie. Podczas gdy my dyskutowaliśmy o tym kto
będzie prowadził, Eddie usadowił się na tylnym siedzeniu. -No
dobra, ale siedzę z przodu.- powiedziałam i truchtem okrążyłam
samochód. Kiedy odwróciłam się by zobaczyć co robi pasażer z tyłu,
dostrzegłam że zamyślony Eddie patrzy na coś za oknem, jednak po chwili
parsknęłam śmiechem: -Będziesz palił dwa na raz ?? Chłopak automatycznie spojrzał na mnie i jakby ożył. -A nie wolno ??- i zrobił zabawny wyraz twarzy, przekrzywiając głowę. -No to dokąd teraz jedziemy ?- przerwał nam Steven i spojrzał na nas pytająco, wkładając kluczyki do stacyjki. -Może jedźmy do mnie.- zaproponował Eddie. Zgodziliśmy się i wyruszyliśmy. -Nawet nie wiedziałam że masz tu dom i w ogóle że jeszcze tu przyjeżdżasz.- odparłam, zwracając się do Eddiego. -Nadal
wielu rzeczy o mnie nie wiesz- westchnął i wciągnął usta odwracając
wzrok. Mimo że po tych słowa poczułam się trochę dziwnie, zaraz o tym
zapomnieliśmy, włączyliśmy muzykę niemalże na fula i ze świetnymi
humorami z każda chwilą byliśmy bliżej Vernon. -Wejdziesz, nie ?- zwrócił się Ed do Stevena. -No na chwilę mogę- odrzekł i skręcił na podwórze pod domem;jak się domyśliłam; Eddiego. -O
wooooow, ty na prawdę tutaj mieszkasz ??- powiedziałam będąc pod
wrażeniem tak pięknej posesji przed którą się znajdowaliśmy. Rozciągała
się po lewej stronie podjazdu gdzie zaparkował Steven. -Nie, na niby- odparł z ironią i zamknął drzwi auta. -Myślałam że...- zaczęłam i przeniosłam wzrok na budynek, jednak Eddie wszedł mi w słowo. -Nie
no spoko, tu taka chata, a ja jestem przecież jakimś bezwartościowym
ćpunem i palaczem, który ma tendencje do styczności z glinami... -Nie, to nie tak.... no wiesz ze nie o to mi chodziło...- zaczęłam się tłumaczyć. -Dobra,
spokojnie. Zapraszam.- odrzekł i ruszył przodem do drzwi. Ja i Steven
podążyliśmy za nim, tyle że chłopak w między czasie jeszcze zamknął
samochód. Eddie otworzył drzwi i robiąc kilka kroków w przód,
niespodziewanie zastygł w miejscu. -Już
jesteś.....?- zapytał tonem pełnym goryczy i żalu. Po chwili doszliśmy
do niego i zauważyłam że ma zmarszczone brwi, a dopiero potem spojrzałam
na pomieszczenie.
-Dzień....dobry
-powiedziałam dostrzegając w pomieszczeniu półnagiego mężczyznę, który
zapiął rozporek i odwrócił głowę w naszą stronę gdy pojawiliśmy się w
pokoju. Posłałam Eddiemu pytające spojrzenie. Steven stał z tyłu i tylko mruknął coś pod nosem, zapewne to samo co ja. -Długo
się nie widzieliśmy- powiedział oniemiały facet, wziął koszulę z fotela
i ubrał ją na siebie podczas gdy na jego twarzy zaczął pojawiać się
uśmiech. -Idźcie
do pokoju, zaraz przyjdę. Steven... -westchnął, a ten posłusznie i bez
słowa przeszedł mniej więcej przez środek pomieszczenia i nawet nie wiem
kiedy znaleźliśmy się pod drzwiami. ,,Oczami Eddiego'' -Odpuść sobie- parsknąłem i pokiwałem przecząco głową odwracając wzrok. -Zauważyłem że przyprowadziłeś przyjaciół. Nie przedstawisz mi ich ??-kontynuował. -Miało cię tu nie być.-odparłem oschle. -Też się cieszę że cię widzę- uśmiechnął się na chwilę. -W co ty grasz ?- zapytałem zirytowany. -W nic, ale może trochę grzeczniej ?- lekko rozłożył ręce na boki. -Wal
się- odszczeknąłem się i chciałem przedostać się do swojego pokoju. Po
drodze dotarło do mnie że podczas końcówki ''rozmowy'' słychać było w
tle spływający strumień wody spod prysznica.W jednym momencie stałem się
kompletnie obojętny wobec niego... źle mu życzyłem i pozbawiłem go
niewielkiej reszty nadziei jaka mi została, bo zaufanie i jakiekolwiek
pozytywne uczucia straciłem już dawno. Dlatego kiedy przechodząc obok
niego ten starał się mnie zatrzymać ramieniem, dynamicznie odepchnąłem
je i patrząc cały czas przed siebie wyminąłem go. ,,Oczami Jade'' ;w tym samym czasie [podczas rozmowy] -To jego pokój ?- spytałam wchodząc pierwsza. -Yhym.- sapnął Steven i zamknął drzwi. -Co to było ?- zapytałam czując się dużo pewniej w zamkniętym pomieszczeniu. -Hmm ?- mruknął Steven. Odkąd weszliśmy do domu był jakiś niemrawy. -To przed chwilą. -Niech Eddie sam ci powie, błagam, nie chcę brać w tym udziału, ani w ogóle się w to wtrącać. Zmieńmy temat. -W
porządku...- westchnęłam i rozejrzałam się po pokoju. -Kto to ?-
zadałam pytanie biorąc do ręki zdjęcie stojące na półce. Steven podszedł
do mnie i spojrzał na fotografię. -Matthew
i Andree. Ten ciemnoskóry z krótkimi włosami i kolczykiem w nosie to
Andree, a ten drugi to Matt.- Powiedział przyglądając się zdjęciu. -Widujecie się ? -Nie.- odrzekł krótko przełykając ślinę. -Czemu ? -Zginęli w wypadku. -......Dawno ? -Rok
temu.- miał ton jakby mówił o tym co jadł wczoraj na śniadanie, lecz po
minie, oczach i ogólnie postawie można było stwierdzić że bardzo
dotknęła go ich śmierć. W momencie kiedy odkładałam zdjęcie, do
pomieszczenia wparował Eddie zatrzaskując za sobą drzwi. -Ja już będę leciał- powiedział Steven. -To do jutra ?- spytał Ed. -Może- wciągnął usta Steven i dodał- Na razie- i już go nie było. -Kto to był ..? -zapytałam po pewnym czasie. -Mój
ojciec- burknął Eddie, a ja stanęłam jak wryta. Owszem, mogłam się tego
spodziewać, ale zwyczajnie nie zastanawiałam się nad tym, więc każda
odpowiedź by mnie zdziwiła. Tyle że to było dziwne; znaliśmy się tyle
lat, a ani razu nie widziałam jego rodziców. -Pokłóciliście się ? -Powiedzmy. Od śmierci matki zachowuje się jak kompletny dupek, nienawidzę go od lat. -Twoja mama.....? Nie sądzisz że warto się pogodzić ? -Ten
człowiek dla mnie nie istnieje.- zdeterminowany spojrzał mi prosto w
oczy. I co ja mam mu powiedzieć ? Że wszystko się ułoży ? Chyba
wolałabym umrzeć. -To nienawiść z wzajemnością ?- odparłam po chwili w zamyśleniu. -Nie wiem. Chyba nie aż tak wielka... ale to i tak nie ma znaczenia. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Siema
siema !! Tak wiem- należy mi się porządny ładnie mówiąc opieprz za to,
że tak długo nic nie było. Cały czas ślęczałam nad tym rozdziałem i nic
:( No ale w końcu jest, choć krótki, to zawsze :) W dodatku przyjechała
do mnie kuzynka i będzie jeszcze do piątku, więc muszę to przeżyć :x Tak czy inaczej, mam niezły pomysł na ciąg dalszy, ale nie wiem kiedy uda mi się go napisać :[
1. Co myślisz na pierwszy rzut oka o ojcu Eddiego ?? 2. Czy w przyszłości on i Eddie pogodzą się ?? Dobranocka, papa Czekam na komyyyyy <3 :* Buziaki, pozdrawiam ^.^