,,Oczami Jade''
Od wczorajszej akcji na dole nie gadałam z Zayn'em. Tak szczerze to nawet nie miałam ochoty z nim gadać i tak jakoś w ogólne o tym nie myślałam. Ubrałam się w granatowy top i szorty w kratę, a do tego wzięłam plecak. Po chwili zastanowienia założyłam też naszyjnik, i na końcu ubrałam czarne, wysokie buty. Pewnie zastanawiacie się dokąd się wybieram... powiem wprost- na spotkanie z Taylorem. Nie myśląc o tym co teraz robię, zastanawiałam się gdzie jest Fabian. Od momentu spotkania z Eddiem w ogóle go nie widziałam... Teraz kiedy o tym pomyślałam, zaczęłam się też o niego martwić. Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę- powiedziałam bez zastanowienia.
-Nie uważasz że powinniśmy porozmawiać ?- zapytał stojący w drzwiach Zayn.
-O czym ?-zapytałam przyglądając mu się uważnie.
-O tym co jest między tobą a tym chłopakiem.- odpowiedział zniecierpliwiony zauważając że staram się odwlec ten temat.
-Ale między nami nie ma kompletnie nic Zayn.
-To dlaczego on powiedział...- zaczął, ale mu przerwałam.
-Wiem co powiedział. Nie wiem czemu, ani po co, ale wiem tyle że niedługo się wszystkiego dowiem, wszystkiego o Fabianie, o tym skąd Eddie wytrzasnął ten kluczyk, wszystkiego- nie miałam zamiaru wysłuchiwać jakiegoś kazania.
-Jaki kluczyk ?- zmarszczył brwi. Powiedzieć mu ? Jest jakiś powód dla którego miałam to przed nim ukrywać ? A może nie warto go w to mieszać ? Miałam w głowie mętlik, ale żeby wszystko wyglądało naturalnie musiałam działać szybko.
-Do domu- odpowiedziałam zarzucając plecak na ramię i kierując się w stronę drzwi w których nadal stał Zayn.
-Dokąd idziesz ?- zapytał wybierając między tym pytaniem, a takim które upewniłoby go czy chodzi o dom w którym mieszkałam jeszcze jako dziecko.
-Na spotkanie- odpowiedziałam wymijając go.
-Z Thomsonem ?- nawet nie oczekiwał odpowiedzi.
-Jakim Thomsonem ?- skrzywiłam się.
-No tym chłopakiem.
-To jest Taylor- powiedziałam. -Przeszkadza ci to że gdzieś idę ?- zapytałam tak jakby przez grzeczność.
-Ymm.. no trochę tak. -odpowiedział pewny siebie, a tym samym spowodował że coś we mnie pękło.
-To masz problem- odpowiedziałam i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Wiem że nie powinnam była tego mówić, ale miałam dosyć Zayn'a. O Boże, nie wierze że tak pomyślałam... Jak mogłam mieć go dosyć ?! Ja go kurde kocham ! Co się ze mną stało ?
-Cześć- powiedziałam wpadając na kogoś, kto okazał się Taylorem.
-O, cześć Jade- uśmiechnął się ciepło, a ja poczułam jak serce zaczyna mi szybciej bić. Był zupełnie inny niż wczoraj. Był taki sam jak kiedyś, kiedy jeszcze żył Troy...
-Ykhym- odchrząknęłam czując nagły przypływ ciepła.
-Jesteś jakaś zamyślona ... Coś się stało ??- zapytał.
-Sama nie wiem. Po prostu się spieprzyło- powiedziałam niechętnie.
-Co się spieprzyło ?- dalej pytał.
-Nie musisz udawać że cię to obchodzi- parsknęłam gapiąc się gdzieś za jego ramię.
-Ale ja nie udaję- uniósł lekko brwi, oczekując że teraz to ja coś powiem.
-Nie ważne. -westchnęłam. -Dlaczego wczoraj powiedziałeś że ....- przerwałam licząc na to że domyśli się o co mi chodzi.
-Już chyba mówiłem że zrobiłem to dlatego że tak będzie dla ciebie lepiej.
-Extra- wybąkałam lekko obrażona.
-Nie fochaj się, bo nie masz o co -uśmiechnął się Tay, a ja podniosłam wzrok.-Mam coś dla ciebie- powiedział i wyciągnął z kieszeni saszetkę podobną do tej którą wyciągnęłam mu wczoraj. -Trzymaj- dodał i rzucił woreczkiem w moją stronę, a ja zręcznie złapałam 'podarunek'. Zawahałam się czy na serio to wziąć. Narkotyki... czy to na pewno dobre posunięcie ? Nie sądzę, ale często bywa tak że nie patrzymy na rozsądek, ale na ludzi którzy nas otaczają.
-Dzięki- powiedziałam nie odrywając wzroku od saszetki.
-Noo, to chyba na mnie już pora. Narka- powiedział po czym zrobił kilka kroków idąc do tyłu, a ja wpatrywałam się w niego dopóki nie zaczął iść normalnie, przodem. Teraz zastanawiałam się co mam z tym zrobić. Spojrzałam raz jeszcze w miejsce w którym przed chwilą był Taylor i zdezorientowana postanowiłam pójść w jakieś odludne miejsce. Udałam się w całkiem zapomnianą, opuszczoną i kompletnie zaniedbaną część parku w której można by było kręcić scenki do niskobudżetowego horroru. Skrzywiłam się trochę na widok ławki ze zniszczonymi deskami i całej w napisach porobionych sprejem.
-Że też ludzie nie mają się na czym wyżywać- westchnęłam i usiadłam na najmniej zniszczonym odcinku, który i tak i tak wołał o pomstę do Boga. Non stop myślałam o tym co mam teraz zrobić ze swoim życiem. Po 2 godzinach które wydawały się jakby upłynęło dopiero 15 minut, na spontana postanowiłam polecieć do Francji. Jeśli będę się nad tym zastanawiać przez kilka dni, na pewno wyjdzie na to że w końcu się rozmyślę i tyle będzie. Zerwałam się z ławki i przyspieszonym krokiem poszłam do domu.
Weszłam bardzo cicho, choć nie zrobiłam tego celowo. Wbiegając na górę omijając co drugi stopień, dotarłam do swojego pokoju niezauważona. Wygramoliłam z pod szafy walizkę i wrzuciłam do niej pierwsze lepsze ciuchy z szafy. 'Pakowanie' zajęło mi niecałe pół godziny. Potem jak gdyby nigdy nic, nikomu nie mówiąc o moim zamiarze, ponownie zeszłam na dół i cicho zamknęłam drzwi, tyle że tym razem zrobiłam to specjalnie. Na piechotę udałam się aż do centrum Londynu, bo dopiero potem przyszło mi do głowy żeby zamówić taksówkę. Zatrzymując jedną z nich, wsiadłam do środka.
-Dzień dobry- przywitał się kierowca.- Dokąd ?
-Dobry, na lotnisko proszę- powiedziałam lekko zdyszana, zamykając drzwi do siedzącego za kierownicą mężczyzny, zapewne po 50. Kierowca ruszył. Po kilku minutach jazdy, popatrzył w lusterko i zapytał:
-Dziecko drogie, ile ty masz lat ?
-Siedemnaście -odpowiedziałam zgodnie z prawdą wyglądając przez okno. Kątem oka dostrzegłam westchnienie w oczach kierowcy.
-Wierz mi, odkąd pracuje jako taksówkarz, nie jeden młody człowiek, bywało że nawet młodszy od ciebie, chciał uciec z domu. Na około 30 takich uciekinierów, na lotnisko dowiozłem tylko jednego z nich, bo reszta zmieniła zdanie kiedy pomogłem im uświadomić sobie co naprawdę chcą zrobić. Tobie chyba też muszę odrobinę pomóc.- mówiąc ostatnie zdanie starszy człowiek za kierownicą pojazdu uśmiechnął się przyjaźnie sam do siebie, wchodząc przy tym w zakręt.
-Ja nie uciekam z domu, ani nie jestem dzieckiem- wciąż patrzyłam za okno, tyle tylko że tym razem ze zmarszczonymi brwiami, ponieważ słońce nie dawało o sobie zapomnieć.
-Hah, wy wszyscy tak mówicie. Ale kiedy już dotrzesz na miejsce okaże się że tam wcale nie jest lepiej, a wręcz przeciwnie.- kierowca zatrzymał się z powodu czerwonego światła.
-Kiedy ja na prawdę nie uciekam. Ja wracam do domu.- patrzyłam w lusterko. -I wie pan co, nie jest tak źle kiedy znajdzie się jakąś metodę na przetrwanie i przyjaciół którzy pomogą w każdej sytuacji.
-Oh, drogie dziecko..
-Mówiłam już że nie jestem dzieckiem.
-A więc jak masz na imię ?
-Jade- odpowiedziałam krótko i znowu ruszyliśmy.
-Jade- powtórzył mężczyzna nieco ciszej. -Jade, to nie tak jak się wydaje. Czasem ma się szczęście i to wszystko. Ale fart nie zawsze i nie każdemu sprzyja.
-A pan skąd wie ?- kiwnęłam głową.
-Bo ja też jestem takim uciekinierem. -odpowiedział, a ja nie miałam w sobie żadnych emocji. Głupie uczucie, tak nic nie czuć. Wtedy nie wiadomo czy jest się bardziej zaskoczonym pozytywnie czy negatywnie.
-Nie bardzo wiem co mam powiedzieć- odrzekłam zgodnie z prawdą.
-Od jak dawna jesteś w Anglii że teraz wracasz do jakiegoś innego kraju ?
-Od jakiś 9 lat- odpowiedziałam zadowolona że mogłam zaskoczyć go odpowiedzią na zadane pytanie, jednocześnie zastanawiając się skąd wie że chcę lecieć do jakiegoś innego kraju. Równie dobrze mogłabym lecieć do jakiegoś innego miasta znajdującego się gdzieś w UK. Uznałam to jednak za przypadek.
-Ooooo i dopiero teraz stęskniłaś się za rodzicami ?!
-Moi rodzice nie żyją- wyjaśniłam a w oku zakręciła mi się łza. Nie mogłam przełknąć śliny i modliłam się żeby tylko się nie rozpłakać. To było dziwne, bo nigdy tak nie reagowałam kiedy o tym rozmawiałam, a teraz proszę...
-Tam im lepiej- uśmiechnął się, a ja zdziwiona że nawet nie powiedział czegoś w stylu ''przykro mi'', albo ''przepraszam, nie chciałem'', odwzajemniłam uśmiech.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siema, siema, siema !!! 88 rozdzialik :3
Dlaczego przez tydzień nic nie dodawałam ?? Mam problem z laptopem, a teraz w końcu to dodałam bo jestem na komputerze do którego na tygodniu nie mam dostępu. Od poniedziałku już wszystko powinno być ok, ale mam nadzieję że chociaż wynagrodziłam wam to tym że rozdział jest dosyć długi :)
1.Wiecie co ? Zastanawiam się nad tym czy kolejne opowiadanie też powinno być o 1D. Bo są tak naprawdę 3 opcje-
A) kolejne opowiadanie nie będzie o One Direction
B) kolejne opowiadanie będzie jakby kontynuacją tego, coś jak kolejny tom
C) następne opowiadanie będzie o One Direction, jednak zaczęte kompletnie od początku.
*D) inne ( napisz jakie :))
A Wy co o tym myślicie ?? Plisssss podpowiedzcie co robić :] Ja osobiście mam już jakiś tam pomysł na początek kolejnego, ale takiego jakby całkiem od początku : >