piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 96

-I tak zaraz cię dogonię !!- krzyczał Steven. Kiedy zbiegliśmy na tyle w dół by móc zobaczyć co jest u podnóża, naszym oczom ukazała się plaża, która rozciągała się na prawo i na lewo. 
 -Mam cię !! -krzyknął chłopak wykorzystując fakt że zapatrzyłam się na piękny widok pod nami.-Ustaw się, zrobię ci zdjęcie- powiedział i cofnął się o kilka kroków.
-Jestem niefotogeniczna- odparłam i ruszyłam w jego stronę by zabrać mu urządzenie.
-No weź, nie chodzi o to czy zdjęcie będzie ładne, tylko żeby kiedyś przypominało  ci o przeszłości.- mówił i nadal się cofał.
-No dobra- zatrzymałam się i on też.
-Wyraź to co teraz czujesz- podpowiedział mi, a mnie przyszedł do głowy spontaniczny pomysł. Podbiegłam do samego brzegu stromego zbocza i rozłożyłam ręce. Czułam wolność i to chciałam pokazać.
-Czekaj chwilę !- powiedziałam i poprawiłam sobie ramię od plecaka, które w trakcie biegu spadło mi.- Już- ponownie ustawiłam się w tej samej pozycji, a Steven zrobił mi zdjęcie.
-Gotowe. Fajnie wyszłaś, chcesz zobaczyć ??- zapytał robiąc kilka kroków w moją stronę.
-Tak, jasne.- podbiegłam do niego truchtem i spojrzałam w wyświetlacz. -Faktycznie nie jest najgorsze- uśmiechnęłam się tak samo jak on. 
-Patrzcie co znalazłem !!- krzyknął podbiegający do nas Eddie.
-Hahaha jesteś debilem, wiesz ??- zaczęłam się z niego śmiać. Przyszedł z różową głową królika w ręku. 
-Wiem, dzięki- odparł i na chwilę odłożył głowę na ziemię. 
-To chyba jeszcze po tej imprezie- parsknął Steven. 
-Tak ?! A masz w samochodzie jeszcze głowę konia ?? -spytał entuzjastycznie.
-Kurde nie mam, ta szatynka z rudą ją wzięły.. wiesz, te koleżanki Cary- powiedział niechętnie i obaj posmutnieli. 
-Imprezowaliście z Carą ?? Tą Carą ??- zapytałam podchodząc do nich.
-Dokładnie tak !!- oznajmił triumfalnie Eddie, a nowo poznany kolega dodał:
-I z jej koleżankami, też modelkami !!
Kiedy Steven wypowiadał to zdanie, Eddie ściągał koszulkę mamrocząc coś i jednocześnie przytakując kumplowi.
-Ja pierdzielę, ale gorąco- odparł kiedy już uporał się z T-shirtem.
-Jak cholera, też sobie ściągnę- oznajmił Steven i już po chwili stał ubrany tylko od pasa w dół. 
-Teraz twoja kolej- zwrócił się do mnie Eddie i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Idąc kawałek wzdłuż -że tak to ujmę- klifu, dotarliśmy do wydeptanej ścieżki która prowadziła na dół. Była dość stroma, ale postanowiliśmy zaryzykować. 
-Panie przodem- powiedzieli chłopcy równocześnie, robiąc zabawne gesty.
-Bohaterzy- parsknęłam śmiechem i ruszyłam jako pierwsza. -Przestań !!- krzyknęłam na Stevena który szedł za mną kiedy ten albo podstawiał mi nogę, albo szczypał lub łaskotał. 
-Zbiegnę stąd, więc wy idźcie- powiedział robiąc tylko jakieś dwa lub trzy kroki po ścieżce i zaraz po tym zakładając tą króliczą głowę.
-No chcę to zobaczyć !!- zaczął sobie z niego kpić Steven a ja śmiechem go poparłam.
-Dawaj, upamiętnijmy tę chwilę !- dorzuciłam. Eddie podniósł rękę i zaczął się drzeć i to w tym czasie zrobiłam fotkę.

My ruszyliśmy dalej, a Edward którego oślepiało słońce, zaczął zbiegać z góry.
-Ło kur....!!!!!- zaczął się drzeć, ale zanim zdążyliśmy się obrócić czy chociaż zapanować nad sytuacją, siedzieliśmy wszyscy na ziemi i zjeżdżaliśmy na pupie w dół.
-Sory- przeprosił sprawca którym był nikt inny jak Eddie- Poślizgnąłem się i szliście za bardzo na środku- wybuchnął śmiechem.
-Ty jesteś jakiś nienormalny- powiedziałam załamującym się od śmiechu głosem, wstałam i zaczęłam się otrzepywać.
-HAHAHAHAHA- ryknęli nagle obaj, a kiedy się odwróciłam twarzą do nich zobaczyłam że nie mogą przestać się śmiać.
-No co ??
W odpowiedzi usłyszałam tylko jeszcze głośniejsze 'HAHAHAHAHAHA', więc powtórzyłam pytanie.
-Masz czarną plamę z tyłu- wydusił Steven. 
-Chyba wjechałaś na kupę- powiedział Eddie który przed chwilą starał się opanować, ale po wypowiedzeniu tego znowu napadł go śmiech. 
-Nosz cholera jasna, to wszystko przez was- marudziłam i próbowałam tak się obrócić żeby zobaczyć plamę na moich białych szortach; niestety bez rezultatu. Nie miałam wyboru- musiałam zdjąć spodenki; dobrze że pod spodem miałam majtki, które mogły również posłużyć jako bikini. W prawdzie była też druga opcja, ale nie miałam zamiaru chodzić z kupą na tyłku. 
Eddie doprowadzając się do porządku podobnie jak Steven, wstał z piasku i ruszyliśmy na spacer wzdłuż brzegu.
-Uśmiech !!- krzyknęłam i podbiegłam tyłem kilka kroków żeby być przed nimi i zrobiłam im zdjęcie. Eddie był może z 7 albo 8 cm wyższy od Steven'a, ale w tej króliczej głowie, wydawał się jeszcze wyższy, jednak był bardziej wysportowany niż jego stary, a mój nowy kumpel. 
-Chłopie, weź sobie te spodnie podciągnij- upomniał go Ed, na co ten odrzekł.
-Co ty masz do moich spodni ?! A po za tym się nie odzywaj lepsze mieć nisko niż różowe !!
-Prawdziwy facet może chodzić nawet cały na różowo !!- odgryzł się.
-Nie no, prawdziwy facet to zgoda, ale dlaczego ty ?!- zapytał i to sprowokowało Eddiego do tego by ochlapać Stevena. Wszedł do wody do jakiejś 1/3 łydek i raz ręką, a raz nogą zaczął go chlapać. Nie trzeba było długo czekać, żeby Stevenowi zapragnęło się rewanżu.
Podobnie jak Eddie wskoczył do wody i początkowe pluskanie, przerodziło się w niemalże nurkowanie. Chłopaki byli cali mokrzy, a ja weszłam do wody jednak nie tak głęboko jak oni. ''Bawili'' się tak jeszcze 15 minut, a potem wyszli na brzeg i wszyscy usiedliśmy na piasku ogrzanym przed słońce. 

-Macie może coś do jedzenia ?- zapytałam chłopaków. 

-Zjedzmy Eddiego, z tą króliczą głową wygląda bardzo apetycznie- odrzekł Steven i wyprostował jedno ucho.
-Steven, ty kanibalu !!- parsknął Eddie i zaczął się śmiać nie wiadomo z czego.- Ewentualnie możemy zjeść Jade.
-Nie najedlibyśmy się nią- odparł ze skrzywioną miną Steven.
-Skończcie gadać o jedzeniu ludzi.- upomniała nas Jade.
-Może i byśmy się nie najedli, ale przynajmniej mielibyśmy spokój.- założył ręce na krzyż Eddie. 
-Ja tu jestem !!- wzięłam od Ed'a gazetę, zwinęłam ją w rulon i zaczęłam ich nią bić.
-Nasz obiad się wkurzył -zaczęli sobie kpić. 
-To może pójdźmy na kompromis i zjedzmy Steven'a !!- zaproponowałam- Na pewno ma dużo białka.
-Steven jest też  bogaty w witaminy- dodał Eddie jednocześnie ściągając tą różową głowę. 
-Ale ty pewnie masz więcej soli mineralnych !
-No to ustalone. Jemy Jade !!- wykrzyknęli jednocześnie i rzucili się biegiem w moją stronę. Zaczęłam uciekać w przeciwną stronę, czyli wprost na morze rozciągające się po naszej lewej stronie. Chłopaki bez większego wysiłku mnie dogonili, a Steven wziął mnie na ręce. Steven w końcu zlitował się nade mną, lecz zamiast puścić mnie wolno na brzeg. Wziął mnie na barana i tak niósł aż do brzegu, niekiedy natrafiając na nierówności w podłożu przez co się przewracaliśmy. 
-Wracajmy już- sapnęłam kładąc się na piach.
-Zmęczona ?- spytał Stev siadając obok.
-Trochę- spojrzałam na niego przyjaźnie.
-Eddie chodź tu !!!- krzyknął do niego Steven, ponieważ Ed postanowił zrelaksować się pływając na głębszych wodach.  Chwilę po tym Eddie dołączył do nas i wszyscy ruszyliśmy do samochodu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Szczerze mówiąc, to myślałam że ten rozdział będzie lepszy, no ale nic :x :c

1. Co w tym rozdziale podobało Ci się najbardziej ??

Pozdrawiam i z góry dziękuję za komentarze :*

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 95

Przeczytajcie notki pod rozdziałem, PROSZĘ :> 

,,Oczami Jade''
-Daleko jeszcze ?- zapytałam wzdychając, co wywołało uśmiech na twarzy Eddiego.
-Tak- odparł i jeszcze bardziej się wyszczerzył.
-Eddie !- zawołałam entuzjastycznie, ale z lekkim oburzeniem.
-No co, pytałaś to odpowiedziałem !- odrzekł, a ja w tym czasie pacnęłam go ręką w tylną część głowy, a on odskoczył krok i zaczął śmiać się w głos. Przeszliśmy może ze 30 metrów, po czym chłopak powiedział:
-To tutaj.
-No wiesz co, strasznie daleko.- powiedziałam z zabawnym wyrazem twarzy i postawą jakbym nie miała już do niego siły. Zaraz jednak ożyłam i oboje energicznie weszliśmy do środka.  Wewnątrz mieścił się bar- grała tam głośna muzyka, a przy stolikach siedzieli ludzie mniej więcej w naszym wieku. Na pierwszy rzut  oka wydawali się sympatyczni; każdy rozmawiał z każdym, słychać było śmiechy i gwar rozmów. Szczerze mówiąc to myślałam że Eddie zaciągnie mnie w jakieś spokojne miejsce, na przykład do takiej typowej restauracji czy kawiarni, takiej gdzie ściany będą białe, duże okna i wszystko takie jasne i w ogóle. A ten zabrał mnie do hałaśliwego baru z czerwonymi ścianami na których wisiały plakaty, tabliczki rejestracyjne od samochodów  oraz wycinki z gazet. Okna były tylko na jednej ścianie, ponieważ bar znajdował się między dwoma innymi budynkami, a na ścianie po lewej stronie od wejścia znajdowała się niezbyt obszerna, drewniana scena, po której prawej stronie ustawiono trzy stoliki, natomiast na jej pozostałej części ustawiony był mikrofon.
Nawet nie zorientowałam się kiedy przemknęliśmy przez środek baru do wysokiej lady naprzeciwko wejścia.
-Na co masz ochotę ?- rzucił odwracając wzrok od menu na ścianie i zaczął patrzeć na mnie.
-Może...... no nie wiem, ty wybierz- uśmiechnęłam się.
-Ok... Cześć- przywitał się z gościem który wyszedł zza z pomieszczenia za ladą.
-O witam, witam.- uśmiechnął się przyjaźnie- Co dla was ?- zapytał kasjer w młodym wieku.
-Dwa hamburgery- odparł równie przyjacielsko Eddie.
-Się robi- odrzekł zabawnie młody pracownik i pognał z zamówieniem gdzieś na zaplecze.
-Wiesz co, myślałam że zabierzesz mnie do jakiejś restauracji czy coś...- powiedziałam trochę obojętnym tonem ignorując dziwne powitanie pracownika.
-Nie wiedziałem, ale...- zaczął, jednak mu przerwałam:
-Ale tu jest lepiej. Nie chciałam iść do restauracji, ale np. Zayn pewnie zabrałby mnie tam, a ja pewnie bym nic nie mówiła.
Eddie przez chwilę nic nie mówił.
-A co tam u Zayn'a ??- zapytał niepewnie.
-Zerwaliśmy.
Między nami nastała cisza, ale wokół wciąż słychać było rozmowy.
-Oto wasze hamburgery. - powiedział kasjer kładąc je na ladę.
-Dzięki- odrzekł Eddie i zapłacił za nas oboje. Jedliśmy nadal nic nie mówiąc, ale musiałam o to zapytać.
-Ty wiedziałeś prawda ?
-O Carze i Zaynie ?
-Yhym-  mruknęłam patrząc na jego, mimo że on swój wzrok utkwił w burgerze.
-O Carze wiedziałem praktycznie od zawsze, ale dopiero jakiś rok albo dwa lata temu odkryłem że się nie znacie, a co do sprawy z Zayn'em... co do Cloe... poznałaś Cloe, prawda ?? Oczywiście że poznałaś; co do niej i Zayn'a i wszystkiego co tego dotyczy, to wiedziałem z miesiąc przed tym zanim dałem ci ten kluczyk.- odpowiedział w między czasie przenosząc swoje spojrzenie w różne miejsca, ale ostatecznie zatrzymując je na mnie.
-Dzięki że w ogóle mi o tym powiedziałeś.
-A nie wolałabyś dalej niczego nie wiedzieć i żyć tak jak przedtem ??
-Jeszcze zanim się dowiedziałam ,między nami  nie układało się już tak dobrze.- odpowiedziałam. Eddie skończył już jeść, a ja miałam jeszcze jakieś 2 gryzy. Szybko go dogoniłam, a potem zapytałam:
-No to co teraz ?- spytałam ze smutnym spojrzeniem unikając go wzrokiem.  Eddie przez chwilę nie odpowiadał, tylko wpatrywał się we mnie z delikatnym uśmiechem który dostrzegłam katem oka.
-Naprawdę nie pamiętasz tego miejsca ??- jego uśmiech rozszerzył się. Spojrzałam na niego pytająco i uważnie rozejrzałam się po lokalu.
-Jestem tu pierwszy raz więc to raczej niemożliwe..- odpowiedział trochę zaczepnie.
-Jak już to jesteś tu po raz setny albo i lepiej.- przerwał na chwilę, a gdy dostrzegł że nadal sobie niczego nie przypomniałam kontynuował- Tu pierwszy raz się spotkaliśmy- powiedział cały czas patrząc na mnie.
-Nie, na pewno nie, pamiętałabym to miejsce. -zmarszczyłam brwi.
-Mówisz... A Wieżę pamiętasz ??
-Wieżę... no tak ten cały wasz zespół- uśmiechnęłam się na nagły przypływ wspomnień.
-No. To tu właśnie przychodziliśmy z Fabianem, Arianem i innymi z zespołu i słuchaliśmy jak na tej scenie występowali amatorzy, a my przychodziliśmy ich posłuchać. Zawsze chodziliśmy tu sami, ale pewnego dnia przyszłaś razem z braćmi i wtedy się poznaliśmy... przyznam szczerze że na początku trochę się ciebie przestraszyłem. -zaśmiał się.
-Ściemniasz...
-Nie, on mówi prawdę- odezwał się jak do tej pory ignorowany przeze mnie barman; ten sam u którego składaliśmy zamówienie. Popatrzyłam na niego pytająco, a wtedy przyłączył się Eddie:
-Jade, to jest Steven, był z nami w zespole.
-Nie.... Serio ??- po chwili zaczęłam sobie coś tam przypominać.
-Tak !!- wykrzyknęli obaj równocześnie.
-Faktycznie !!- w końcu wszystko sobie przypomniałam.
-Wreszcie !!- westchnęli w pełnej harmonii.
-Dziwne, zazwyczaj pamiętam większość rzeczy..- skrzywiłam się i tak jakby trochę zawiodłam sama na sobie.
-To było wieki temu, mogłaś zapomnieć- powiedział Steven w tym samym czasie wycierając szklankę szmatką.
***
-Zatrzymaj się !- krzyknęłam wciąż się śmiejąc. 
-Tutaj ?!- odkrzyknął mi zaskoczony Steven. 
-Byle gdzie ! Eddie, weź mi podaj plecak- zwróciłam się do chłopaka pode mną. Żebyście sobie nie pomyśleli Bóg wie czego; Steven siedział za kierownicą swojego Forda, obok niego siedział Eddie, a ja stałam nad nimi z głową i ramionami wystającymi przez szyberdach. 
-Trzymaj.
-Dzięki- powiedziałam i stanęłam na oparcie siedzeń, dzięki czemu mogłam usiąść na dachu, a następnie wyjść przez niego.  Dosłownie chwilę po tym kiedy Steven zatrzymał samochód, zeskoczyłam na pobocze i krzyknęłam:
-Uśmiech !!- po czym zrobiłam im zdjęcie z zaskoczenia, iż nie zdążyli zareagować. -Hahahaha- ale macie miny !!
Podczas gdy ja zwijałam się ze śmiechu a Steven chciał zabrać mi aparat, Eddie poszedł po coś do auta. Postanowiłam nie dać za wygraną, bo to było fajne pamiątkowe zdjęcie, więc zaczęłam zbiegać do podnóża wzgórza na którym się znajdowaliśmy. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam fajny pomysł na kolejny rozdział i nawet zaczęłam go pisać w tym, ale chciałam żeby wszystkie wydarzenia które dopiero mają nastąpić były w jednym, a gdybym napisała wszystko w tym wyszedłby strasznie długi. :) ++ Przepraszam że w tym rozdziale nie ma ani zdjęć ani gifów, ale nie mogłam się doszukać takich co pasowałyby do treści- chciałam nawet dalej ich szukać, ale dałam sobie spokój, bo wy dłużej musiałybyście czekać na rozdział, a nie wiadomo czy bym znalazła- ale obiecuję że w następnym będą ;D

1. Co myślisz o postaci Stevena ?? Czy zostanie ona w opowiadaniu na długo, czy może Jade wyjedzie, a Steven wróci do codziennego życia ??
2. Z kim według Ciebie los połączy Jade ?? A może na razie odpuści sobie chłopaków ??

Już tyle czasu nie pisałam o Cassie, Macy i CJ czy nawet Emmie no i oczywiście chłopakach, że nie wiem czy można to już nazwać opowiadaniem o One Direction !! :D Ale bez obaw- wytrzymajcie jeszcze trochę, bo zdradzę Wam (mimo iż pewnie sami się tego domyślacie), że niebawem Jade wróci do Londynu i wtedy będę więcej pisać o reszcie :D

Pozdrawiam i dziękuję za każdy komentarz :*


niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 94

,,Oczami Fabiana''
Policjanci otworzyli drzwi. Stałem nie mało zdziwiony i jednym uchem słuchałem tego co do mnie mówią:
-Ile ta dziewczyna ma lat- odezwał się jeden z nich patrząc w moją stronę.
-17- odpowiedziałem z wytrzeszczonymi oczami.
-Wiesz że uprawianie seksu z osobą poniżej 16 roku życia jest niedozwolone ?- zapytał ten sam, a drugi poparł go spojrzeniem.
-Ale my wcale nie.... no tego nie robiliśmy... no i ona ma 17 lat -odparłem odrobinę skrępowany w tej całej sytuacji. Jako że był to już ostatni pokój,a policjanci niczego nie znaleźli, oni i ja kulturalnie pożegnaliśmy się, po czym odprowadziłem och do wyjścia. Zamknąłem drzwi i sprintem pobiegłem na górę.
-Skąd wiedziałaś że to policja ?!- krzyknąłem, zatrzaskując drzwi.
-Nie wiedziałam- odrzekła i uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-No to gdzie to teraz jest ?.... Wciągnęłaś to ?!- krzyknąłem obrażonym ale jednak zabawnym tonem.
-Noom- wyszczerzyła się jeszcze szerzej.
Tego dnia nie wydarzyło się już nic szczególnego.

,,Oczami Jade''
Obudziłam się dosyć wcześnie- dochodziła 8 rano. Trochę się ociągając, wzięłam z półki top i szorty, a do nich założyłam trampki nabyte podczas pobytu w Londynie. Włosy spięłam w niechlujny koczek. Kredką podkreśliłam oczy, a następnie nałożyłam tusz do rzęs i musnęłam usta błyszczykiem. 
Zastanawiałam się co teraz mam robić, gdyż o 4 nad ranem przyszedł do mnie Fabian i oznajmił że jedzie  już na lotnisko bo o 5.30 ma samolot. Siadłam przy oknie i otuliłam się kocem, a potem rękami. Różne myśli przelatywały mi przez głowę. W pewnym momencie nie wytrzymałam. Wstałam tak gwałtownie, że zakręciło mi się w głowie, jednak mimo to wzięłam wszystkie swoje rzeczy i wrzuciłam je do torby. Zarzuciłam na plecy plecak i wybiegłam z pokoju. Docierając na dół, nie wiem czemu, ale obróciłam się przez ramię i dostrzegłam jakby zarys sylwetek dwóch osób- kobiety i mężczyzny. Wiedziałam że to tylko przywidzenie, moja wyobraźnia, lecz mimo to zbliżyłam się do tamtego miejsca. Stojąc na przeciwko okna, odkryłam że za schodami było jeszcze jedno pomieszczenie. Rozchyliłam usta i wpatrywałam się w tamten pokój w swojej pamięci odnawiając ten dom sprzed lat. To tam kiedyś znajdowała się kuchnia i to tam kiedyś wybuchł pożar w którym zginął mój tata. Po moim policzku spłynęła łza, a za nią kolejne. Przed oczami miałam tylko rozmazany obraz, który nie rozróżniał kształtów. Co tchu wybiegłam z domu; nawet nie wiem czy zamknęłam drzwi. Strasznie bolała mnie głowa, ale jeszcze przez chwilę biegłam dalej przez coraz węższe i coraz bardziej odludne miejsca. Kiedy dookoła nie było już kompletnie nikogo usiadłam na ławce, która była równie samotna jak ja. Czekałam na to aż mój oddech wróci do normy i ciśnienie które czułam dosłownie w całym ciele opadnie. Tkwiłam w tym beznadziejnym stanie niezbyt długo, ponieważ niedługo po tym wstałam, wzięłam torbę, otarłam łzy,  które znowu zaczęły napływać mi do oczy i podciągając nosem, wolnym krokiem szłam ku uliczkom które budziły się do życia.  Idąc bezmyślnie przed siebie, nawet nie wiem kiedy tak bardzo zbliżyłam się do centrum Vernon, które o tej porze jak co dzień przepełnione było ludźmi którzy spieszyli się do pracy, samochodów z rodzicami wiozącymi dzieci do szkół, a potem jechali załatwiać swoje prywatne sprawy. Pojawiały się również grupki nastolatków, z pośród których nie wszyscy zamierzali udać się na lekcje. To wszystko było już rutyną. Plan dnia ,,wstać, przeżyć, iść spać, powtórzyć'' nie był u mnie w naturze. Po prostu mi nie leżał. Po chwili zorientowałam się że stoję na chodniku wciąż płacząc i patrzę na innych przechodniów, tyle że oni nie patrzyli na mnie, ani jedna osoba na mnie nawet nie zerknęła. Podeszłam do jednej z nielicznych budek telefonicznych w tej okolicy i bezmyślnie wykręciłam numer.
-Słucham ?- odezwał się niezbyt głośny, ale też niecichy głos Eddiego.
-Przyjedź po mnie- szepnęłam nadal cicho łkając.
-Gdzie jesteś ?-odparł niespodziewanie. Teraz to ja nie odpowiadałam.-Nie martw się- odrzekł- I nie płacz, pamiętaj że najgorsze co możesz zrobić to poddać się.
-Jeszcze się chyba nie poddałam, chociaż nie jestem do końca pewna...- podciągnęłam nosem.
-Obiecaj że cokolwiek się stanie poradzisz sobie.
-Nie mogę...
-Obiecaj. Ja wiem że dasz radę.
-To nie ma sensu. Po co obiecywać jeśli wiesz że nie możesz tego dotrzymać ? To tak jak robić nadzieję od początku wiedząc że nic z tego nie będzie.- powiedziałam nieobecnym głosem.
-Ale ty musisz dać radę i dlatego mi to obiecaj. Teraz.- miał taki ciepły głos... Jeszcze przez moment zastanawiałam się co odpowiedzieć.
-Postaram się. Obiecuję.- odrzekłam. Ten telefon podniósł mnie na duszy. I chociaż dalej nie miałam pojęcia co robić, gdzie iść, ani co teraz będzie, za wszelką cenę postanowiłam dotrzymać obietnicy. Dlaczego ? Bo on ma rację- najgorsze co teraz mogę zrobić, to poddać się. Wyszłam z budki odrobinę pewniejszym krokiem i wzdychając usiadłam przy stojącym na dworze stoliku jednej z restauracji. Promienie słońca coraz bardziej się rozpowszechniały, a ja siedziałam tam i obmyślałam swój dalszy plan życia. Mijały kolejne minuty i nastała godzina 9, czyli około 15 minut po rozmowie z Eddiem.
-Chciałaś żebym przyjechał to jestem, ale muszę cię trochę rozczarować; nie miałem czym przyjechać, więc przyszedłem. -powiedział chłopak stając obok mnie. Gapiłam się na niego szczęśliwa i powiedziałam:
-Nie liczyłam że w ogóle się pojawisz.
-Czyli mam odejść ?- zapytał z uśmiechem i uniesionymi brwiami.
-Siadaj wariacie. -parsknęliśmy śmiechem i po chwili Eddie siedział na krześle obok. -Jakim cudem się tu znalazłeś ?
-Jestem w Vernon od wczoraj- uśmiechnął się. Nie chciałam być nachalna wypytując po co przyleciał czy coś podobnego. Cieszyłam się z tego że był teraz obok mnie i chyba po prostu nie chciałam wiedzieć.
-Chodźmy stąd- wstał, a zaraz po nim ja. Eddie objął mnie ramieniem, a ja zapytałam:
-Dokąd idziemy ?
-Przed siebie- odparł i posłał mi soje inteligentne spojrzenie.
Szliśmy wolnym krokiem, potocznie mówiąc spacerkiem przez około godzinę. 
-Czy ty w ogóle coś dzisiaj jadłaś ?- spytał jeszcze bardziej zwalniając kroku i delikatnie się ode mnie odsuwając. 
-Ymm.... nie- powiedziałam i spojrzałam na niego przyjaźnie. 
-No to najwyższa pora- przejechał mi po plecach kilka razy swoją ręką z dołu do góry i na odwrót.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1. Czy według ciebie Jade i Eddie zbliżą się do siebie, a jeśli tak to jak bardzo ??
2. Myślisz, że przez narkotyki Jade będzie miała problemy, czy może nie będzie już miała z nimi styczności ??

 Kolorowych snów :*

 

 

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 93

,,Oczami Jade''
Po przygotowaniu naleśników sama zjadłam zaledwie jednego i to na siłę, a Fabianowi zostawiłam resztę na talerzu na blacie w kuchni. Przy przygotowywaniu obiadu, przynajmniej na chwilę oderwałam się od myśli związanymi z Zaynem i tym co się wokół mnie dzieje, ale teraz one wszystkie znowu wróciły i mnie przytłaczają. Sama nie wiem jak teraz wszystko dalej się potoczy, ale obawiam się że nie dam rady przez to przebrnąć, ale czy w ogóle mam jakikolwiek wybór ?? Mówią że zawsze jest wyjście... nie no jakieś tam na pewno jest, ale być może nieodpowiednie dla mnie. Zamyślona poszłam na górę i sama nie wiem kiedy dotarłam do pokoju w którym chwilowo pomieszkiwałam. Klapnęłam na łóżko i wyjęłam telefon by podjąć kolejną próbę skontaktowania się z Cassie. W momencie gdy odblokowałam ekran w telefonie, ten wypadł mi z dłoni pod łóżko. Starałam się wymacać go ręką, ponieważ nie chciało mi się schylać by go podnieść. Moja ręka przez chwilę błądziła po gładkiej powierzchni. Kiedy jednak natchnęła się na coś, od razu chwyciłam rzecz i podniosłam. Moja zdobycz nie okazała się jednak telefonem. Były to te narkotyki od Taylora. No i znowu ten dylemat. Chciałam to wyrzucić przez okno i jednocześnie spróbować... jak to się mówi- miałam mieszane uczucia. Im dłużej się zastanawiałam, tym bardziej moje myśli skłaniały się ku temu że i tak nie mam za wiele do stracenia, a więc czemu nie ? W taki sposób podjęłam ostateczną decyzję.

,,Oczami Cassandry''
,, Pamiętam jak i on spytał czego się najbardziej boję. 
-Fortepianu - szepnęłam mu nachylając się do jego ucha. Był jak każdy. Jak wszyscy inni, którzy są za mało doświadczeni, by móc dostrzec rany innych i je zrozumieć. Jak inni, których odpowiedź bez wyjaśnienia nie zadowoli. Ale czy naprawdę musimy wszystko wiedzieć ?? Znać odpowiedź na każde pytanie ?? 
-Fortepianu ..? Czemu ?- zapytał. A nie mówiłam ? On też taki jest ... 
-Cicho krwawią. Tak jak ja.
-Oni....?
-Każdy dźwięk, to wołanie innej duszy w nim zamkniętej. To ich krzyk... wołanie o pomoc. Oni nie są jak wszyscy. Każdy klawisz to inna historia. Każdy cierpiał inaczej.- wszystko co wypływało z moich ust, było cichym, kuszącym ,ale jednak czułym szeptem.
-Nadal nie rozumiem... 
-Przyjdzie pora kiedy zrozumiesz... Może my będziemy następni.
    Nim zdążył o cokolwiek zapytać, jej już nie było. Wyskoczyła. Ale wiedziała że ją kochał. Kochali się nawzajem. Nie rozumieli się kiedy rozmawiali- ich rozmową była cisza; to wtedy dogadywali się najlepiej. Ona odeszła, ale blizna w sercu pozostała. Wiedział że nie da rady. Nie bez niej. Poddał się. Nawet nie próbował walczyć i tak jak ona- bez pożegnania, bo wiedział że to dopiero początek. 
Jego ból przerodził się w piękną muzykę- zaznał spokoju. Zrozumiał. Wtedy zrozumiał wszystko. 
***
-Dziękuję !! Właśnie o takim marzyłem od dwóch lat !! Kocham was, jesteście najlepsi na świecie !! Właśnie taki fortepian sobie wymarzyłem !!- tryskał entuzjazmem Philip, ciesząc się z otrzymanego prezentu na swoje 12 urodziny.''  -Przeczytałam na głos ostatnią zapisaną stronę, reszcie zgromadzonej w pokoju. 
-I ona to sama wymyśliła ?!- zapytał przerywając ciszę Niall. 
-Nie wiem- odpowiedziałam zgodnie z prawdą i wymieniliśmy się z większością porozumiewawczymi spojrzeniami. 
-Dobrze że chociaż Zayn do niej pojechał- westchnęła Macy.
-No nie wiem...- westchnął Harry spoglądając na telewizor. Wszyscy spojrzeliśmy na ekran, który wyświetlał nagranie Malika na żywo, tyle że on wcale nie był- tak jak mówił- u Jade, ale na ulicach Londynu. 
-Co do cholery ?- zmarszczyła brwi siedząca jak do tej pory cicho, CJ. Nikt nic nie powiedział, ale założę się że w myślach każdy powiedział to samo.
-Fabian napisał że jutro wraca- odezwał się Arian który właśnie przyszedł z poprzedniego pokoju. 
-Ooo no to dobrze, chociaż wiemy że wszystko jest w porządku. 
-Yhym..

,,Oczami Jade''
-Dobra, jeszcze jedna kreska i koniec !- zaśmiałam się do Fabiana i o mało nie spadłabym z łóżka. 
-Patrz !- krzyknął i wyraźnie widać było, iż mimo że wciągnął tyle samo co ja, był w dużo lepszym stanie. Ociągając się, powoli obejrzałam się na wskazany punkt. 
-Coooo ?- nie dostrzegłam niczego niezwykłego więc z powrotem obróciłam się w stronę brata, a ten właśnie kończył wciągać pasek. 
-O ty chamie- wydukałam i walnęłam go w głowę ręką. 
-Jest jeszcze na jeden góra dwa- odparł i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. -Idź otwórz... -odrzekł, ale kiedy spojrzał na mnie, od razu zrozumiał że będzie musiał pójść on sam, ponieważ ja leżałam na łóżku w poprzek półprzytomna. 
-Kurwa ...- usłyszałam jego głos już w korytarzu i przez otwarte drzwi zobaczyłam że skręcił nie w tą stronę i zarył w ścianę i to dosyć mocno... nagle moje powieki zaczęły stawać się coraz cięższe...

,,Oczami Fabiana''
Trochę wkurzony tym, że ktoś zakłóca spokój, który jak dotąd panował w domu, ze zmarszczonymi brwiami dotarłem do drzwi. 
-Tak ?!- warknąłem zanim jeszcze do końca otworzyłem. -O co chodzi ?!- poprawiłem się gdy zobaczyłem że przed drzwiami stoi dwóch policjantów, ponieważ miałem już dość problemów z policją i nawet jeszcze z wszystkich nie wybrnąłem. 
-Jesteśmy z policji.- odparł, a ja miałem ochotę powiedzieć coś w stylu ,,nie no co ty nie powiesz ?'', jednak powstrzymałem się i pozwoliłem mu kontynuować. 
-Musimy rozejrzeć się po domu- dodał drugi. 
-Czy to konieczne ...?- spytałem niechętnie. 
-Owszem. 
-A mają panowie nakaz ??- złożyłem ręce na krzyż i chwytałem się każdej deski ratunku, iż słabo by było gdyby znaleźli te narkotyki na stole.... już się zastanawiam ile bym sobie posiedział w pudle. Ja pierdole... nie mogę pozwolić żeby tam weszli !
-Czy ty słuchasz co się do ciebie mówi ??- odparł jeden z funkcjonariuszy. 
-Hmm ?- wyrwałem się z zamyślenia. Policjant pokazał mi nakaz. 
-A nie możecie przyjść kiedy indziej ?? Bo teraz..... teraz mam gościa...- odrzekłem niezbyt przekonującym tonem, ale mimo to starałem się nie wypaść z roli. 
-Wpuścisz nas po dobroci ?- westchnął jeden z nich i wymijając mnie dostał się do środka. Za nim podążył ten drugi i rozdzielając się zaczęli buszować po ''naszym'' domu. 
-W ogóle to czego szukacie ?- zapytałem chcąc zyskać trochę na czasie, by móc wymyślić coś co sprawi że zostawią nas w spokoju. Żaden z nich nie odezwał się i w skupieniu kontynuowali poszukiwania. Przeszukiwali następne pokoje, a ja byłem kompletnie bezradny, chociaż to było do mnie kompletnie nie podobne. No i w końcu skończyli przeszukiwać kolejny pokój. W kolejności w jakiej szli powinni teraz wejść do pokoju w którym leżała Jade- tak też zrobili. Bezradnie stojąc z tyłu, patrzyłem na to jak otwierają drzwi. Wziąłem głęboki oddech po czym wypuściłem go i pomyślałem że zaraz będę już w drodze do paki... W jednej chwili zaparło mi dech i zaświeciły mi się oczy....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1. Czy policjanci znajdą to przez co Fabian może mieć ogromne problemy ??
2. Jeśli w 1 pytaniu odpowiedziałeś ,,tak'' to jakie według ciebie będą tego konsekwencje ??
3. Co myślisz o tym fragmencie który napisałam jako część książki ?? -No wiecie tym na szaro :) 

Czekam na komy, odpowiedzi na pytania, linki do waszych blogów, głosy w ankiecie,pytania, a jeśli podoba się opowiadanie, to zachęcam do dołączenia do witryny :)

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 92

,,Oczami Jade''
Staliśmy wszyscy w zupełnej ciszy i bez najmniejszego ruchu. Jedyną oznaką życia w tym pomieszczeniu była Cloe, która co raz to przenosiła spojrzenie na kogoś innego. Po chwili bez słowa popatrzyłam na niego urażona i pognałam na górę, za sobą słysząc tylko głos Cary, a potem Zayn'a:
-Zostaw ją, albo przynajmniej daj jej trochę czasu- powiedziała dziewczyna.
-Zamknij się!- wrzasną na nią, olewając kompletnie swoją córkę. Pomyślałam wtedy że to niemożliwe że mogłam zakochać się w kimś takim i w dodatku prawdopodobnie podzielić los Cary. Nawet się nie zastanawiając, gwałtownym ruchem zawróciłam i ponownie zbiegłam na dół. Stanęłam na wprost Zayn'a i nie wahając się ani chwili, zamachnęłam się i uderzyłam go w policzek za tą jego odzywkę. Chwilę po tym, jednak już z mniejszą pewnością, znowu wzięłam zamach i uderzyłam do w drugi policzek. Wtedy w pełni świadoma za co uderzyłam go dwa razy, odsunęłam się i wreszcie się odezwałam:
-Jak mogłeś ukrywać przede mną coś takiego ?!- byłam na niego wściekła, co wydaje mi się niezbyt dziwne w zaistniałej sytuacji.
-Co..? Chodzi ci o .... o co ci chodzi ?-znowu się wycofał.
-O co mi chodzi ?! Może chodzi mi o to że masz dziecko. Masz córeczkę, którą zostawiłeś Carze i po prostu od nich odszedłeś. A teraz ?? Nawet na nią nie spojrzałeś i jeszcze drzesz się na jej matkę. Nie wstyd ci za to wszystko ?? Oczywiście plus jeszcze to że mi się nią nie pochwaliłeś !!
-......Nie za bardzo wiem co mam powiedzieć -odparł w końcu.
-Nie wiesz co masz powiedzieć ?! Jesteś po prostu żałosny !- prychnęłam. Zayn nie odpowiedział. -Po co w ogóle tu przyjechałeś ??- zapytałam, bo Cara była zbyt roztrzęsiona żeby cokolwiek powiedzieć. 
-Wiesz co ?? Masz rację!- odparł zupełnie niespodziewanie, ignorując moje poprzednie pytanie. Teraz to ja nie wiedziałam co mam powiedzieć, ale starałam się udawać że zwyczajnie czekam na to żeby kontynuował.
-Żałuję że odszedłem wtedy od Cary, mimo że miałem dopiero 14 lat. Ale wiesz co ?? Skoro tak, to teraz postaram się to wszystko naprawić.- Na początku niemal krzyczał, a potem mówił coraz spokojniej i coraz cieplejszym głosem.
-Żałujesz że się poznaliśmy ?? Tylko szczerze- wycedziłam.
-Wiesz co, ja też mam dosyć ! Jeszcze zanim tu przyleciałaś, o czym oczywiście mi nie powiedziałaś, nawet wtedy się nie dogadywaliśmy, a ty każdą wolną chwilę spędzałaś albo z Eddiem albo Taylorem.
-Nie każdą- rzuciłam niezbyt oschle, już kompletnie tracąc wcześniejszą pewność siebie.
-Skro mówisz że żałujesz tego że się poznaliśmy, to faktycznie lepiej będzie dla wszystkich gdy zakończymy tą znajomość i naprawę błędy z przeszłości, na tyle na ile pozwoli mi życie.
-Co ty mówisz ..?- powiedziałam mrużąc powieki. Byłam na niego wściekła, ale mimo to chyba nadal go kochałam... to tak jak po kłótni z przyjaciółką, rodzeństwem czy rodzicami; kłócisz się z nimi i powiecie sobie trochę nieprzyjemnych słów, ale mimo to i tak wam na sobie zależy i to nie spowoduje że przestaniecie się kochać.
-Stwierdzam fakty- odparł bez żadnych emocji.
-Fakty ?? A czy ja kiedykolwiek powiedziałam że żałuję tego że się poznaliśmy ??- zapytałam z wyrzutem znając odpowiedź na zadane pytanie.
-Wystarczy że sugerowałaś, bo gdybym wtedy nie odszedł od Cary, nie spotkalibyśmy się wtedy i nie bylibyśmy tu teraz w takim składzie.
-Ale mi nie o to chodziło !
-Dość !!- krzyknęła nagle Cara i gdy na nią spojrzeliśmy zdziwieni, zobaczyliśmy że stoi z zamkniętymi oczami.- Ta kłótnia do niczego nie prowadzi...- zaczęła i chciała kontynuować, ale ja i Zayn weszliśmy jej w słowo-
-Ale to ....- tym razem to ona nam przerwała:
-Mówię że do niczego nie prowadzi ! Rozumiecie ?? Czy nawet tego nie pojmą wasze mózgi ? Było to co miało być i będzie to co ma być. Co wam da że się obrzucicie teraz błotem ?? Zastanówcie się.- odparła i posłała nam swoje inteligentne spojrzenie.
-A więc masz mi coś jeszcze do powiedzenia ?? Czy możemy już skończyć tą bezsensowną rozmowę ??- zapytałam mając zwyczajnie dosyć tego wszystkiego.
-To koniec. Koniec z nami.- powiedział i nagle ścisnęło mu się gardło. Mnie zaparło dech a do Cary najwyraźniej  jeszcze to nie dotarło.
-.......Koniec... ?- zapytałam cieniutkim głosikiem który był zupełnie do mnie nie podobny.

-A nie tego się spodziewałaś ?- zapytał przymrużając oczy. Właściwie to było to do przewidzenia; mówił głos w mojej głowie. Nie odpowiadając nic, ze łzami w oczach, postanowiłam to zakończyć z godnością, zamiast poderwać się i pobiec ile sił w nogach na górę. 
-W sumie to sama nie wiem czego się spodziewałam- odparłam patrząc na jego koszulkę. Po tych słowach staliśmy w ciszy i nawet Cloe nie wydała z siebie żadnego dźwięku.
-Muszę coś załatwić i w ogóle- powiedziałam i wzięłam bardzo głęboki oddech, po czym kiwnęłam głową i ruszyłam na górę. Będąc już u progu swojego pokoju, przekręciłam gałkę i weszłam do środka. Zanim jeszcze zdążyłam do końca zamknąć drzwi, zatrzymałam rękę w pół ruchu, bo usłyszałam z dołu głos Zayn'a: 
-A ty co teraz masz w planach? -zapytał Carę. 
-Lecę do Londynu. - odparła niechętnie. 
-Nie możesz zostać ??- spytał, a ja nieświadomie zmarszczyłam brwi.  
-Nie sądzę.... żeby to był dobry pomysł. -odparła i coś we mnie ucieszyło się z jej słów. Zaraz. Czy mówiąc o tym że naprawi błędy z przeszłości.... miał na myśli Carę ?? Nagle moje serce zaczęło bić jak oszalałe. 
-To chociaż może pójdę z tobą na lotnisko ??- zadał kolejne pytanie mając nadzieję że dziewczyna się zgodzi. 
-Jak chcesz- westchnęła dziewczyna a ja byłam o krok od wparowania tam i nagłego wybuchu złości. Na dole nie wydarzyło się już nic co można by było podsłuchać. Cała trójka wyszła. Zastanawiałam się po co Zayn tak naprawdę tu przyleciał. Tylko po to żeby mi powiedzieć że ze mną zrywa ?? Choć mimo wszystko ta myśl jeszcze w pełni do mnie nie dotarła. Usiadłam załamana swoim życiem na łóżku, a właściwie bezwładnie na nie opadłam. Wtedy ręką natchnęłam się na mój plecak, który wzięłam ze sobą. Uznałam że nie ma sensu tak leżeć, więc postanowiłam dać jakiś znak życia Cassie. Boże, jak ja dawno jej nie widziałam, ani z nią nie rozmawiałam czy cokolwiek, nie mówiąc już o Macy czy CJ.... Tak bardzo mi ich brakuje. Chciałabym wrócić do starego życia i zapomnieć o wakacjach na których wszyscy się poznali....chociaż pewnie dziewczyny zapewne nie chciały by ich zapomnieć. Tak w ogóle to ciekawe co tam u nich... Popadłam w stan głębokiego zamyślenia, w którym tkwiłam jeszcze przez jakiś czas. Potem zaczęłam szukać w moim plecaku telefonu, jednak coś innego przykuło moją uwagę. 
-Skąd to się tutaj wzięło .....??- mimo dosyć wczesnej pory moje serce po raz kolejny dzisiaj zaczęło szybciej bić. W kieszonce z boku znalazłam saszetkę ,tę którą jakiś czas temu dał mi Taylor. Ale to niemożliwe, jakim cudem przeniosłabym ją przez lotnisko i weszła do samolotu ?? To nie dzieje się naprawdę... nie wierzę. Zaraz jednak, moje myśli powędrowały w zupełnie inną stronę. Może warto tego spróbować ? Gorzej i tak już pewnie nie może być, więc tak czy inaczej nie mam nic do stracenia. 
Zręcznie otworzyłam woreczek i wpatrując się w białą substancję, już miałam wysypać ją  na stolik, ale  niespodziewanie nasunęła mi  się myśl o Fabianie. Pospiesznie zamknęłam prowizoryczne opakowanie i nie patrząc gdzie je wkładam i podążając tylko za dotykiem wydawało mi się że wsunęłam je z powrotem do kieszonki w plecaku. Nijako i bez wyrazu podeszłam do nadal uchylonych drzwi i zamykając je za sobą ruszyłam w głąb niedługiego korytarza. Zapukałam do jedynego wolnego pokoju, w którym ulokował się tymczasowo mój brat i nie czekając na odpowiedź weszłam. Chłopak spojrzał na mnie pytająco ale słodko i zapytał o co chodzi. 
-W zasadzie to o nic, chciałam zobaczyć czy jesteś.- odparłam wzruszając ramionami. -Co robisz ??- zapytałam widząc że trzyma telefon w ręku.
-Piszę z Jane- odparł i znów spojrzał na wyświetlacz. Domyśliłam się że chodzi o tę szatynkę którą kilkakrotnie widziałam w naszym domu. -Wiesz co ? Zrozumiałem że mi na niej naprawdę zależy i w związku z tym...- zaczął a ja przerywając mu dodałam:
-Tylko błagam, nie mów mi że chcesz się jej oświadczyć- parsknęłam, a on tak jak i ja uśmiechnął się i wyjaśnił szybko:
-Nie, skąd. Takie coś w moim wieku byłoby czystym szaleństwem i szczeniackim wybrykiem. Jak na razie chcę się sprawdzić czy w ogóle można w tej sprawie mówić o miłości.- odparł ciepło, a ja poczułam przypływ zimna. Potarłam się po ramieniu żeby się odrobinę rozgrzać i na myśl o Zaynie którą wywołał sama nie wiem jak Fabian, znowu wróciły moje dołujące myśli. Z trochę sztucznym uśmiechem dodałam:
-I co masz zamiar teraz zrobić ??
-Wrócę do Londynu, powiem jej co myślę, a potem się zobaczy. Postaram się być odpowiedzialny i te sprawy.- westchnął. 
-A pro po, kiedy masz zamiar wrócić ??
-Myślałem że wrócimy razem- spojrzał na mnie, ciągle siedząc. 
-Nie, chyba nie. Potrzebuję trochę czasu dla siebie i żeby sobie to wszystko poukładać, a po za tym chciałabym tutaj, w Vernon znaleźć coś co będzie mi znajome z dawnych lat, więc wiesz...
-Ale nadal nie dzwoniłaś do Zayn'a ?- zapytał zupełnie niczego nieświadomy. Pewnie jeszcze spał kiedy ten tu przyszedł. 
-Nie- uśmiechnęłam się w 100% sztucznie co pewnie zauważył tylko nie chciał nic mówić.- Ale to bez znaczenia, Zayn i ja już nie jesteśmy razem- postanowiłam wyznać mu prawdę, no bo po co miałabym to ukrywać. Wcześniej czy później i tak by się dowiedział, a ja zwyczajnie nie widziałam powodu dla którego miałabym mu nie powiedzieć. Przez chwilę nic nie mówił, ale po chwili w zamyśleniu rzucił tylko
-Przykro mi, naprawdę. -podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. 
-Ta, mnie też- odparłam i łza spłynęła mi po policzku. Odwzajemniłam uścisk i ulżyło mi, naprawdę mi ulżyło że chociaż jemu mogłam to powiedzieć i się w pewnym stopniu wyżalić się. 
-Jak to ,,tobie też'' ? To nie ty z nim zerwałaś ??.... no i jak, skoro mówiłaś że do niego nie dzwoniłaś ?- odsunął się lekko do tyłu, psując chwilę która według mnie mogłaby trwać przynajmniej przez godzinę. Niechętnie opowiedziałam mu całą tą poranną historię. 
-No co za ..... co za egoista- pohamował się, czym wywołał u mnie delikatny uśmiech. -Ale ostrzegaliśmy go, to teraz będzie miał- coś w nim nagle ożyło. 
-Spokojnie, nie rozpędzaj się. Sam przed chwilą mówiłeś że spróbujesz być odpowiedzialny. Zrób to dla siebie i dla Jannette, tym bardziej że ja nie potrzebuję satysfakcji że moi bracia dali nauczkę mojemu byłemu- parsknęłam i jedna setna humoru mi wróciła. W tym momencie Fabian dostał sms'a którego cicho i szybko odczytał, po czym oznajmił:
-Arian się o nas bardzo martwi, Jane napisała też że dziewczyny i chłopaki z naprzeciwka również strasznie się o nas boją. 
-A skąd wie ?- wzruszyłam ramionami i zaraz po tym pytaniu przypomniało mi się o wiele ważniejsze, na które wcześniej nie uzyskałam wystarczająco jasnej odpowiedzi- No to kiedy wracasz do UK ??
-Sam nie wiem, ale rozważam jutro. Na pewno nie chcesz lecieć ze mną ?- zapytał po raz drugi żeby się upewnić.
-Na pewno- uśmiechnęłam się przyjaźnie.- Co chcesz na obiad ?? -dorzuciłam
-Schaboszczaka ??- obydwoje parsknęliśmy śmiechem i mówiąc jeszcze:
-Zrobię naleśniki- i robiąc kolejny uśmiech wyszłam. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam Was moi drodzy :) Mam małe problemy z lapkiem (znowu ) i dlatego rozdział z takim  opóźnieniem. 
Chciałam Was też poprosić o odrobinę więcej komentarzy, no bo wiecie, jest też dużo większa motywacja jak się ich sporo widzi, no :) :3 

1. Czy Zayn będzie z Carą czy z Jade ?? A może na jakiś czas odpuści sobie związki ??
2. Co sądzisz o związku Jannette i Fabian'a ??
3. Czy Jade spróbuje narkotyków od Taylora ?? A jeśli tak to czy będzie miała przez to problemy ??

Jak zawsze, czekam na komentarze, linki do waszych blogów, odpowiedzi na pytania, głosy w ankiecie poniżej, aby było Was jak najwięcej w gadżecie dołącz do witryny :*
Pozdrawiam ^.^

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 91

,,Oczami Jade''
-Jade, uspokój się. O co cho..-zaczął Fabian, ale byłam tak przepełniona złością i żalem, że nawet nie pozwoliłam mu dokończyć.
-O Zayn'a chodzi !! Nadal nie rozumiem jak on mógł mi to zrobić ! Co za podły, nie warty uczuć dupek !!- krzyczałam.
-Ale co się...- mój brat podjął kolejną próbę, ale tym razem w słowo weszła mu Cara, która kładąc swoją dłoń na jego, powiedziała do niego:
-Daj jej spokój i nie pytaj teraz o nic.
-Jak on mógł mi o czymś takim nic nie powiedzieć ?? Od 6 lat ma dziecko i przez dwa z nich to przede mną ukrywał... po prostu nie wierzę !! To już chyba definitywny koniec !- mówiłam  sama do siebie, bardzo zgorzkniała. -Dobrze że chociaż teraz się o tym dowiedziałam od Cloe.- po wypowiedzeniu tego zdania głęboko odetchnęłam i odrobinę ochłonęłam.
-Fabian, zostawisz nas ??- powiedziała do niego 21-letnia modelka.
-Jasne- powiedział bez wyrazu i wyszedł.
-Mniej więcej wiem co teraz czujesz- pierwsza odezwała się Cara i spuściła głowę.
-Zostawił cię samą z sześcioletnią córką ??!- byłam oburzona nawet tym.
-Nie, skądże. Zayn odszedł od nas kiedy Cloe miała 3 lata. Wiesz jak trudno jest wytłumaczyć małemu dziecku że nie będzie się już widywać z tatem ?? Mówił że będzie dobrze, że sobie poradzimy... Tak, udowodnił to 3 lata temu...
-Cloe ma 6 lat ??- zapytałam marszcząc brwi. Nie czekając na odpowiedź, dodałam- Ale to by znaczyło że Zayn miał 14, a ty 15 lat, kiedy Cloe przyszła na świat...
-Dokładnie. Byliśmy wtedy młodzi i naprawdę głupi.
-A jak to się stało, że w ogóle się poznaliście ?
-Zaczynałam wtedy swoją karierę w modelingu. Zayn przyszedł na jeden z pokazów i mniej więcej od tego wszystko się zaczęło.- wytłumaczyła. Obie stałyśmy tam ze łzami w oczach i czekałyśmy nie wiadomo na co.
-Co na to dziadkowie ?- zapytałam niepewnie.
-Bardzo mi pomogli. Stwierdzili że to na pewno przez moje nieudane i krzywdzące dzieciństwo do tego doszło. Gdyby nie oni, nie byłabym teraz supermodelką.- powiedziała po czym nastała krótka cisza.- Chodź, coś ci pokażę- dorzuciła, wstała, a następnie skierowała się do drzwi prowadzących na balkon. Nie bardzo wiedziałam co chce mi pokazać, więc bez słowa udałam się za nią. Weszłyśmy na balkon. Cara przez chwilę nic nie mówiła, tylko wpatrywała się jedno miejsce które doskonale było widać z balkonu.  Kiedy zaprowadziłam spojrzenie w to samo miejsce, nie dostrzegłam czegoś co szczególnie przykuło by moją uwagę i z tego też powodu spojrzałam pytająco na Carę, po czym ta odpowiedziała:
-To tam widzieliśmy się po raz ostatni.
-Nie zapomniałaś o nim przez te 3 lata ??

-Codziennie starałam się zapomnieć, ale nie mogę. Nie potrafię choć sama nie wiem z jakiego powodu, skoro i tak już go nie kocham- powiedziała to tak spokojnym tonem, jakby mówiła o tym co wczoraj jadła na obiad i oparła się o barierkę.
-Zaraaaaz.. Chcesz powiedzieć że mimo to, że macie razem dziecko, już kompletnie nic do niego nie czujesz ?- zdziwiłam się i jednocześnie stałam się trochę otumaniona jej brakiem jakichkolwiek uczuć.
-Nie powiedziałam że kompletnie nic do niego nie czuję- odparła po chwili.
-Przed chwilą powiedziałaś że już go nie kochasz.- przypomniałam jej.
-Powiedziałam że go nie kocham, ale nie że kompletnie nic do niego nie czuję, bo czuję coś do niego..
-Czyli nadal go kochasz ?!- pogubiłam się już w tym wszystkim, a ona ignorując moje słowa, dodała:
-Czuję do niego nienawiść i żal.
Wtedy wszystko stało się jasne, a przynajmniej ja nie miałam już pytań z tym związanych. 
-Chodźmy już- powiedziałam po upłynięciu długiej ciszy.
-Jak można tak bardzo spieprzyć sobie życie przez jeden wybryk... stracić wszystko, a potem od nowa próbować odzyskać, czasem bezskutecznie. Jak to jest codziennie budzić się z uśmiechem na twarzy i nadzieją na kolejny udany dzień ?
-Nie wiem jak to jest. Już nie. Ale nie mów mi że przez narodziny Cloe zmarnowałaś sobie życie. Sama dużo bym dała, żeby moja córeczka teraz tu ze mną była. Ale jej już nie będzie i to przeze mnie- powiedziałam a łza spłynęła mi po policzku.
-Miałaś córkę ?- zapytała odrywając się od balustrady. Opowiedziałam jej całą tamtą historię.
-Przykro mi, ale teraz już zawsze będę sama, tylko z Cloe.
-Chyba sobie żartujesz- parsknęłam.- Modelka ?? Sama ?? Hahahaha- zaśmiałam się.
-Co z tego że modelka. Żaden chłopak nie zechce takiej dziewczyny jak ja i na dodatek z dzieckiem.
-Nawet mnie nie rozśmieszaj. Pewnie leci na ciebie co drugi chłopak, a ty tego nie zauważasz tylko dlatego że nie dopuszczasz do siebie tej myśli i sama się dołujesz- powiedziałam to co myślę na głos. Cara jedynie westchnęła i wstała z łóżka na którym usiadła podczas gdy opowiadałam jej tamtą historię.
-Gdzie idziesz ??- zapytałam zaciekawiona.
-Nigdzie- odparła- Jutro znowu muszę być w Londynie.- dorzuciła i odwróciła się przodem do mnie.
-Jak długo tam będziesz ??- zapytałam.
-Jakieś 5 dni.
-A czy my ... czy moglibyśmy zostać jeszcze kilka dni ??
-Tak, jasne.  Tak w ogóle to czujecie się jak u siebie... bo tak naprawdę to jesteście u siebie.
-Nie.
-Słucham ?
-Nie jesteśmy u siebie. Co z tego ze mieszkaliśmy tu będąc dziećmi, skoro nic nam o tym nie przypomina. Nasz prawdziwy dom jest w Londynie. To tam spędziliśmy nastoletnie lata z najbliższymi dla nas ludźmi.- wyjaśniłam.
-Pójdę się spakować- powiedziała po czym odwróciła się i wyszła zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
*Dzień później*
Dochodziła właśnie 9, więc postanowiłam wyjść i zrobić sobie śniadanie. Szybko ubrałam się w zwykłe czarne legginsy i T-shirt z nadrukami. Tak ubrana, na chwilę zastygłam w miejscu i zaczęłam się zastanawiać nad tym czy Cara jeszcze jest w domu. Postanowiłam to sprawdzić, a kiedy położyłam dłoń na klamkę, ponownie znieruchomiałam.  Tym razem pomyślałam o tym, czy jeśli Cary nie ma, to gdzie teraz jest Cloe ? Chciałam jak najszybciej odrzucić od siebie wszystkie myśli i zwyczajnie zejść  na dół i zjeść śniadanie. Z niewielkim trudem dokładnie to zrobiłam.
-Jak się spało ?- zapytała Cara. Obejrzałam się, bo akurat siedziałam tyłem wcinając owsiankę z zimnym mlekiem.
-Dobrze, dzięki. Zastanawiałam się wcześniej czy jeszcze jesteś.- zobaczyłam że niesie niewielki bagaż, który postawiła obok drzwi wyjściowych, jednak tak by było w nich przejście.
-Dopiero za godzinę mam samolot. Mam więc jeszcze trochę czasu.
-Nie boisz się ze się spóźnisz ??
-Nie, wystarczy że będę na lotnisku jakieś 10 minut przed wylotem i wystarczy.
-Zabierasz ze sobą Cloe ??- zadałam kolejne pytanie.
-Tak, dlatego jeszcze zanim pójdę do pracy, wstąpię do dziadków i ja tam zostawię. Po pracy ja odbieram i czasem gdzieś razem wychodzimy, zostajemy jakiś czas u dziadków, a czasami idziemy prosto do domu.- odparła luźno, a ja pogrążyłam się w zamyśleniu.-O czym myślisz ??- zapytała spoglądając na mnie.
-O tym, że może to dobra okazja na to żebyśmy i my poznali naszych dziadków.- odparłam, nadal zadumana.- To rodzice mamy czy taty ?- zapytałam otrząsając się.
-Taty.- westchnęła- Ale ja jestem dzieckiem z pierwszego związku naszej mamy.- odparła i teraz to ona pogrążyła się w zamyśleniu.
-Co ? Jak to z pierwszego związku ? Myślałam że rodzice byli razem od początku...do końca..
-Mój tata zmarł kilka dni przed moim urodzeniem.- wytłumaczyła, a mi zrobiło się trochę niezręcznie. Zrozumiałam jak bardzo samotna musi się czuć; żadnego wsparcia, no może oprócz dziadków... Może powinnam potem zadzwonić do dziewczyn skoro tak dawno ze sobą nie gadałyśmy ??
-No to raczej nie wypada odwiedzać rodziców twojego taty.- powiedziałam niewiele myśląc odrywając się od wcześniejszej myśli.
-Jeśli chcecie, to możecie wpaść, w końcu to wasi tak jakby przyrodni dziadkowie- uśmiechnęła się.
-Nie no, raczej nie. Poza tym nie sądzę żeby Fabian i ewentualnie Arian byli za tym pomysłem.- uśmiechnęłam się grzecznie, starając się jej nie urazić.
-Rozumiem- niespodziewanie odwróciła wzrok. 
-Coś się sta...- zaczęłam, ale mi przerwała udając że mnie nie słyszy.
-Cloe, chodź tutaj, musimy już iść !!- krzyknęła będąc już u podnóża schodów. 
-Już idę !- usłyszałyśmy po chwili odrobinę stłumiony krzyk dziewczynki i zaraz ta zbiegła na dół. 
-Ubierz buciki i zaraz będziemy wychodziły- Cara delikatnie potargała jej włosy spięte w kucyk. 
-Papa -powiedziałam oparta już łokciami o blat na którym przed chwilą jadłam owsiankę i pomachałam do dziewczynki, uśmiechając się przy tym.  Cara właśnie położyła dłoń na klamce, kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Nie wahając się, otworzyła, jednak to co ukazało się naszym oczom przyprawiło nas o łomotanie serca, zdziwienie i.... niezadowolenie....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że dodaję rozdziały z reguły raz na jakieś 3/4 dni, ale postanowiłam że mniej więcej tak będę je ogólnie dodawać :) Jestem teraz szczególnie zajęta szkołą- wiecie koniec roku niebawem ^.^ A także piszę dużo piosenek :3 Co do rozdziału to potrzymam Was jakiś czas w niepewności :D 

1. Jak myślisz, kogo zobaczyły dziewczyny po otworzeniu drzwi ??
2. Co myślisz o tym że Zayn jest ojcem Cloe ?? Czy to zniszczy związek Jade i Zayn'a ??
3. Jeżeli Jade i Zayn nie będą razem, jak myślisz- kto będzie jej pocieszycielem i być może nowym chłopakiem ?? (o ile to w ogóle nastąpi :* )
4. Zdziwił Cię przebieg tego rozdziału ??

Czekam rzecz jasna na komentarze, a w nich: linki do blogów, odpowiedzi na pytania oraz głosy w ankiecie pod rozdziałem i pytania :)
Pozdrawiam :*